Kazimierz Marcinkiewicz pozwał byłą żonę. „Kłamstw w tym wydaniu nie zdzierżę”

Kazimierz Marcinkiewicz pozwał byłą żonę. „Kłamstw w tym wydaniu nie zdzierżę”

Kazimierz Marcinkiewicz
Kazimierz Marcinkiewicz Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
Były premier Kazimierz Marcinkiewicz i jego była żona Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz nie mogą się porozumieć. „Nie poddam się” – napisała kobieta.

„Media z przyzwyczajenia chętnie szukały sensacji względem mojej osoby – na czym mógł skorzystać dłużnik. I teraz gdy jestem naprawdę w potrzebie i poszkodowana, temat traktują lekko, mimo że mowa o niealimentacji, czyli przestępstwie i że ta dotyczy byłego premiera” – napisała Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz. „Zostałam pozwana przez dłużnika – zostaje mi bronić się, bo kłamstw w tym wydaniu nie zdzierżę. Jaki ma w tym cel nadawca? Odpowiedź nasuwa się sama” – dodała na Facebooku.

facebook

„Dłużnik alimentacyjny”

W dalszej części postu kobieta pytała „jak można nie wykonywać wyroku sądu i jeszcze pozywać wierzyciela” oraz „czy to nie surrealizm w czystej postaci?”. „Media pisały o mnie, sugerując się tym co pisał dłużnik, tj. że »się mszczę«. Ludzie, jeśli wam się sądownie należą pieniądze, to macie prawo, ba obowiązek, upominać się o nie, tak jak i o wypłatę za pracę. Ja domagam się tego co mi przyznał prawomocnie sąd. Dłużnik alimentacyjny bezprawnie nazwał mnie »stalkerką«. Bo domagam się swoich praw. Nie unikam kontaktu z mediami, gdy one piszą do mnie, odpowiadam na pytania, bo nie mam nic do ukrycia” – poinformowała w mediach społecznościowych Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz.

Kobieta opisała, w jaki sposób jej zdaniem przedstawia się sytuacja. „Taka sytuacja: dłużnik alimentacyjny, korzystając z negatywnego wizerunku byłej żony i chcąc zamknąć jej usta, składa kłamliwy pozew do sądu będąc przekonanym, że uznają jego oskarżenia za jedyne i prawdziwe? Ona, wierzyciel, osoba niepełnosprawna, w potrzebie, musi dowodzić swojej niewinności i prawdy. Tłumaczyć się z tego, że pisze o niealimentacji, walcząc o swoje prawa. Jak trzeba, to trzeba!” – zakończyła była żona Kazimierza Marcinkiewicza.

Stłuczka na Majorce?

Na początku maja 2019 roku Kazimierz Marcinkiewicz przytoczył na  kilka faktów z życia byłej żony. Polityk nazwał swoją ją „stalkerką”. „Miała wypadek w grudniu 2014 roku, nie spiesząc się na spotkanie ze mną, tylko przeciwnie, jechała prawie pustymi Al. Jerozolimskimi w stronę Pruszkowa, nie do centrum, gdzie na nią czekałem. Jak zeznał kierowca jadący za nią, jechała najwyżej 50 km/h i sama wjechała w barierki. Sprokurowała ten wypadek do czego przyznała się mi w szpitalu i na co są także inne dowody. W tym czasie nie żyłem już z nią od 2 lat” – napisał były premier.

Marcinkiewicz dodał, że Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz mająca „problemy z codziennym życiem, przebieraniem, a nawet spaniem” niemal trzy lata temu poleciała na Majorkę. „Tam miała stłuczkę, za którą nie zapłaciła. Jako że podała zły adres, windykator trafił do mnie. Nie potwierdził, by wynajmująca samochód miała widoczną rękę na temblaku i to w sposób, który właściwie uniemożliwiałby jazdę. Wynajmując samochód nie wskazała też innego kierowcę” – stwierdził były premier.

Odpowiedź byłej żony

Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz nie pozostała wówczas obojętna na wpis byłego męża. Zaznaczyła, że prosiła go oto, by nie używał określenia „stalkerka” w odniesieniu do jej osoby. „Zrobił to po raz kolejny dziś i w związku z tym jestem zmuszona podjąć kroki prawne, tzn. złożyć pozew o naruszenie dóbr osobistych oraz pomówienie. Będę domagać się publicznych przeprosin od Marcinkiewicza – dłużnika alimentacyjnego. Nie pozwolę sobie, aby ktokolwiek bezpodstawnie i publicznie mnie obrażał” – napisała.

Przytoczone przez Marcinkiewicza opisy zdarzeń jego była żona określiła „pseudofaktami”. „Dłużnik, K.M przywołuje stare wydarzenia, przeinaczając fakty, sieje nieprawdę, insynuuje, swoimi poczynaniami naraża mnie na nieprzyjemności. Dlaczego to wszystko? Dlaczego nadal manipuluje opinią publiczną, straszy pozwem (trzeba mieć podstawy prawne, aby w ogóle takowy złożyć)?” – zapytała retorycznie. „Ja czekam na odzyskanie długu niespłaconego do dnia dzisiejszego, korzystając w tym celu z pomocy komornika i prokuratury. Dłużnik alimentacyjny sam sobie sprokurował taki los. Stop niealimentacji” – podsumowała.

Czytaj też:
Wnuk wpadł na oryginalny pomysł. Jego 84-letni dziadek robi karierę jako model

Źródło: WPROST.pl