Posłanka PiS o Misiewiczu: Odbiło mu. Myślę, że oprzytomnieje

Posłanka PiS o Misiewiczu: Odbiło mu. Myślę, że oprzytomnieje

Joanna Lichocka
Joanna Lichocka Źródło:Newspix.pl / DAMIAN BURZYKOWSKI
Posłanka PiS Joanna Lichocka na spotkaniu z wyborcami w Jarocinie postanowiła stanąć w obronie Bartłomieja Misiewicza. – Jest młody. Odbiło mu. Woda sodowa nie wybiera wyłącznie Platformy – stwierdziła.

Podczas spotkania z wyborcami jedna z osób obecnych na sali poruszyła sprawę Misiewicza. Przypomnijmy, że 23 stycznia na łamach „Faktu” opisano wizytę rzecznika MON w jednym z klubów w Białymstoku, co wywołało falę negatywnych komentarzy pod adresem Misiewicza. Posłanka PiS stanęła w obronie młodego rzecznika. – Jeździł dzień i noc z Antonim Macierewiczem, po najbardziej zapadłych dziurach – wymieniała.

Lichocka podkreślała, że Misiewicz ciężko pracował razem z ministrem obrony narodowej. – Należy mu się order i to nie jeden, ponieważ ciężko pracował dla Polski i dla wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej – przekonywała posłanka PiS. – To jest chłopak, który teraz moim zdaniem odreagowuje ten stres z ostatnich kilku lat. Myślę, że on oprzytomnieje – dodała.

Zdaniem Lichockiej, „woda sodowa wybiera też młodych chłopaków, którzy ciężko pracowali za darmo przez kilka lat”. – Misiewicz jest młody. Odbiło mu. Woda sodowa nie wybiera wyłącznie Platformy – podkreślała.

„Limuzyna, ochroniarz, wódka dla wszystkich i podryw na pracę w MON”

W poniedziałek 23 stycznia na łamach „Faktu” opisano wizytę rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza w jednym z klubów w Białymstoku. W artykule Radosława Grucy znajdujemy liczne wypowiedzi gości białostockiego klubu „WOW”, którzy w piątek 20 stycznia bawili się razem z Bartłomiejem Misiewiczem. Świadkowie opisują, jak rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej podjechał przed lokal luksusowym BMW. Przez całą zabawę towarzyszył mu ubrany na sportowo ochroniarz, którego sam Misiewicz miał przedstawiać jako funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej.

Misiewicz w rozmowie z „Faktem” zapewniał, że pamięta co robił w nocy z czwartku na piątek w lokalu. Dodał, że nie przyjechał do klubu służbową limuzyną, ale przyszedł z kolegami pieszo. Zapewnił, że pamięta ten fakt, ponieważ „było wtedy bardzo ślisko w Białymstoku”.

twitter

Z przytaczanych przez „Fakt” relacji świadków wynika, że Misiewiczowi wręcz zależało na rozpoznaniu go przez uczestników imprezy. – Osiem czy dziesięć kolejek wszystkim w barze stawiał. Z kieszeni wyciągał setkę za setką, to była straszna wiocha – opisywał Paweł. Ten sam człowiek twierdził też, że rzecznik MON prosił DJ'a o przekazanie przez mikrofon, że jest na imprezie. Miał też usilnie szukać damskiego towarzystwa, co ostatecznie przyczyniło się do wcześniejszego opuszczenia lokalu. Jedna z dziewczyn twierdziła, że proponował jej podczas tańca pracę w MON. – Mówił mi, że ma narzeczoną, ale kocha wszystkie kobiety – opowiadał też Paweł.

Dziennikarza „Faktu” najbardziej poruszył fakt, iż w ferworze zabawy pracownik MON proponował przygodnie spotkanym osobom etat w ministerstwie. – A ty? Chcesz być ministrem obrony terytorialnej w kraju? – miał zagadywać ludzi w palarni. Następnego dnia rano wspólnie z ministrem Antonim Macierewiczem młody rzecznik prasowy pojawił się na uroczystym otwarciu punktu informacyjnego dla kandydatów do służby w Wojskach Obrony Terytorialnej.

Czytaj też:
Misiewicz twierdzi, że do klubu szedł pieszo. „Było wtedy bardzo ślisko w Białymstoku”

Źródło: WPROST.pl / Fakt