Jak przekazał podczas przesłuchania Waldemar Pawlak, w połowie 2012 roku poinformował ówczesnego premiera Donalda Tuska na posiedzeniu Rady Ministrów o wykreśleniu Amber Gold z rejestru domów składowych. Tymczasem, do wykreślenia Amber Gold doszło już w 2010 roku. Domy składowe były podmiotami, które posiadały uprawnienia do prowadzenia przedsiębiorstwa składowego (posiadały miejsce i zapewniały przechowywanie towarów). Ich funkcjonowanie regulowała ustawa o domach składowych, która straciła moc 1 lipca 2011 roku (a więc w rok po wykreśleniu Amber Gold z listy domów składowych).
Członkowie komisji śledczej pytali byłego wicepremiera o zeznania, których udzielił Jarosław Mąka, były dyrektor departamentu administrowania obrotem ministerstwa gospodarki. Jak twierdził Mąka, mówił Pawlakowi o Amber Gold już w 2010 roku. – Nie przypominam sobie, by dyrektor Mąka mówił mi o Amber Gold wcześniej, niż w 2012 roku – odpowiedział Pawlak.
Były minister gospodarki stwierdził też, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która także zajmowała się badaniem Amber Gold, nie musiała pytać go o zgodę na to, by wejść do ministerstwa gospodarki i sprawdzić tę sprawę. Pawlak powiedział też, że nie przypomina sobie, by dostawał informacje o sprawie Amber Gold jako minister. – Zajmował się tym departament dyrektora Mąki – mówił.
Rozbieżne zeznania
Waldemar Pawlak powiedział również, że nie przypomina sobie, by podczas sprawowania funkcji ministra gospodarki, w ogóle podejmował jakiekolwiek indywidualne decyzje w sprawie Amber Gold. Zapewniał, że afera „nie umknęła” jego resortowi, ponieważ to urzędnicy ministerstwa doprowadzili do wykreślenia firmy z rejestru domów składowych.
W świetle kilku wypowiedzi Pawlaka, które były rozbieżne z tym, co wcześniej przekazał komisji Jarosław Mąka, przewodnicząca komisji śledczej zapowiedziała, że złoży wniosek o konfrontację obydwu świadków. Wassermann wskazała, że ich zeznania się wzajemnie wykluczają.