Zawisza kłamcą lustracyjnym

Zawisza kłamcą lustracyjnym

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poseł "Samoobrony" Jerzy Zawisza jest "kłamcą lustracyjnym", bo zataił w oświadczeniu lustracyjnym tajną współpracę z kontrwywiadem wojska z lat 1963-1975, kiedy był żołnierzem zawodowym - uznał w środę niejednogłośnie Sąd Lustracyjny. Obrona zapowiada odwołanie.

To pierwszy taki wyrok wobec posła obecnej kadencji i jeden z ostatnich wyroków Sądu Lustracyjnego przed jego likwidacją 15 marca, gdy wchodzi w życie nowa ustawa lustracyjna. Odwołanie będzie badane w trybie starej ustawy przez Sąd Apelacyjny w Warszawie, a potem - ewentualnie - przez Sąd Najwyższy.

Osoba uznana ostatecznie przez SN za "kłamcę lustracyjnego" traci mandat poselski i przez 10 lat nie może pełnić funkcji publicznych.

Poseł Samoobrony z Tarnowa, 63-letni płk. rezerwy WP był lustrowany na wniosek Rzecznika Interesu Publicznego. Poseł przyznawał przed sądem, że gdy w 1963 r. po szkole podoficerskiej skierowano go do tajnej jednostki rakietowej, podpisał tam zgodę na współpracę z Wojskową Służbą Wewnętrzną jako tajny współpracownik "Renata". Pytano go m.in. o tajny i bardzo kosztowny sprzęt oraz o to, czy któryś z jego kolegów z wojska nie ma "podejrzanych znajomości". Jego kontakty z kontrwywiadem trwały do 1975 r.

Zawisza do Samoobrony wstąpił w 1992 r., po zakończeniu służby wojskowej. Kandydując w 2004 do Parlamentu Europejskiego w oświadczeniu ujawnił on tę współpracę. Po tym szef partii Andrzej Lepper wykreślił go z listy, mówiąc: "Prasa może nas rozjechać". Gdy Zawisza kandydował z sukcesem do Sejmu w 2005 r., w kolejnym oświadczeniu napisał, że nie miał żadnych związków z tajnymi służbami PRL.

Tłumaczył, że uczynił tak, bo gdy w 2005 r. takie dane, jak jego znalazły się na "liście Wildsteina", IPN odpowiedział mu, że to nie o niego chodzi. Zawisza uznał to za stwierdzenie, że nigdy nie był niczyim agentem - tłumaczył, że nie wiedział wtedy, iż "lista Wildsteina" była spisem osób "pozostających w zainteresowaniu" jedynie stołecznej SB.

Zastępca Rzecznika Andrzej Ryński wnosił o uznanie "kłamstwa lustracyjnego" Zawiszy. Przypomniał, że podpisał on zobowiązanie do współpracy z kontrwywiadem, a potem ją realizował. "Na podstawie jego doniesień inwigilowano konkretną osobę" - dodał. Podkreślił, że przez 11 lat współpracy Zawisza miał 6 oficerów prowadzących, pobierał też pieniądze z funduszu operacyjnego Ryński przyznał, że współpraca z WSW "nie jest uznawana za szczególnie naganną".

Mec. Kruszyński, chciał, by sąd uznał że oświadczenie Zawiszy jest prawdziwe, gdyż - jego zdaniem - podjął on współpracę na rozkaz przełożonego z wojska ("Czy także na rozkaz pan Zawisza przyjmował pieniądze?" - replikował Rynski). "Współpraca była, ale w myśl ustawy nie była współpracą, skoro wynikała z obowiązku" - dodał adwokat. Złożył też alternatywny wniosek - by sąd umorzył postępowanie, bo Zawisza działał w wyniku błędu, pisząc po informacji IPN, że nie był agentem. "To był błąd usprawiedliwiony niewiedzą" - tłumaczył mecenas.

Sąd uznał niejednogłośnie, że Zawisza "w sposób tajny i świadomy współpracował z organami bezpieczeństwa państwa". Przewodniczący składu sędzia Jarosław Góral miał zdanie odrębne niż dwaj pozostali sędziowie; nie ujawnił, na czym ono polegało.

W ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Adam Liwacz odrzucił argumenty obrony. "Nie można mówić o żadnym rozkazie jako obowiązku współpracy" - dodał. Podkreślił, że jeśli Zawisza najpierw się przyznał, a potem nie, to miał świadomość swej współpracy w chwili pisania oświadczenia w 2005 r.

"Nieznajomość prawa szkodzi" - Liwacz przywołał rzymską maksymę, by uzasadnić, że nie było to działanie w wyniku błędu, bo lustrowany - jak podkreślił sędzia - "jest przecież osobą tworząca prawo". Dodał, że "doszło do nieporozumienia, ale nie dawało ono podstawy do przyjęcia, że lustrowany działał w wyniku błędu".

Mec. Kruszyński powiedział po wyroku, że w odwołaniu podniesie m.in. argument, że przewodniczący składu miał zdanie odrębne. Adwokat dodał, że w odwołaniu powtórzy też, że albo oświadczenie Zawiszy jest prawdziwe, albo, że jego sprawę trzeba umorzyć. Sam poseł przyznał, że wyrok "na pewno nie pomoże mu w karierze".

15 marca wejdzie w życie nowa ustawa lustracyjna, która likwiduje urząd Rzecznika - zastąpi go pion lustracyjny IPN - oraz Sąd Lustracyjny; lustracją zajmie się 20 sądów okręgowych w całej Polsce, które przejmą niezakończone sprawy lustracyjne. Odwołania będą badały sądy apelacyjne.

ab, pap