Nazywano go „polskim Alfie Evansem”. Szymon zmarł po odłączeniu od aparatury

Nazywano go „polskim Alfie Evansem”. Szymon zmarł po odłączeniu od aparatury

Szymon
Szymon Źródło: Facebook / Szymonkuwalcz.Oficjalna strona
Walka o życie 11-miesięcznego Szymona dobiegła końca. Chłopiec trafił w styczniu do warszawskiego szpitala przy Niekłańskiej. Lekarze już kilka dni temu stwierdzili, że jego stan jest skrajnie ciężki. Zwołane na poniedziałek konsylium podjęło decyzję o odłączeniu dziecka od aparatury podtrzymującej życie.

O tym, co spotkało Szymka, napisała kilka miesięcy temu jego ciocia na Facebooku. Siedmiomiesięczny obecnie chłopiec 16 stycznia był szczepiony na pneumokoki. Cztery dni później wystąpiła u niego gorączka oraz drgawki. Ostatecznie 21 stycznia niemowlę wylądowało w Szpitalu Dziecięcym przy ul. Niekłańskiej w Warszawie. „W nocy zaczęły zanikać funkcje życiowe. Dziecko było reanimowane, po czym zrobiono kolejne TK głowy, powstał obrzęk mózgu. Rodzice usłyszeli, że prawie na 100 proc. jest śmierć mózgu” – napisała ciotka chłopca. „W piątek 25 stycznia mama dostaje informacje ze dziecko odłączone, zrozpaczona poinformowała lekarza, że ona nie wyraża zgody. Usłyszeli, że zwłok to oni nie będą wentylować. Po przeprowadzeniu procedur związanych ze stwierdzeniem śmierci mózgu zebrała się komisja i jeden z badających lekarzy wyczuł delikatne tętno ciemiączka. Zaprzestali dalszych czynności. Nie znają przyczyny stanu Szymonka” – dodała.

Wpisy rodziców

W ostatnim czasie pojawiły się informacje o tym, że Szymon może zostać odłączony od aparatury. Pod szpitalem gromadzili się protestujący, a bliscy chłopca zamieszczali w sieci dramatyczne posty. Informowali w nich nie tylko o stanie zdrowia dziecka, ale również o specjaliście, który miał przylecieć ze Stanów Zjednoczonych. „Dowiedzieliśmy się że w najbliższych dniach ma być zorganizowane konsylium lekarskie w którym weźmie udział rzecznik praw pacjenta i możliwe że sam minister zdrowia – na razie nie potwierdzone. Mamy prawo do własnego lekarza, co staramy się załatwić ale koszta przekraczają nasz budżet. Na razie nie mamy pewności co do daty ani przylotu lekarza poleconego przez nas ani nie mamy pewności czy szpital wyrazi na niego zgodę” – pisali 15 czerwca.

Oświadczenie szpitala

Szpital przy Niekłańskiej już 10 czerwca opublikował oświadczenie w sprawie Szymona. „Pacjent przebywa w naszym Szpitalu na Oddziale Intensywnej Terapii od 22 stycznia 2019 r. w stanie skrajnie ciężkim z nieodwracalnym uszkodzeniem centralnego układu nerwowego” – czytamy w komunikacie. „Na każde z konsyliów Rodzice mogli zaprosić wybranych lekarzy specjalistów. W pierwszym przypadku nie skorzystali z tego prawa. W kolejnych konsyliach wziął udział lekarz rekomendowany przez Rodzinę. O wynikach konsyliów Rodzice zostali drobiazgowo poinformowani, o czym świadczą ich podpisy” – dodano.

facebook

Dyrekcja szpitala podkreśliła, że rodzice dziecka proponowali alternatywne metody leczenia, które były rozpatrywane przez lekarzy. „Nie mają one jednak podstaw merytorycznych do ich zastosowania, albo wiążą się ze zbyt dużym ryzykiem dla Pacjenta” – dodano. Szpital zapowiedział również, że „nie zachodzi obawa zaprzestania procesu leczenia”.

Śmierć chłopca

W poniedziałek 18 czerwca odbyło się konsylium w sprawie dalszych losów Szymona. Po godz. 11 w sieci pojawiło się nagranie, na którym wystąpiła przedstawicielka rodziców dziecka. – Rodzicom obiecano, że o 10:30 zbierze się komisja i będą mogli być obecni, gdy podejmuje decyzje o śmierci mózgu. Oszukano ich. Decyzję podjęto o godz. 9, a o 9:30 dziecko odłączono od aparatury i zmarło – powiedziała przedstawicielka. – Byliśmy o godz. 10 na spotkaniu z panią dyrektor, która nawet nas nie poinformowała, że dziecko nie żyje, przyjęła wniosek od pełnomocnika, który miał przesunąć komisję na 29 czerwca – dodała. Zaznaczyła, że „nie uszanowano decyzji rodziców o zaproszenie tu specjalistów, którzy widzieli dla dziecka szansę”. – Nie uszanowano świętego prawa rodziców do obecności przy zabiegach medycznych i procedurach – podkreśliła.

facebook

Polski Alfie Evans?

Na Facebooku powstało specjalne wydarzenie „Prawo do życia – walka o Szymona”. Czytamy w nim, że internauci organizowali się w sieci, by organizować pikiety przed szpitalem, próbując tym samym wymusić na lekarzach decyzję o nieodłączaniu Szymka od aparatury podtrzymującej życie. „Z pomocą ruszył prof. Talar, jednak ordynator szpitala nie wyraziła zgody na czekanie na efekty leczenia profesora – w konsekwencji podtrzymuje ona swoją decyzję o odłączeniu dziecka wbrew woli rodziców” – napisano w wydarzeniu. Prof. Jan Talar to specjalista zajmujący się rehabilitacją ludzi w śpiączkach. W sprawę zaangażował się także poseł Paweł Skutecki, znany ze swoich antyszczepionkowych poglądów.

Internauci pisząc o Szymku używali hashtagów typu #polskiAlfie, co nawiązuje do walki o życie Alfiego Evansa, który został odłączony od aparatury, a następnie zmarł w kwietniu 2018 roku. W komentarzach pod postami pojawiajały się mocne sformułowania typu „mordowanie bezbronnych dzieci” czy „te bydlaki w tym szpitalu chcą go jak najszybciej uśmiercić”. Sytuacja wyglądała jednak nieco inaczej, o czym poinformował szpital w oświadczeniu.

Co twierdził szpital?

W komunikacie z 7 lutego, który został m.in. udostępniony przez Pawła Skuteckiego, poinformowano, że Szymek został przywieziony do szpitala „w stanie skrajnie ciężkim”. „Rokowanie co do jego zdrowia i życia jest od początku bardzo poważne o czym informowana jest na bieżąco rodzina pacjenta. Od pierwszej chwili prowadzona jest specjalistyczna, wielokierunkowa, intensywna terapia dziecka z wykorzystaniem wszelkich dostępnych środków” – zaznaczyli przedstawiciele placówki. Dodali, że „do obecnej chwili nie ma potwierdzenia, że stan dziecka mógłby mieć związek z przebytym szczepieniem”.

„Komisja złożona z lekarzy specjalistów z dziedzin anestezjologii, neurologii i neurochirurgii na podstawie licznych określonych standardami badań i zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa nie orzekła o śmierci dziecka. Wobec powyższego oświadczamy, że szpital cały czas kontynuuje leczenie pacjenta dokładając wszelkich starań zgodnie ze sztuką oraz z poszanowaniem godności dziecka i jego rodziny. Nie zachodzi obawa, iż zaprzestany zostanie proces leczenia” – dodano.

Czytaj też:
Zmarł ks. Michał Łos. Neoprezbiter, który przyjął święcenia na szpitalnym łóżku

Źródło: WPROST.pl / Facebook