Dorota Sumińska: Udomawiając zwierzęta, zrobiliśmy im świństwo

Dorota Sumińska: Udomawiając zwierzęta, zrobiliśmy im świństwo

Pies w trakcie posiłku
Pies w trakcie posiłku Źródło:Fotolia / manushot
Dorota Sumińska, słynna weterynarka i behawiorystka, właścicielka 10 kotów i 10 psów, w rozmowie z „Wprost” twierdzi, że to nie zwierzę jest potrzebne człowiekowi, ale człowiek zwierzętom.

Dorota Sumińska, słynna weterynarka i behawiorystka, właścicielka 10 kotów i 10 psów, w rozmowie z „Wprost” twierdzi, że to nie zwierzę jest potrzebne człowiekowi, ale człowiek jest potrzebny zwierzętom. - Udomawiając zwierzęta, zrobiliśmy im największe świństwo. Jest różnica między oswojeniem, które oznacza, że zwierzę przestaje się bać człowieka, a udomowieniem, czyli sprawieniem, że zwierzę bez człowieka nie potrafi żyć. Zwierzęta stały się naszymi niewolnikami. A więc na nas spoczywa odpowiedzialność, żeby zapewnić im godne życie – tłumaczy Dorota Sumińska.

Jak duży wpływ na zwierzę ma zachowanie człowieka? Remigiusz Cichoń, weterynarz i psycholog zwierzęcy z Poznania, wykonujący zawód od 33 lat, odpowiada, żewszystkie problemy behawiorystyczne są reakcją na zachowanie człowieka. - To z właścicielem muszę pracować nad zmianą postępowania, nie z psem. Postępowanie zdrowego neurologicznie zwierzęcia nie zaburzy się ot tak. To człowiek, umyślnie bądź często zupełnie nieświadomie powoduje u zwierzęcia zachowania, ogólnie mówiąc niewygodne do współżycia.

Tymczasem zwierzę szybko się dostosuje, jeśli właściciel zacznie dobrze postępować – tłumaczy. I poleca zastanowić się nad tym, co o nas myśli pies. – Szczeniak u boku matki spotyka drapieżnika – człowieka. Ten się uśmiecha, czyli pokazuje swoje zęby. Bierze pod siebie, to znaczy na ręce, tak jak drapieżnik swoją ofiarę, na przykład lew gazelę. Zaczyna całować, wąchać – czyli zaczyna smakować. A więc pies może instynktownie czuć, że gdy wpadł w ręce człowieka, zostanie po prostu zjedzony. Dopiero po dłuższym czasie, zaczyna się orientować, że skoro jeszcze drapieżnik go nie zjadł, a na dodatek karmi go i cieszy się na jego widok, jest przyjacielem, a nie wrogiem – tłumaczy. I dodaje – zwierzęta pozwalają nam na wszystko i robią dla nas co mogą, bo po prostu nas kochają. I jak widzą, że ukochany właściciel się cieszy, one także się cieszą. Myślenie jest proste – skoro fiknę koziołka na zawołanie, i mój pan będzie w dobrym humorze, mnie też będzie dobrze i coś mi skapnie z pańskiego stołu. Więc co mi zależy?

Całość dostępna jest w 29/2018 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.