Kiedy kontrolerzy biletów gdańskiej Renomy wypisywali na pętli tramwajowej w Brzeźnie mandaty dwóm kobietom, które
podróżowały bez ważnego biletu, nagle podszedł do nich nieznany mężczyzna, który oblał jednego z kontrolerów żrącą cieczą i uciekł.
Niecałą godzinę później sprawca ataku trafił w ręce policji. 37-latek miał we krwi 0,6 promila alkoholu. Podczas przesłuchania przyznał się o winy. Tłumaczył, że źle zinterpretował zachowanie kontrolera, ponieważ myślał, że chce on zrobi krzywdę kobietom, którym wypisywał mandat. Prokuratura postawiła sprawy ataku zarzut spowodowania obrażeń twarzy i oczu oraz narażenie na utratę zdrowia. Za tego typu zarzuty grozi kara pozbawienia wolności do lat 3.
W ubiegłym roku ten sam mężczyzna zaatakował przy pomocy rozpuszczalnika dwie osoby.Sprawa zakończyła się wówczas skierowaniem przez prokuraturę do sądu aktu oskarżenia. Ponieważ biegli stwierdzili, że ma ograniczoną zdolność do kierowania własnym zachowaniem, skierowali go na leczenie. Mężczyzna jednak zignorował to polecenie. W związku z tym, prokuratura skierowała do sądu wniosek o przymusowe umieszczenie napastnika w szpitalu. W czasie, gdy doszło do ataku na kontrolera, wniosek nadal był rozpatrywany przez sąd.
Mimo tego, że od tragicznego zdarzenia minęło już kilkanaście dni, kontroler nadal nie wyszedł ze szpitala.22-latek przebywa na oddziale okulistyki. Dyrektor Zakładu Wielobranżowego Renoma Sławomir Pujszo tłumaczył, że mężczyzna ma nadal opuchnięte oczy i widzi jedynie zarysy postaci i przedmiotów. Na chwilę obecną lekarze nie są w stanie stwierdzić w jakim stopniu wzrok kontrolera został uszkodzony. Specjaliści nie są również w stanie wykluczyć możliwości całkowitej utraty wzroku.