Środowisko LGBT podzielone ws. ujawnienia orientacji prezesa SN. „Zgoda na outing, to zgoda na przemoc”

Środowisko LGBT podzielone ws. ujawnienia orientacji prezesa SN. „Zgoda na outing, to zgoda na przemoc”

Sąd Najwyższy
Sąd Najwyższy Źródło:Flickr / ojo666
W artykule opisującym przeszłość pełniącego obowiązki prezesa SN Kamila Zaradkiewicza, „Gazeta Wyborcza” w drobnej zmiance wspomniała o jego partnerze. W środowisku LGBT zawrzało, ponieważ tego typu ujawnianie orientacji bez zgody ujawnianego uważane jest za rzecz wyjątkowo podłą. Znaleźli się jednak poważni obrońcy podobnego działania.

Wojciech Czuchnowski i Justyna Dobrosz-Oracz opisali na łamach „GW” incydent z udziałem Kamila Zaradkiewicza z 2013 roku. Podali, że ówczesny pracownik Trybunału Konstytucyjnego przyszedł do TK w nocy w piżamie i pod wpływem narkotyków. Zachowanie obecnego p.o. I prezesa SN tłumaczyli załamaniem po kłótni z partnerem. Zaradkiewicz nigdy wcześniej publicznie nie wspominał o swojej orientacji seksualnej, dlatego część środowiska LGBT stanowczo zaprotestowała przeciwko materiałowi „Wyborczej”.

Stowarzyszenie Miłość Nie Wyklucza podkreślało, że „outing” (ujawnianie czyjejś orientacji lub tożsamości płciowej bez pytania o zgodę) jest niedopuszczalny, nawet gdy odnosi się do „mobbera, karierowicza i hipokryty” oraz „koniunkturalisty”, jak nazwano bohatera artykułu „Wyborczej”. Autorzy wpisu pytali, czy w przypadku takiej postaci outing można uznać za zasłużoną karę, by od razu udzielić odpowiedzi. „Nie, nie można, bo w outingu nigdy nie chodzi o tego czy innego hipokrytę, tego czy innego funkcjonariusza »dobrej zmiany«, a o całą społeczność LGBT+ w Polsce” – podkreślano.

Ich zdaniem, w ten sposób daje się automatycznie zgodę na pisanie o osobach LGBT w kategoriach sensacji i ekscesów, zgodę na szantaż, zgodę na tworzenie z niej narzędzia walki politycznej. „Zgadzamy się wreszcie na to, żeby dziennikarze medium, kreującego się na ostoję najwyższych standardów etycznych obwieszczali, że »iksiński jest gejem i złym człowiekiem«, jak gdyby samo bycie złym człowiekiem nie wystarczyło, żeby tekst się klikał” – podkreślali.

Zdaniem stowarzyszenia krótka informacja o partnerze Zaradkiewicza nie jest też dowodem na to, że związki jednopłciowe traktuje się w Polsce na równi z innymi. „Nie w Polsce, nie w 2020 roku, nie kiedy na całym świecie popełniane są przestępstwa motywowane uprzedzeniami, nienawiścią. »Terapie«, gwałty, morderstwa, pobicia, samobójstwa. Prawo do opowiedzenia swojej historii powinno być naszym podstawowym prawem” – piszą autorzy tekstu.

facebook

Jacek Dehnel przeciwko homofobii wśród gejów

Decyzji „Wyborczej” broni m.in. pisarz Jacek Dehnel, komentujący na bieżąco sprawy dotykające środowiska LGBT. Jego zdaniem „ujawnianie kochanki konserwatywnego moralisty nie jest związane z tym, że ma życie seksualne”. Podobnie w tym wypadku „outowanie wynika tylko i wyłącznie z tego, że ktoś publicznie głosi inne poglądy, a prywatnie robi coś zupełnie innego”.

Jak tłumaczy dalej, „nie oznacza to w żadnym razie pozwolenia na outowanie każdego geja czy lesbijki. Każdy z nas ma prawo do prywatności. Jeśli jednak wprowadza w błąd opinię publiczną, to nie ma znaczenia, czy jest zwolennikiem prohibicji, który na boku czerpie kasę ze sprzedaży alkoholu, czy homofobem, prywatnie szukającym seksu w klubie gejowskim, czy działaczem ekologicznym, który w domu pali oponami i paździerzem. Opinia publiczna ma prawo wiedzieć, że łamie on głoszone publicznie zasady”.

Dehnel w obronie swojego stanowiska odwołał się też do ogólniejszego zjawiska „gejów-homofobów”. „Jest to strategia wielu hierarchów kościelnych, znanych kaznodziejów czy prawicowych polityków. Wspomaga ona osobiste bezpieczeństwo kosztem bezpieczeństwa innych osób ze społeczności, zwłaszcza tych najmniej wpływowych, najbardziej kruchych, najmniej samodzielnych: czyli dzieciaków i młodzieży LGBT. Każdy taki homofobiczny rant republikańskiego kongresmena, każde kazanie o tęczowej zarazie, każdy obrzydliwy artykuł prasowy napisany przez krypciocha idzie dalej, osadza się w społeczeństwie, ma swoje realne ofiary. Mamy zatem do czynienia ze swoistym przerzucaniem przemocy na najsłabszych (i przy okazji pomnażaniem jej). Jest to dla naszej społeczności szkodliwe. A ponieważ jest szkodliwe, powinno być nieopłacalne. Żeby każdy zastanowił się, czy naprawdę nie wolałby obrać innej strategii” – ocenił pisarz.

facebookCzytaj też:
„Porządki w Sądzie Najwyższym”. Historyczne zarządzenie p.o. I Prezesa SN
Czytaj też:
Krystyna Pawłowicz ostrzega przed Kamilem Zaradkiewiczem i zapowiada pozew do sądu przeciwko jego matce
Czytaj też:
Były dyrektor TK z posadą w państwowej spółce. Wcześniej skonfliktował się z Rzeplińskim

Źródło: Facebook / Miłość nie wyklucza; Jacek Dehnel