Akcja #teżniekrzyczałam w odpowiedzi na bulwersujący wyrok sądu. Polska dziennikarka opisała, jak trzykrotnie ją zgwałcono

Akcja #teżniekrzyczałam w odpowiedzi na bulwersujący wyrok sądu. Polska dziennikarka opisała, jak trzykrotnie ją zgwałcono

Gwałt, zdjęcie ilustracyjne
Gwałt, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Fotolia / asiandelight
Nie milkną kontrowersje związane z decyzją Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który skazał na rok więzienia mężczyznę, który wykorzystał 14-latkę. W ramach wyrażenia dezaprobaty ws. postanowienia organu, w sieci powstał hasztag #teżniekrzyczałam. Kobiety opisują także gwałty, których były ofiarami. Jedną z nich jest Anna Tess Gołębiowska-Kmieciak.

W Boże Narodzenie 2016 roku 14-letnia dziewczynka przyjechała do rodziny do Wrocławia. W związku z tym, że w mieszkaniu było dużo osób, wszyscy kładli się spać po kilka osób. Dziewczynka spała z kuzynostwem, jednak było jej ciasno, dlatego przeniosła się w nocy do łóżka, w którym spać miał jej daleki krewny, jednak było puste, ponieważ poszedł on na dyskotekę. Wrócił w nocy i był pijany. Z relacji nastolatki wynika, że położył on się na niej, zaczął ją rozbierać i całować. 14-latka zeznała, że miała płakać i mówić, że tego nie chce, jednak mężczyzna ją zgwałcił. Mężczyznę początkowo skazano za gwałt, jednak Sąd Apelacyjny uznał, że nie było gwałtu ponieważ – jak przekazała pełnomocniczka 14-latki – dziewczynka nie krzyczała. Oskarżony otrzymał wyrok jednego roku w zawieszeniu.

dolał oliwy do ognia swoim wpisem na . „Jeśli nie krzyczy, to widać tego chce. Jak bez tego odróżnić ofiarę – od dziewczyny, która owszem, chętnie.... ale potem oskarża o gwałt, bo boi się taty? To jakiś ruch WPM – White Pussy Matters; możliwość dowolnych oskarżeń” – stwierdził.

Ostrzegamy – poniżej znajdują się drastyczne opisy napaści seksualnej.

W sieci pojawiło się mnóstwo komentarzy w bulwersującej sprawie. Pojawił się także hasztag #teżniekrzyczałam, który ma uświadomić, że ofiar gwałtu, które nie krzyczały, gdy dochodziło do nadużycia, jest wiele. Jedną z nich jest Anna Tess Golębiowska-Kmieciak, która swoją historię opisała na Facebooku.

Z relacji dziennikarki wynika, że została zgwałcona trzy razy. Pierwszy raz, gdy miała 17 lat. Podkreśla, że była sparaliżowana i nie dowierzała, że „miły i sympatyczny chłopak” zrobi jej krzywdę. „Nie byłam w stanie powiedzieć ani słowa, nie byłam w stanie się ruszyć. Przecież dosłownie kilka godzin wcześniej rozmawialiśmy o tym, że jestem dziewicą i nie jestem gotowa na seks, a on chwalił to, że jestem taka dojrzała. Fakt, że kiedy wszyscy inni obecni w mieszkaniu poszli spać, on przewrócił mnie na łóżko, przydusił do niego i zaczął zdzierać to, co miałam na sobie, całkowicie mnie sparaliżował. Nie byłam w stanie ani mówić, ani ruszyć się. Kiedy paraliż minął, wyrwałam się i uciekłam” – opisuje. Golębiowska-Kmieciak zaznacza, że lata zajęło jej pogodzenie się z tym, że musi użyć słowa „gwałt”. Zaznacza, że wstydziła się, że nie była w stanie się sama obronić.

Drugi raz kobieta zgwałcona została, gdy była pijana. „Przed chwilą wypiłam drinka, do którego dolał mi czystego spirytusu, kiedy nie patrzyłam. Zachłysnęłam się, zaczęłam wymiotować, alkohol przez to uderzył mi do głowy mocniej. Wywlokłam się z toalety i padłam na łóżko. Praktycznie nie wiedziałam, co się wokół mnie dzieje, chciałam tylko zasnąć. Wtedy wszedł na mnie i wcisnął mi penisa do gardła. Nawet gdybym miała siłę krzyczeć, i tak kneblował mi usta penisem. Pamiętam, że myślałam o tym, jakie to strasznie żenujące, wpychać fiuta w zarzygane gardło. Nie miałam do niego pretensji, bo przecież nie powiedziałam nie. Po prostu nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Dopiero potem zrozumiałam, że »seks« z osobą, która nie jest w stanie wyrazić zgody, bo jest prawie nieprzytomna, to gwałt. Zawsze, ale jeszcze bardziej dobitnie, jeśli podstępem upiło się tę osobę” – pisze.

Trzeci oprawca kobiety przed zgwałceniem jej skatował ją tak, że siniaki goiły się jej miesiąc. „Byłam zamknięta z nim w pomieszczeniu, którego nie dało otworzyć się od środka, a jedyny klucz był w jego kieszeni. Miał furię w oczach. Wrzeszczał na mnie i kazał mi błagać o wybaczenie. Błagałam, bo bałam się, że mnie zabije” – czytamy.

facebook

„Pierd***** się, obrońcy gwałcicieli!”

Anna Tess Golębiowska-Kmieciak odnosi się na koniec do wyroku sądu we Wrocławiu. Stwierdza, że nie chodzi o krzyk, tylko o obronę gwałcicieli. „Więc krzyczę teraz: Pierd***** się wszyscy, którzy macie w dupie przemoc wobec kobiet! Pierd***** się, obrońcy gwałcicieli! Pierd***** się, gnoje, przez które kultura gwałtu w Polsce kwitnie, ofiary kończą zaszczute, a gwałciciele mają się świetnie! PIERD***** SIĘ! Ten krzyk słyszycie?” – pyta na koniec.

Czytaj też:
„25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”. Dziś premiera. Gdzie obejrzeć film?

Źródło: WPROST.pl / Gazeta Wrocławska