O Bartłomieju Misiewiczu było ostatnio głośno za sprawą nocnej imprezy w klubie WOW w Białymstoku, na której bawił się rzecznik MON. Szef gabinetu politycznego Antoniego Macierewicza miał podjechać przed lokal luksusowym BMW, Z przytaczanych przez „Fakt” relacji świadków wynika, że Misiewiczowi wręcz zależało na rozpoznaniu go przez uczestników imprezy. Dziennikarza „Faktu” najbardziej poruszył fakt, iż w ferworze zabawy pracownik MON proponował przygodnie spotkanym osobom etat w ministerstwie.
– Ja nikomu nie dni nie odliczam panie redaktorze i pani premier również. Każdemu życzymy jak najlepiej. Jeżeli jesteśmy jedną drużyną to chcemy żeby ta drużyna działała w sposób spójny i skuteczny i tyle – mówił Bochenek. Stwierdził, że Bartłomiej Misiewicz jest „troszkę ofiarą tej całej sytuacji” i dodał, że nie chciałby komentować w ogóle zachowania prywatnego. – Tutaj akurat media rzeczywiście ostatnio donosiły o pewnych działaniach, ale już poza pracą zupełnie. Nas takie zachowania nie interesują – zaznaczył.
Jak mówił Bochenek, Bartłomiej Misiewicz jest do końca tego tygodnia na urlopie. – Mam nadzieję, że wróci, bo jednak był wzmocnieniem dla resortu. Ja akurat bardzo sobie cenię współpracę z nim przez ostatnie dwanaście miesięcy. Był bardzo dobrze zorientowany jeśli chodzi o resort i jest porządnym człowiekiem – dodał.