Po długim okresie milczenia Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, że doszło do nieprawidłowości podczas procesu reprywatyzacyjnego, a jedna z działek została przyznana pochopnie. Winą za zaistniałą sytuację obarczyła urzędników. W piątek rano podczas konferencji prasowej prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz stwierdziła, że cenna działka na Placu Defilad, o której od miesięcy pisały krajowe media, została oddana nowym właścicielom pochopnie. Zapowiedziała utworzenie nadzwyczajnej komisji do zbadania tej sprawy. – PO będzie miało mniejszość w tej komisji – podkreśliła. – Chcę, żeby w tej komisji znalazły się liczne autorytety – dodała.
Czytaj też:
Prezydent Warszawy ugięła się, lecz nie wzięła odpowiedzialności. W ratuszu poleciały głowy
– To bardzo szczególny przypadek. Gdyby on sam tylko zaistniał, to chyba nie byłoby takiego problemu. Problem bierze się stąd, że reprywatyzacja budynków warszawskich, przede wszystkim tych mieszkalnych, mimo że przebiegała zgodnie z prawem, powodowała bardzo wiele negatywnych konsekwencji dla mieszkańców – komentował Marek Borowski. – Dlatego mieszkańcy już nie do końca rozróżniają szczegóły, ale każdy przypadek nieprawidłowości odbierają bardzo silnie – mówił.
Zdaniem senatora, na razie nie jest konieczna dymisja Hanny Gronkiewicz-Waltz. – Jeżeli jednak okaże się, że takich spraw jest więcej lub gdy będziemy mieli do czynienia z procederem korupcyjnym, sytuacja się zmieni – dodał.