– Użyłem słów, które chyba wszyscy słyszeli. Powiedziałem, że nie zgadzam się na kontynuowanie tego cyrku i zamknąłem obrady, natomiast po zamknięciu obrad miałem dyskusję z dwoma panami - panem posłem Meysztowiczem z Nowoczesnej i panem posłem Rutnickim z Platformy Obywatelskiej. Skoro użyłem metafory cyrku, mogłem np. jarmarku, to wiadomo, że w cyrku występują małpy i poprosiłem tych dwóch posłów, żeby nie zachowywali się jak małpy – tłumaczył swoje zachowanie Tyszka. Dodał, że jest przekonany, iż "zachował się w sposób łagodny".
– Po kilku dniach refleksji, w trakcie których m.in. oglądałem z córką program przyrodniczy, doszedłem do wniosku, że powinienem przeprosić za to porównanie raczej małpy – zapewnił.
Co więcej, na antenie Polsat News, polityk zapewnił, że nie użył sformułowania "wściekłe małpy", jak utrzymują posłowie opozycji. – Grzecznie poprosiłem dwóch posłów, by nie zachowywali się jak małpy – mówił.
Z powodu słów Stanisława Tyszki, Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej złożyła wniosek o odwołanie go ze stanowiska. Jako jego następcę we wniosku wskazano posłankę Polskiego Stronnictwa Ludowego Andżelikę Możdzanowską. Polityk skomentował żartem ten ruch na Twitterze. Napisał, że głosowanie o odwołanie "ma podobno nastąpić w Święto Sześciu Króli".
Czytaj też:
Stanisław Tyszka o zagrożeniach dla Polski, jakie niesie ze sobą uchwalenie umowy CETA