Pierwszy dzień lustracji: spokojnie w IPN

Pierwszy dzień lustracji: spokojnie w IPN

Dodano:   /  Zmieniono: 
W czwartek, pierwszego dnia obowiązywania nowego prawa lustracyjnego, w IPN nie odnotowano zwiększonej liczby interesantów. Zgłaszały się osoby, które pytały, jak wypełnić oświadczenia lustracyjne.
Na razie nie ma wniosków o dostęp do akt IPN nt. najważniejszych osób podległych lustracj. W czwartek weszły w życie nowe zasady lustracji. Z 27 tys. do kilkuset tys. zwiększa się liczba osób, które muszą składać oświadczenia o ewentualnych związkach z tajnymi służbami PRL. Muszą to zrobić m.in. nielustrowani wcześniej naukowcy, dziennikarze, samorządowcy, szefowie spółek, dyrektorzy szkół. Prawdziwość oświadczeń ma badać pion lustracyjny IPN oraz sądy powszechne. IPN będzie też publikować spisy agentów z lat PRL.

Na razie nie ma jeszcze szefa pionu lustracyjnego, a to jego powołanie przez premiera zapoczątkuje organizację pionu - poinformował rzecznik IPN Andrzej Arseniuk. Dodał, że w tej sprawie "trwają konsultacje".

IPN ma zatrudniać ok. 100 prokuratorów; na organizację pionu potrzeba w sumie ok. 40 mln zł. W tegorocznym budżecie przyznano IPN 20 mln zł na ten cel.

Od czwartku prawo dostępu do dokumentów IPN stało się prawem powszechnym. Ograniczenia dotyczą jedynie tych, którzy byli pracownikami, funkcjonariuszami i tajnymi informatorami służb PRL. Te osoby mają prawo wglądu w dokumenty ich dotyczące, z wyłączeniem materiałów przez nie samych wytworzonych. Osoby te nie mają też, w przeciwieństwie do pozostałych wnioskodawców, prawa do otrzymywania kopii dokumentów oraz danych osobowych pracowników, funkcjonariuszy i tajnych współpracowników.

Każdy obywatel ma prawo dostępu do dokumentów osobowych pracowników i funkcjonariuszy organów bezpieczeństwa PRL; do materiałów osób, które pełnią dziś najważniejsze funkcje w państwie (oraz pełniły je od 1989 r.); do akt zakończonych spraw przed Sądem Lustracyjnym. Za zgodą prezesa IPN, do akt IPN mają bezpośredni dostęp dziennikarze.

Na stronach internetowych IPN są formularze wniosków o dostęp do dokumentów IPN (dla każdego, z prośbą o dostęp do akt osób lustrowanych oraz akt oficerów służb PRL, dla dziennikarzy, dla naukowców). Jest tam zastrzeżenie, że naukowiec lub dziennikarz ponosi odpowiedzialność prawną za sposób wykorzystania informacji z IPN.

Według Justyny Skowronek z gdańskiego IPN, przyszło tam kilka osób, które pytały m.in. o interpretację nowej ustawy, o samą ustawę, a także tryb składania oświadczeń lustracyjnych.

Oddział IPN w Lublinie odbiera 1-2 telefony dziennie od osób, które mają wątpliwości czy dotyczy ich obowiązek złożenia oświadczenia - powiedziała rzeczniczka oddziału Agata Fijuth. "Nie obserwujemy zwiększonego zainteresowania sprawami lustracji. Nie wpłynęły wnioski o dostęp do teczek" - dodała.

We Wrocławiu nie odnotowano większego ruchu. "Przewidujemy, że dopiero za dwa miesiące będziemy mieli jakiś większy ruch i jesteśmy przygotowani" - powiedziała rzeczniczka tamtejszego oddziału IPN Katarzyna Maziej-Choińska.

Także w krakowskim oddziale IPN nie było więcej interesantów niż zwykle. Nikt nie złożył wniosku o dostęp do teczek osób lustrowanych, nie było też wniosków od dziennikarzy. "Są natomiast pytania, głównie od pracowników różnych instytucji, o oświadczenia lustracyjne. Odsyłamy ich do pracodawcy, bo to na pracodawcy ciąży obowiązek informowania czy pracownicy mają wypełnić oświadczenia" - powiedziała asystent prasowy IPN w Krakowie Dorota Solak.

W katowickim oddziale IPN ruszyła telefoniczna infolinia, gdzie urzędnicy Instytutu mają wyjaśniać wątpliwości związane z nową procedurą lustracyjną.

ab, pap