"Za sprawę Jaruckiej odpowiedzialni rządzący"

"Za sprawę Jaruckiej odpowiedzialni rządzący"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Włodzimierz Cimoszewicz uważa, że w sprawie Anny Jaruckiej do odpowiedzialności karnej powinni być pociągnięci ludzie, "którzy dzisiaj rządzą naszym państwem".
Zeznając we wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie nie ujawnił jednak, kogo ma na myśli. Wieczorem w TVN24 powiedział, że chodzi o obecnych ministrów, b. członków sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen.

Były szef MSZ zeznawał jako oskarżyciel posiłkowy w procesie swej dawnej asystentki Anny Jaruckiej. Powiedział, że gdy widzi ją na ławie oskarżonych wie, że sprawiedliwości stanie się zadość. "Ale w całej tej sprawie sprawiedliwości nie stanie się zadość. Ludzie, którzy powinni być pociągnięci do odpowiedzialności karnej, zrobili kariery polityczne; dzisiaj rządzą naszym państwem" - oświadczył Cimoszewicz.

Pytany w TVN24 kogo ma na myśli, odparł, że tych członków komisji sejmowej, którzy pełnią funkcje ministerialne. "Ci ludzie składali doniesienia na mnie, wiedząc że jest to element gry przed wyborami" - powiedział.

Jarucka jest oskarżona m.in. o posłużenie się fałszywym dokumentem, który miał rzekomo uprawniać ją w 2002 r. do zamiany oświadczenia majątkowego Cimoszewicza. Sam Cimoszewicz mówił, że jego oświadczenie nie było nigdy zmieniane. Przyznawał zaś, że pomylił się, wypełniając je zgodnie ze stanem z kwietnia 2002 r, kiedy składał oświadczenie, a powinien był je wypełnić zgodnie ze stanem na koniec 2001 r., kiedy jeszcze posiadał akcje PKN Orlen.

Zdaniem Jaruckiej, Cimoszewicz skłamał, twierdząc, że się pomylił. Komisja śledcza zawiadomiła Prokuraturę Okręgową w Warszawie o przestępstwie Cimoszewicza. Prokuratura uznała jednak, że Cimoszewicz fakt posiadania akcji zataił nieumyślnie i umorzyła śledztwo. Cała sprawa spowodowała jego rezygnację ze startu w wyborach prezydenckich w 2005 r.

Cimoszewicz powiedział, że zarzuty stawiane mu przez Jarucką są nieprawdziwe i nie wie, czy dawna asystentka zgłaszając się do komisji śledczej ds. PKN Orlen, działała sama. Jak mówił, domyśla się, że motywami działania Jaruckiej była zemsta za to, że odmówił protekcji jej mężowi w staraniach o wyjazd na placówkę zagraniczną.

Były szef MSZ mówił też, że łączy wszystko z sytuacją polityczną w 2005 r. i łatwymi do przewidzenia w tamtym czasie zmianami we władzach. "Wprawdzie nie dysponuję dowodami, ale widzę zbieżność w tym, że Jarucka spotkała się właśnie z Konstantym Miodowiczem. Było wówczas powszechne przekonanie, że po wyborach zostanie on szefem ABW, a tam pracuje mąż oskarżonej" - powiedział Cimoszewicz.

Cimoszewicz stwierdził, że nigdy nie wymieniał swoich oświadczeń majątkowych w Sejmie, lecz składał dodatkowe. "Wszystkie są identyczne, jeśli chodzi o akcje Orlenu" - dodał.

1 marca ciąg dalszy procesu. Zeznania będą składali kolejni świadkowie

ab, pap