Radny został siedmiokrotnie zatrzymany bez prawa jazdy. „Każdy przeciętny człowiek traktowany byłby jak pirat drogowy”

Radny został siedmiokrotnie zatrzymany bez prawa jazdy. „Każdy przeciętny człowiek traktowany byłby jak pirat drogowy”

Kontrola drogowa
Kontrola drogowa Źródło: Fotolia / MaxPolis
Pod koniec stycznia 2019 roku Arkadiusz S., członek gabinetu wojewody i radny miasta Opole z klubu PiS, zaparkował na pasach. W związku z tym został poddany kontroli. Wówczas okazało się, że nie ma prawa jazdy. Dokument stracił 12 lat wcześniej.

Sprawę Arkadiusza S. opisuje opolska „Gazeta Wyborcza”. Zgodnie z ustaleniami dziennikarzy, radny otrzymywał zwrot kosztów za korzystanie z prywatnego samochodu podczas wykonywania służbowych obowiązków jako członek rady programowej TVP3. Można więc przypuszczać, że polityk jeździł samochodem, mimo że wcześniej stracił wymagane do tego dokumenty. Gdy sprawą zaczęły interesować się media, Arkadiusz S. zawiesił członkostwo w partii.

Sprawą polityka zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Lwówku Śląskim. Dziennikarze „Gazety Wyborczej” dotarli do przygotowanego aktu oskarżenia. Ma z niego wynikać, że podczas zatrzymania Arkadiusz S. udawał, że nie ma przy sobie prawa jazdy. Radny bez wymaganego dokumentu, miał zostać jeszcze zatrzymany sześciokrotnie – raz w 2007 roku, 3 razy w 2009 roku, raz w 2011 roku i raz w 2015 roku – informuje „GW”. „Ponadto zatrzymywany był w związku z innymi naruszeniami przepisów prawa o ruchu drogowym, łącznie 36 razy od 1997 roku” – podano w dokumencie.

Wniosek o umorzenie postępowania

Prokurator wnioskuje o dwa lata okresu próby, roczny zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych oraz wpłacenie 10 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarne. Złożył także do sądu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania. Wniosek argumentuje tym, że „zachowania, które naruszały porządek prawny, nie były szczególnie dotkliwe”, a Arkadiusz S. „nie jest osobą zdemoralizowaną, będzie przestrzegał porządku prawnego i nie popełni przestępstwa”. Do wniosku prokuratora sceptycznie odnosi się Tomasz Hankus ze Stowarzyszenia Prawo na Drodze. – W takim przypadku każdy przeciętny człowiek traktowany byłby jak pirat drogowy – stwierdził w rozmowie z dziennikarzami „Gazety Wyborczej".

Czytaj też:
Iwona Hartwich nie wystartuje w wyborach z listy Koalicji Obywatelskiej. „Czuję się oszukana”

Źródło: opole.wyborcza.pl