Największy z największych

Największy z największych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paweł Huelle, Wojciech Tochman, Józef Hen, Tomasz Jastrun, Bronisław Geremek i inni wpominają zmarłego we wtorek Ryszarda Kapuścińskiego, jednego z najbardziej cenionych polskich pisarzy, autor reportaży z wielu zakątków świata.
Ryszard Kapuściński pokazywał w swojej twórczości Polakom i Europejczykom, że ich kultura nie jest najważniejsza na świecie - powiedział pisarz Paweł Huelle. "Ryszard Kapuściński należał do grona pisarzy, którzy tworzyli najwyższą półkę polskiej i światowej kultury. Pokazał nam, że żyjemy w globalnej wiosce, gdzie prócz nas żyje kilka miliardów ludzi o innych religiach, poglądach i obyczajach. Pokazał nam, że nasza kultura nie jest jedyna na świecie i najważniejsza" - powiedział Huelle. Według niego, mimo że dzisiejsze media bardziej zainteresowane są krótkimi newsami, a nie pogłębioną analizą, jaką zajmował się Kapuściński w swoim "królestwie reportażu", książki zmarłego pisarza, reportażysty będą czytane przez wiele lat. "Jego pisarstwo pozwalało i pozwala patrzeć na siebie samych z dystansu. Kapuściński nawet jak pisał o konkretnych wydarzeniach i związanych z nimi osobach, na przykład w +Szachinszachu+, potrafił stworzyć niesamowity, uniwersalny obraz szerszej sytuacji" - mówił Huelle. "W każdej kropli deszczu potrafił znaleźć uniwersum" - dodał pisarz.

Umarł reporter największy z największych - takimi słowami na wiadomość o śmierci Ryszarda Kapuścińskiego zareagował znany reporter związany z "Gazetą Wyborczą", Wojciech Tochman. "Odszedł twórca, który kochał świat i rozumiał ludzi" - powiedział Tochman. "Kapuściński rozumiał pojedynczego człowieka, spotkanego czasem na drugiej półkuli; człowieka innej kultury, innej religii. Rozumiał Innego. On pisał +Inny+ dużą literą" - powiedział Tochman. "Często pan Ryszard mówił, że reporter jest w pracy samotny. Mówił o różnych samotnościach reportera. Na przykład o tym, że reporter wraca wieczorem do hotelu i nie ma się do kogo odezwać, nie ma komu opowiedzieć, co przeżył, co go spotkało w ciągu dnia. Nie ma się kogo poradzić, co dalej ma robić z tematem" - wspominał Tochman. "Nam, jego młodszym kolegom, było jakoś łatwiej z tą samotnością, ponieważ był pan Ryszard - do którego zawsze mogliśmy zadzwonić; który był człowiekiem szalenie zajętym, ale dla nas zawsze miał czas - żeby z nami porozmawiać o tym, co robimy, żeby nam poradzić" - powiedział. "Dlatego dzisiaj, po tej złej wiadomości, czuję się, jako reporter i jako człowiek, niezwykle samotny" - przyznał. Tochman podkreślił, że wiadomość o śmierci Kapuścińskiego była dla młodszych reporterów zaskoczeniem. "My wiedzieliśmy że ma kłopoty ze zdrowiem. Ale on jednocześnie był pełny życia, miał tyle energii w sobie. Chciał jeszcze wiele napisać" - powiedział Tochman.

Krytyk literacki prof. Jerzy Jarzębski powiedział, że zmarły we wtorek Ryszard Kapuściński miał "niezwykły dar rozumienia ludzi - także tych z innych kultur, kultur odległych od naszej". Jarzębski - specjalista w zakresie nauk filologicznych i historii literatury polskiej - zapamiętał Kapuścińskiego jako człowieka "pełnego zrozumienia dla drugich ludzi". "W epoce rozliczeń, w epoce stawiania pod pręgierzem, budowania ogólnej nieufności do drugich ludzi, do ich przeszłości - on był kimś egzotycznym, bo starał się rozumieć i wybaczać, miał pełen empatii stosunek do ludzi" - ocenił Jarzębski. Podkreślił, że jest wstrząśnięty śmiercią Kapuścińskiego. "To wielka strata nie tylko dla mnie osobiście, ale także dla całego świata" - powiedział. Jego zdaniem, Kapuściński potrafił "budować jedność wszystkich ludzi, zarówno tych z centrum światowych metropolii jak i ludzi niepotrzebnych, odrzuconych, ludzi z peryferii świata". "Potrafił w bardzo prosty sposób opowiadać o inności. Było to zrozumiałe dla każdego człowieka, a jednocześnie nie było w żaden sposób płytkie czy powierzchownie dziennikarskie" - ocenił. Jarzębski zwrócił też uwagę, że Kapuściński umiał "zrobić coś ważnego dla literatury - umiał zaprzęgnąć środki literackie do wyrażania treści poznawczych". "Literackość jego powieści gra bardzo istotną rolę jako narzędzie rozumienie świata" - uważa Jarzębski.

Dyrektor Instytutu Polskiego w Rzymie Jarosław Mikołajewski powiedział, że Ryszard Kapuściński był we Włoszech uwielbiany i sam darzył ten kraj szczególną miłością. Podkreślił, że jeden z tomików swych wierszy pisarz wydał najpierw we włoskim tłumaczeniu, a dopiero potem po polsku. "Ryszard Kapuściński był chyba we Włoszech najbardziej kochanym ze wszystkich pisarzy. Był nagradzany, poszukiwany, rozpoznawany na ulicy" - przypomniał J. Mikołajewski, jego przyjaciel. "Niedługo zamierzał powrócić do Italii. +Znajdź jakieś ładne miejsce na południu, to przyjadę na rekonwalescencję+, powiedział mi w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Ale nie tylko to miało być powodem jego przyjazdu. Okazało się, że nie jest jeszcze przetłumaczony na włoski jego zbiór reportaży pod tytułem +Busz po polsku+. Ponadto miał być i wciąż ma być pierwszym polskim pisarzem wydanym w prestiżowej serii w wydawnictwie Mondadori" - dodał Jarosław Mikołajewski. Jak zauważył: "Kapuściński wydał swój drugi zbiór wierszy po włosku zanim oddał go wydawcy polskiemu. Za wiersze w pięknym przekładzie Silvana De Fanti otrzymał wielką nagrodę Premio Napoli". Zdaniem Mikołajewskiego, Włosi uwielbiali polskiego pisarza i mistrza reportażu "przede wszystkim za Afrykę, za jej odczytanie, rozumienie, sposób przeżywania". "A w chwili, kiedy go poznawali, kochali go jeszcze bardziej za skromność, prostotę, ujmującą, dziecięcą wrażliwość. Jak by to nie zabrzmiało patetycznie, pamiętam, że rozpłakał się na Piazza Navona, rozświetlonym i wystrojonym placu w Rzymie i wyszlochał +Boże, oni tu mają wszystko+" - powiedział dyrektor Instytutu Polskiego.

Tracimy człowieka mądrego, który rozumiał świat i umiał opowiadać tak, że chciało się czytać i wiedzieć; który jednocześnie był bardzo skromny - tak wspominał Ryszarda Kapuścińskiego pisarz Józef Hen. "Nie mogę się uspokoić" - powiedział Józef Hen, tłumacząc, że jest bardzo poruszony wiadomością o śmierci Kapuścińskiego. "Kiedy dowiedziałem się, że Kapuściński był chory, leżał w szpitalu, przypomniałem sobie, że już kilkanaście lat temu martwiliśmy się o jego zdrowie" - powiedział Hen. "Był to człowiek bardzo mi bliski. Czułem w nim przyjaciela, czytelnika, który szanował książki kolegów. Przy tym jego niebywałym powodzeniu w świecie, był w sposób naturalny skromny" - powiedział pisarz. Henowi zapadło w pamięć pewne wydarzenie związane z Kapuścińskim. "On nie używał komputera, pisał na maszynie, dużo też ręcznie. Rok temu zadzwonił do mnie i zapytał, czy nie wiem, kto naprawia maszyny do pisania. Byłem szczęśliwy, że mogłem mu podać telefon pewnego emeryta, który naprawia takie maszyny. Czułem się wyróżniony przyjaźnią Kapuścińskiego" - wspominał pisarz.

Poeta, prozaik, krytyk literacki Tomasz Jastrun uważa, że śmierć Ryszarda Kapuścińskiego to "kolejne odejście autorytetu w kraju, któremu brakuje autorytetów". Jastrun podkreślił, że po śmierci takich cenionych osobistości jak m.in. Jerzy Giedroyc i Czesław Miłosz, "odchodzą kolejni wielcy ze starszej generacji". "Brak ich, bo nie mamy poczucia, że w ich miejsce wchodzą nowi; nie ma zastępstwa pokoleń" - ocenił. "Może teraz - gdy go nie ma - docenimy jak ważną był postacią dla Polski i w sprawach światowych, zwłaszcza teraz, gdy Polska stała się już częścią świata zachodniego" - mówił Jastrun. Zwrócił też uwagę, że Kapuściński "uciekał od Polski". "Mam o to do niego żal, chociaż to jest taki życzliwy żal" - tłumaczył Jastrun. Jego zdaniem "uderzające jest, że taki reporter, taki diagnosta stanu rzeczy i chorób świata uciekał od Polski". "Mój żal nie jest wielki, dlatego że zajmował się całym światem i napisał wiele świetnych rzeczy" - przyznał.

Głęboki humanizm i otwarty sposób myślenia to cechy, które spowodowały, że Ryszard Kapuściński wniósł znaczący wkład w kulturę światową - ocenił prof. Bronisław Geremek. Jak powiedział Geremek, Kapuściński budził podziw postawą dziennikarską. Tę postawę zaprezentował m.in. pisząc artykuł na temat strajków w Gdańsku w sierpniu 80 r. "Notatki z Wybrzeża" opublikowany we wrześniu 1980 roku w "Kulturze". "Ten artykuł stał się na pewno jednym z instrumentów zmiany, przełomu w sposobie myślenia ówczesnych rządzących" - podkreślił profesor. Jego zdaniem, Kapuściński był znakomitym reporterem i pisarzem politycznym, a jego twórczość należy do kanonu światowego dziennikarstwa. Przypomniał, że Kapuściński został uhonorowany wieloma nagrodami za swoje publikacje, i że można się było spodziewać, że wkrótce otrzyma literacką nagrodę Nobla. "Jego prace o sytuacji świata miały rozgłos niezwykły. Był to jeden z nielicznych głosów polskiej kultury, który na świecie był przyjmowany z tak ogromnym podziwem za odwagę myślenia, za sposób myślenia i za służbę człowiekowi, który w Ameryce Południowej, czy w Afryce, czy w Azji tak samo cierpi i takie same ma marzenia" - mówił Geremek. Dodał, że w ostatnich latach wykłady, odczyty i debaty z udziałem Kapuścińskiego były znaczącymi wydarzeniami w wielu miejscach na kuli ziemskiej. Powodem tego, jego zdaniem, był głęboki humanizm pisarza, który pozwalał mu otworzyć się na wiele problemów i spojrzeć na nie w nowy, odważniejszy sposób. "Bardzo bym pragnął, żeby pozostał on w pamięci, zwłaszcza młodych pokoleń Polaków, jako wzór myślenia i postawy" - powiedział Geremek.

Czołowy amerykański dziennikarz Lawrence Weschler, były korespondent prestiżowego tygodnika "New Yorker" w Polsce, uważa zmarłego Ryszarda Kapuścińskiego za jednego z kilku najwybitniejszych dziennikarzy-reportażystów minionego stulecia. "Był jednym z czterech, może pięciu największych dziennikarzy na świecie w minionym wieku. Był także jednym z najbardziej kochanych i szanowanych ludzi, jakich znałem. Najbardziej lubię jego "Cesarza"; to także najbardziej znana jego książka w USA. To wielka literatura. W Polsce odczytywano ją kiedyś jako metaforę ówczesnej dyktatury komunistycznej, ale na innym piętrze, czyta się ją dzisiaj jako uniwersalną alegorię upadku wszelkiej autokracji" - powiedział Weschler. Jego zdaniem, doskonałe zrozumienie przez Kapuścińskiego krajów Trzeciego Świata tłumaczy w dużej mierze jego biografia - dzieciństwo spędzone w biedzie w Pińsku, na kresach wschodnich. "Kapuściński był chłopcem z Pińska, wychowanym w niezwykłej biedzie. Dlatego w pewnym sensie wiele jego reportaży mówi o identyfikacji z losem ludzi żyjących w wielkiej nędzy. On miał niesamowite wyczucie tego tematu" - powiedział Weschler. Pamięta on zmarłego pisarza jako człowieka, którego zewnętrznie okazywana osobowość przeczyła amerykańskim stereotypom reportera pracującego w warunkach wojen, rewolucji i dyktatur. "Jak go znałem, wydawał się człowiekiem bardzo delikatnym, kruchym, i nieśmiałym. Myślałem nawet, że jako samotny biały człowiek w Afryce przeżywał tę sytuację dlatego, że nikt go nie zauważał...Wydawał się niezdarny, stale się potykał i jakby nie wiedział co się wokół niego dzieje. Wszystko to jednak był kamuflaż. W rzeczywistości był niewiarygodnie spostrzegawczy i skuteczny" - powiedział Weschler.

Według Andersa Bodegarda, przyjaciela i szwedzkiego tłumacza dzieł Ryszarda Kapuścińskiego, jest jeszcze wiele książek i tekstów tego polskiego pisarza godnych przekładu. Bodegard zaliczył do nich pięć kolejnych tomików "Lapidariów". "Chciałbym dokonać wyboru tych króciutkich tekstów i opublikować je po szwedzku w jednej książce. Rozmawiałem już nawet o tym z Kapuścińskim, ale z decyzją chciał poczekać do ukazania się najnowszego, szóstego tomiku w tej serii" - powiedział. Jego zdaniem, warta jest też przekładu, i to na wiele języków, książka "Autoportret Reportera", w której Kapuściński opowiada o swym warsztacie. "Dla mnie Ryszard - będący ważnym pisarzem nie tylko dla Polaków - pozostanie przede wszystkim poetą. On sam mówił mi, że też uważa się za poetę. Ryszard pisał wiersze, ale mnie chodzi o jego język. Kapuściński bardzo pracował nad swoim językiem. Ja to czuję jako tłumacz. Jego książki zachwycają językiem godnym dojrzałego poety, zróżnicowanym, bogatym, wysmakowanym. Odmiennym w opisach i przystosowanym do obrazów, które tworzył" - powiedział, Anders Bodegard. Bodegard o śmierci Ryszarda Kapuścińskiego dowiedział się około godziny 22.00 i wkrótce rozdzwonił się telefon w jego sztokholmskim mieszkaniu. Krótką rozmowę z korespondentem PAP wielokrotnie przerywały sygnały innych telefonów. Dzwoniły z prośbą o wypowiedź największe krajowe gazety. Początkowo książki Kapuścińskiego były tłumaczone w Szwecji z przekładów angielskich. Dopiero Bodegard, niezrównany tłumacz polskiej literatury, sięgnął po oryginały. Jak dotąd ukazały się w Szwecji przekłady: "Cesarza", "Szachin Sacha", "Imperium", "Wojny futbolowej", "Hebanu" oraz "Wędrówek z Herodotem".Bodegard jest też autorem niewielkiej książeczki wydanej 1999 roku w Sztokholmie po angielsku, pt. "A visit tu Pinsk with Ryszard Kapuscinski". Książeczkę ilustrują zdjęcia szwedzkiej fotograficzki Marii Soederberg, trzeciej uczestniczki tej wyprawy. Jest to reportaż z odwiedzin w rodzinnym mieście pisarza w roku 1997. Kapuściński pracował wówczas nad książką "Imperium", poświęconą upadkowi Związku Radzieckiego.

Zdaniem prezesa Społecznego Instytutu Wydawniczego "Znak" Henryka Woźniakowskiego, twórczość zmarłego we wtorek Ryszarda Kapuścińskiego przetrwa w literaturze, ponieważ stworzył on osobny rodzaj pisarstwa, oparty na łatwości dotarcia do drugiego człowieka i umiejętności szerokiej syntezy. "Jestem przekonany, że twórczość Kapuścińskiego przetrwa w naszej literaturze, bo wprowadził on nowy ton do polskiego piśmiennictwa, stworzył nowy gatunek, osobny rodzaj pisarstwa" - powiedział Henryk Woźniakowski. Jak wyjaśnił, "wiązał się on ze szczególnym sposobem kontaktowania się z innymi, z łatwością dialogu i umiejętnością dotarcia do drugiego człowieka, a jednocześnie odczytania tego, co w człowieku jest najważniejsze i pokazania tego w kontekście rzeczywistości bardzo rozległej". W "Znaku" ukazały się w ostatnim czasie: "Autoportret reportera" (2003) - książka składająca się z wypowiedzi Kapuścińskiego, poświęconych m.in. samej podróży, metodzie tworzenia, a także funkcji mediów publicznych; "Podróże z Herodotem" (2004); oraz "Ten Inny" (2006) - książka będąca zbiorem wykładów wygłoszonych przez Kapuścińskiego w Instytucie Nauk o Człowieku w Wiedniu, na Uniwersytecie Jagiellońskim z okazji przyznania tytułu doktora honoris causa, w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera oraz podczas Międzynarodowego Sympozjum Pisarzy w Grazu. Jak poinformował Woźniakowski, planowane były następne publikacje, w tym m.in. wybór wywiadów z zagranicznymi dziennikarzami, które nie były publikowane w Polsce, i książka będąca swoistym powrotem autora do krainy lat dziecinnych - o Polesiu.

Ryszard Kapuściński pozostawił dorobek olbrzymi; to był człowiek o niezwykłej odwadze, będzie nam brakowało jego niezgody na kłamstwo, fałsz i egoizm - powiedział dziennikarz Mirosław Ikonowicz, wieloletni przyjaciel Kapuścińskiego. Kapuściński i Ikonowicz przyjaźnili się od czasów studiów w Instytucie Historii Uniwersytetu Warszawskiego. Pracowali razem jako korespondenci Polskiej Agencji Prasowej w Ameryce Łacińskiej i Afryce. "Ktokolwiek miał szczęście rozmawiać z Kapuścińskim, pozostawał często na całe życie pod wrażeniem tej rozmowy. On miał niezwykłą umiejętność słuchania rozmówcy, wynikającą z jego nienasyconej, głęboko życzliwej ciekawości ludzi i świata. Każdy czuł się przy Ryśku jakoś dowartościowany, a nigdy onieśmielony" - powiedział Ikonowicz. "Być może to wrażliwość i wyobraźnia pisarza, który był dzieckiem polskich kresów sprawiały, że zachował niezwykłą osobistą skromność mimo światowych sukcesów, jakie były udziałem niewielu" - uważa dziennikarz. "Będzie mi brakowało przede wszystkim przyjaciela, który zawsze rozumiał i nigdy nie zawiódł" - powiedział Ikonowicz. "Było wiele momentów, które wymagały od niego poświęcenia, wyrzeczeń i uporu w trudnej pracy korespondenta w Ameryce Łacińskiej i Afryce, czy później w wędrówce do wnętrza ginącego giganta - gdzieś z Syberii, z Donbasu, gdy tygodniami marzł i nie dojadał" - wspominał Ikonowicz. Dziennikarz uważa, że Kapuściński nie sprostałby wielu sytuacjom, gdyby nie jego wielka osobista odwaga. "Nawet ciężko chory, gdy podczas dalekich wypraw Ryśka baliśmy się w redakcji o jego życie, on sam niewiele dbał o siebie, łącząc się niezawodnie i punktualnie z centralą PAP dla nadania kolejnej korespondencji" - wspominał przyjaciel Kapuścińskiego. "Jako pisarz Kapuściński pozostawia dorobek olbrzymi. Mamy jego książki. Ale będzie nam odtąd brakowało Ryśka jako człowieka, kolegi, przyjaciela. I jego niezwykłej umiejętności odczytywania i objaśniania mechanizmów naszego świata. Jego niezgody na kłamstwo, fałsz, egoizm, jego serdecznej i mądrej zarazem wrażliwości na los najbiedniejszych i odrzuconych w dobie globalizacji" - powiedział Ikonowicz.

Ryszard Kapuściński był jedną z osób o największym wpływie na kształt współczesnego dziennikarstwa - powiedział szef Bułgarskiej Koalicji Mediów i wykładowca na wydziale dziennikarstwa w Uniwersytecie Sofijskim doc. Georgi Łozanow. Uważa on, że "Kapuściński kierował się w swojej pracy wartościami nadrzędnymi, które wychodzą poza profesję i od których zależy nasz świat. Był szeroko znany w świecie, co jest nieczęsto spotykane, dziennikarze bowiem zwykle pozostają zamknięci w aktualnych sprawach własnego kraju i własnej kultury". "Poprzez dziennikarstwo Kapuściński potrafił jednak interpretować problemy ogólnoludzkie" - powiedział Łozanow. Jego zdaniem Kapuściński "stworzył klasykę w dziennikarstwie, co też jest swoistym paradoksem, ponieważ dziennikarstwo jest sztuką ulotną, którą codziennie trzeba tworzyć od nowa". "Kapuściński od dawna ma swoje miejsce w muzeum dziennikarstwa" - powiedział Łozanow. Podkreślił, że studenci dziennikarstwa w Uniwersytecie Sofijskim poznają twórczość Ryszarda Kapuścińskiego już na pierwszym roku studiów. W roku 2002 Kapuściński otrzymał tytuł doktora honoris causa tej uczelni - przypomniał. Żal jak po stracie najbliższego człowieka wyraziła polonistka Błagowesta Lingorska - tłumaczka utworów Ryszarda Kauścińskiego na język bułgarski. Większość jego książek Kapuścińskiego ukazała się w Bułgarii.

"To tragiczna wiadomość. Najbardziej boli mnie to, że nigdy już nie napisze książki o swoim dzieciństwie i młodości w Pińsku, o przeżyciach wojennych. Zebrał już wiele materiałów, to byłaby wspaniała rzecz" - powiedział niemiecki tłumacz i publicysta Martin Pollack, komentując śmierć Ryszarda Kapuścińskiego. Mieszkający w Wiedniu slawista przetłumaczył w ciągu ponad 20 lat na język niemiecki wszystkie książki Kapuścińskiego. Zaczynał w 1984 roku od "Cesarza". "Już wtedy wiedziałem, że to wielkie odkrycie" - mówi Pollack. Jednak proces zdobywania niemieckiego rynku trwał kilka lat. "Musieliśmy zmienić wydawnictwo, ponieważ pierwsze, po wydaniu dwóch pozycji, nie chciało wydać kolejnej - opowiada tłumacz. - Dopiero pod koniec lat 80. nastąpił przełom". Obecnie Ryszard Kapuściński należy do najpopularniejszych polskich autorów na niemieckim rynku wydawniczym. Liczbą przetłumaczonych książek ustępuje tylko Stanisławowi Lemowi. Zdaniem Pollacka, w twórczości Kapuścińskiego uderza "zdolność widzenia całego wielkiego świata" oraz "sposób, w jaki - z sympatią, z wielkim sercem - opisuje zwykłych ludzi". "Byliśmy bardzo zaprzyjaźnieni, trochę jak stare małżeństwo" - opowiada Pollack, wspominając swe 60. urodziny, które trzy lata temu obchodził w Wiedniu w towarzystwie Kapuścińskiego. Niemiecki publicysta "pilotował" Kapuścińskiego podczas wizyt w Niemczech i Austrii, np. na frankfurckich targach książki. Przygnębienie z powodu śmierci Kapuścińskiego panuje także w niemieckim wydawnictwie Eichborn, gdzie ukazała się większość jego książek. Z okazji 75 urodzin polskiego autora wydawnictwo przygotowało nową książkę - "Zapiski światowca", obejmującą części IV i V "Lapidarium". Książka miała ukazać się na początku lutego, a Kapuściński zamierzał uczestniczyć w jej promocji. "Przegraliśmy wyścig ze śmiercią" - powiedział przedstawiciel wydawnictwa.