- 14:20
- Zakończyło się przesłuchanie Sylwestra Latkowskiego przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold.
- 14:15
- - Myślę, że Marcin P. liczył na to, że my "zgrillujemy" Michała Tuska - mówi Latkowski. Jak podkreśla, "Wprost" był czwartym medium, które poruszyło temat syna byłego premiera, a sam bohater tekstu chwalił jego rzetelność.
- 14:11
- - Te działania przyspieszające zatrzymanie, to media. To nie ABW to zrobiła, to dziennikarze. Oczywiście, dziennikarze czasem dają się podpuszczać, puszczą głupi tekst, ale proszę nie szargać pracy dziennikarzy "Wprost", którzy obrywali i obrywają do dzisiaj za mówienie prawdy o tym przekręcie - mówi Latkowski. - Może chcieli wykorzystać (PR-owcy Amber Gold - red.), ale nie udało się mnie i Michała Majewskiego wykorzystać - dodaje.
- 14:02
- - Nie byłem redaktorem naczelnym tygodnika "Wprost" w tamtym czasie. Nie wpływałem na treść i to, co będzie w tygodniku. Tekst o Amber Gold ukazał się w "Bloombergu" - mówi Latkowski.
- 13:45
- - Naprawdę uważam, że Michał Tusk ze mną i Michałem Majewskim rozmawiał szczerze - mówi Latkowski. Jak dodaje, zarówno syn ówczesnego premiera, jak i dziennikarze mieli świadomość, że sprawa stanie się polityczna. - Dla mnie Michał Tusk w rzetelny sposób przedstawił tę sprawę, nie oszukiwał - dodaje.
- 13:33
- - Wszystkie moje źródła mówiły, że małżeństwo P. nie funkcjonuje samodzielnie - mówi S. Latkowski.
- 13:30
- 13:10
- 13:04
- 13:02
- Układ trójmiejski to połączenie organizacji przestępczych, biznesu, polityki, i wymiaru sprawiedliwości - tłumaczy Latkowski. Jako przykład podaje "Tygrysa".
- 12:59
- - Czy istniał parasol ochronny nad Amber Gold?
- Jeśli śledztwo było tak prowadzone, to albo to jest nieudolność, albo się tak robi celowo - mówi Latkowski. - 12:53
- 12:51
- 12:44
- Pytany przez posła, Sylwester Latkowski relacjonuje, że Michał Lisiecki utrzymywał, że do pewnego momentu po prostu wierzył w to, co mówił Marcin P. - Dopiero po czasie, gdy zobaczył, że jest on oszustem, zmienił zdanie. Ale nie mieliśmy przez sekundę próby zablokowania artykułów, wręcz odwrotnie. W pewnym momencie dano nam zielone światło - twierdzi Latkowski. Jak podkreśla, redaktor naczelny ani wydawca nie wpływali na treść tekstów.
- 12:40
- - Myślę, że dziennikarze zachowali się w porządku w tej sprawie. Oni byli motorem do tego, że ABW, prokuratura musiała coś robić. Gdyby nie dziennikarze, to sprawa Amber Gold zostałaby "skręcona" - mówi Sylwester Latkowski.
- 12:35
- 12:33
- - Marcin P. powiedział, że Michał Tusk zatelefonował i zrezygnował, bo tak mu radziła rodzina. Tusk mówił, że nie konsultował tego - relacjonuje Latkowski, podkreślając, że syn premiera był zdystansowany od ojca.
- 12:28
- - Myślę, że służby tworzyły plan śledztwa na gorąco, na kolanie. Coś musiały zrobić, więc to wytworzyły. Plan dotyczył tylko jednego wątku, był bardzo skromny - mówi Latkowski, odpowiadając na obszerne pytanie Marka Suskiego. Jego zdaniem niedokładność jest specyfiką pracy trójmiejskich służb, czego dowodzi m.in. śledztwo dotyczące zaginięcia Iwony Wieczorek.
- 12:11
- 12:06
- - Odnosiliśmy wrażenie, że to niemożliwe, żeby oni działali sami (małżeństwo P. - red.). Źródła mówiły nam o "Tygrysie" i Olechu - twierdzi Latkowski.
- 12:03
- - Małżeństwo P. zapewniało, że izolowało się od polityków - mówi dziennikarz.
- 12:00
- 11:59
- Latkowski mówi, że w trakcie spotkania z Marcinem P. dziennikarze prosili o pokazanie, czy na koncie znajdują się pieniądze na wypłaty dla klientów Amber Gold. Redaktorzy nie widzieli tych danych, nie zostały im udostępnione.
- 11:57
- 11:55
- 11:52
- Pyta M. Wassermann: Czy zadaliście pytanie, po co powstała grupa spółek OLT?
- Analizowaliśmy, czemu to miało służyć i pytaliśmy o to, czy za ich plecami stoi inna grupa lotnicza, która chce wypchnąć LOT, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi - mówi Latkowski. - 11:45
- Redaktor nie zna konkretnego czasu, w którym doszło do spotkania Marcina P. z Mariusem Olechem. Ma to wiedzieć Michał Majewski.
- 11:44
- - ABW przez dziennikarza informuje, że Marius Olech wynajął szemranego detektywa, który za nami chodzi. Tak wtedy działały służby - mówi Latkowski.
- 11:42
- - Nie wiem, kiedy P. został zwerbowany do bycia słupem - mówi redaktor Latkowski.
- 11:41
- 11:40
- - Politycy w Trójmieście dokładnie wiedzieli, kim jest Marcin P. Jak powiedział Michał Tusk: każdy tam wiedział, a jednocześnie z tego korzystano - mówi Latkowski. Jego zdaniem za całą sprawą Amber Gold nie stoją jednak politycy.
- 11:36
- - Śledczy zajmujący się sprawą Amber Gold poinformował nas, że nie zajmują się już sprawą Mariusa O. - wskazał Latkowski.
- 11:32
- 11:29
- 11:24
- - Odkryliśmy, że nie zabezpieczono wszystkich mieszkań (małżeństwa P. - red.). Dopiero gdy w tygodniku "Wprost" napisaliśmy z Michałem Majewskim, które mieszkanie nie zostało zabezpieczone, to zrobiono to. Jak działały służby? - pyta Latkowski.
- 11:19
- - Wiedziałem, że jak jest Olech, to trzeba "Tygrysa" sprawdzić. Oni zawsze, mimo że się spotykają, to mówią że nie. To dotyczy i polityków, i biznesmenów - twierdzi redaktor.
- 11:15
- - Kolejnym politykiem, który często bywał u Olecha, był Jacek Karnowski, prezydent Sopotu - mówi Latkowski. Wcześniej wspomniał o jego spotkaniach z Lechem Wałęsą. - Nazywam to miejsce "małą Sycylią".Tam się zatarły granice, ludzie nie mają wyczucia z kim bywać, a z kim nie - ocenia Sopot.
- 11:09
- 11:05
- 10:59
- 10:57
- - Mówiliśmy wprost, że to jest oszust (Marcin P. - red.) - przyznaje Latkowski.
- 10:56
- Latkowski: Po wglądzie w plan śledztwa ABW zrozumieliśmy, że Marcin P. ma niesamowitą ochronę w Trójmieście.
- 10:55
- 10:54
- - Byliśmy zdziwieni tym, że służby nie reagują - mówi Sylwester Latkowski dodając, że wraz z Michałem Majewskim szukali informatorów w służbach. Pracownik Amber Gold pokazywał dziennikarzom dokumenty wewnętrzne spółki, m.in. dotyczące wydatków na reklamy.
- 10:53
- 10:48
- Latkowski wspomina, że Michał Tusk miał być umówiony na serię artykułów i rozmów z innymi dziennikarzami, m.in. z "Gazety Wyborczej". - My byliśmy jednymi z dziennikarzy, którzy zajęli się tą sprawą - podkreśla.
- 10:44
- - Jako dziennikarz Michał Tusk wiedział, że tego (jego pracy w OLT Express) nie da się ukryć - ocenia Latkowski. - Ojciec powiedział mu, żeby był spokojny, że "komisji śledczej z tego nie będzie" - wspomina dziennikarz. Michał Tusk, w przeciwieństwie do ówczesnego premiera, miał podejrzewać, że sprawa będzie rozgrywana politycznie.
- 10:43
- - Michał Tusk miał pytania od innych dziennikarzy. Zapytałem go, czy ma wsparcie ojca i służb prasowych. Narzekał na to, powiedział, że nie do końca - wspomina Latkowski. Syn Donalda Tuska miał uważać, że jest podsłuchiwany.
- 10:42
- 10:41
- Latkowski relacjonuje, że P. przyznali w rozmowie z nim i Majewskim, że syn Donalda Tuska wyniósł z lotniska w Gdańsku pewne informacje, którymi się z nimi podzielił.
- 10:37
- - Zarówno Katarzyna P., jak i Marcin P. opowiadali o współpracy z Michałem Tuskiem. Początkowo mieli obawy - mówi Latkowski. - Dla nas to był tandem. Marcin P. nie był główną postacią, ale też jego żona. Tak odebraliśmy to w trakcie rozmowy - dodaje.
- 10:35
- - Nie odniosłem wrażenia, że kłamał. Czasem może coś "motał", ale to wynikało raczej ze stresu - ocenia dziennikarz. Przypomina, że syn premiera zgodził się na wykonanie zrzutów ekranu z widokiem skrzynki mailowej. - Uważam, że nas nie okłamał. W kilku miejscach kluczył - mówi.
- 10:33
- - Michał Tusk wykazał się zdumiewającą otwartością. Stwierdził, że wszystko nam wyjawi, może się zalogować na słynną skrzynkę Józefa Bąka, którą się posługiwał - relacjonuje Latkowski, wspominając spotkanie z synem premiera w Gdańsku.
- 10:31
- Latkowski przypomina, że wraz z Michałem Majewskim postanowili pojechać do Gdańska, by tam skontaktować się z Marcinem P. i Michałem Tuskiem.
- 10:30
- 10:29
- - Nie jest to tak, że my jako pierwsi poinformowaliśmy społeczeństwo o tym, że dla Marcina P. pracował syn premiera - mówi Latkowski, przypominając tekst z Gazeta.pl.
- 10:26
- - Cezary Szymanek wspomniał mi, że Marcin P. powiedział mu o współpracy z synem premiera. To ważna informacja dla każdego dziennikarza - mówi Latkowski.
- 10:24
- Sylwester Latkowski przypomina, że w czasie wybuchu afery Amber Gold nie był redaktorem naczelnym "Wprost", został nim dopiero w 2013 roku. Latkowski zarządzał wówczas portalem internetowym i odpowiadał za social media.
- 10:23
- - O naszej rzetelności świadczą teksty napisane we "Wprost". W żadnym z nich nie ma ani śladu obrony Marcina P. - oświadcza dziennikarz.
- 10:22
- Świadek skorzystał z prawa do swobodnej wypowiedzi. - Nigdy nie przekazałem Marcinowi P. planu śledztwa. Wraz z Michałem Majewskim odbyłem tylko jedno spotkanie z Marcinem P. i jego żoną - mówi Latkowski.
- 10:21
- Sylwester Latkowski nie ustanowił pełnomocnika.
- 10:10
- Dziennikarze zebrali więcej informacji o Amber Gold, niż ówczesne ABW i policja - ocenia Małgorzata Wassermann, przewodnicząca komisji śledczej.
- 9:55
W czerwcu Marcin P. zeznał w trakcie przesłuchania przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold, że nim został zatrzymany przez ABW, otrzymał krótką informację o planie działań śledczych od jednego z dziennikarzy. Zdaniem Sylwestra Latkowskiego, jest to „tania zemsta”. – Nigdy nie przekazywałem mu czegokolwiek. Każdy kontakt z Marcinem P. jest zarejestrowany. Spotkaliśmy się raz wieczorem z nim i jego żoną 7 sierpnia 2012 roku w restauracji Tekstylie w Gdańsku. Plan śledztwa poznaliśmy z Michałem Majewskim, dopiero kiedy Marcin P. został zatrzymany. Nie było więc nawet fizycznej możliwości – podkreślał Latkowski.
– Wchodziliśmy za kulisy tej sprawy, pisaliśmy głośne teksty i badaliśmy, jak ta historia urosła do takiej skali. Jeżeli posłowie będą chcieli wysłuchać co mamy do powiedzenia, taką wiedzą się podzielimy – mówił w rozmowie z TVP Info Michał Majewski.
O tym, że „Wprost” był jedną z pierwszych redakcji w kraju, które zaczęły informować o podejrzanych interesach Marcina P., świadczą poniższe publikacje autorstwa Sylwestra Latkowskiego i Michała Majewskiego:
Czytaj też:
Co naprawdę pisał „Wprost” o aferze Amber GoldCzytaj też:
Nie liczcie na pieniądze z Amber GoldCzytaj też:
Pani Katarzyna z Amber GoldCzytaj też:
Amber Gold od środkaCzytaj też:
Taki (para)bank, jakie państwo