Alfiego Evansa nazwał „biednym bezmózgiem”, Polaków „nekromaniakami”. Burza po słowach publicysty

Alfiego Evansa nazwał „biednym bezmózgiem”, Polaków „nekromaniakami”. Burza po słowach publicysty

Alfie Evans
Alfie Evans Źródło: Facebook
Wykładający na Uniwersytecie Wrocławskim publicysta „Krytyki Politycznej” Przemysław Witkowski, nie przebierając w słowach, skomentował głośną sprawę Alfiego Evansa. Zmarłego z powodu wady mózgu chłopca nazwał „biednym bezmózgiem z Anglii”. Porównał też tę sprawę do śmierci papieża Jana Pawła II.

„Dobrze bym się przyjrzał, kto zakłada w Polsce te wszystkie »Alfie Polish army«, »Poland, pray for Alfie« i inne kręcące gównoburze fanpejdze wokół tego biednego bezmózga z Anglii, kto kręci klipy z własnymi dziećmi, tweetuje, bo biorąc pod uwagę, którzy politycy padali od razu na klęczki i chcieli rozpoczynać międzynarodową krucjatę, która miała odbić to biedne ciałko z rąk bezlitosnej królowej Elżbierty II to chyba jest dla każdego jasne, że w Polsce cały ten ogólnonarodowy flejm ma przykryć protest opiekunów osób niepełnosprawnych i wszyscy daliście się w niego wkręcić i ja też biorąc pod uwagę, że o tym teraz piszę” – stwierdził w sobotę 28 kwietnia.

facebook

Witkowski: Gdyby papież nie był przytomny, do dziś by żył pod maszynami

Publicysta rozpętał tym samym internetową burzę w postaci 500 komentarzy pod wpisem. Urażone jego wpisem osoby stworzyły petycję do władz uniwersytetu, domagając się zerwania współpracy z wykładowcą. W odpowiedzi na duże zainteresowanie swoim komentarzem, Witkowski dopisał do niego jeszcze parę słów. „Muszę się przyznać, że moja bezbożność, brak empatii i czarne serce mają dłuższy rodowód niż sprawa Alfiego. Już w 2005 totalnie zgrzewało mnie że zmarł Karol Wojtyła JP2na102 i tylko totalnie mnie żenował ten spektakl który drodzy rodacy urządziliście wokół jego umierania” – pisał. „Podejrzewam, ze gdyby chłop, na jego szczęście, nie był przytomny i wyraźnie sobie nie zażyczył niekontynuowania podtrzymywania życia, to byście go do dziś trzymali pod maszynami drodzy nekromaniacy” – rzucił, nawiązując do życzeń wielu internautów, domagających się utrzymania Alfiego przy życiu, pomimo jego stanu.

Sprawa Alfiego Evansa

Alfie Evans urodził się w 2016 roku i od tego czasu przebywał w Alder Hey Children's Hospital w Liverpoolu, z powodu poważnego uszkodzenia mózgu. Lekarze informowali, że dziecko żyło tylko dzięki podłączeniu do specjalistycznej aparatury medycznej i nie mogło samodzielnie oddychać. W kwietniu sąd w Londynie przychylił się do decyzji lekarzy i orzekł, że mogą oni odłączyć chłopca od aparatury podtrzymującej życie, nawet jeśli rodzice sprzeciwiają się takiej decyzji. W poniedziałek 23 kwietnia dziecko zostało odłączone od aparatury podtrzymującej życie. Tego samego dnia dwulatek otrzymał włoskie obywatelstwo, co pozwoliłoby na przewiezienie go do Włoch i dalszą opiekę nad nim w watykańskiej klinice pediatrycznej Bambino Gesu. W sprawę włączył się sam Ojciec Święty, który apelował za pośrednictwem Twittera, o umożliwienie rodzicom „poszukania nowych form leczenia”.

W środę 25 kwietnia Sąd Apelacyjny podtrzymał wyrok Sądu Najwyższego, przekreślając tym samym nadzieje rodziców Alfiego Evansa na przewiezienie chłopca do Włoch. Ostatecznie rodzice pogodzili się z oceną lekarzy i ostatnie dni spędzili z synem. Alfie zmarł w piątek 27 kwietnia. Rodzice pożegnali go m.in. za pośrednictwem mediów społecznościowych. „Mój gladiator rzucił swoją tarczę i zyskał swoje skrzydła o 2:30. Mamy kompletnie złamane serca. Kocham Cię mój chłopaku” – napisał na Facebooku Thomas Evans. Matka Alfiego Kate James napisała: „Nasz mały chłopiec wyhodował dziś sobie skrzydła o 2:30 rano. Nasze serca są złamane. Dziękujemy wszystkim za wsparcie”.

Czytaj też:
Rutkowski chce pomóc w sprawie Alfiego Evansa. „Moi ludzie są już w Liverpoolu, trwają przygotowania do akcji”

Źródło: Wirtualne Media, Facebook, Wprost.pl