Mariusz Milewski dokonał apostazji. „Kościół wielokrotnie mnie skrzywdził”

Mariusz Milewski dokonał apostazji. „Kościół wielokrotnie mnie skrzywdził”

Mariusz Milewski
Mariusz MilewskiŹródło:Facebook / Mariusz Milewski
Mariusz Milewski, uznany przez sądy dwóch instancji za ofiarę księdza pedofila, dokonał aktu apostazji. Tłumaczył, że stracił wiarę w Boga i Kościół.

Kościół nie podaje dokładnej liczby osób, które zdecydowały się dokonać aktu apostazji. Niektóre osoby decydują się jednak na publiczne ogłoszenie decyzji o odejściu z Kościoła. Na taki krok zdecydował się m.in. aktywista Krystian Legierski. Teraz wieści o opuszczeniu wspólnoty przekazał Mariusz Milewski. 29-latek z okolic Nowego Miasta Lubawskiego został uznany przez sądy dwóch instancji za ofiarę księdza pedofila. Jak tłumaczył, apostazję rozważał od kilku miesięcy. - Motywuję swoją decyzję tym, iż zostałem przez instytucję Kościoła katolickiego wielokrotnie skrzywdzony. Nie zgadzam się z częścią nauczania Kościoła i od wielu lat jestem osobą niewierzącą i niepraktykującą - wyjaśnił.

Jak się okazuje, księża wielokrotnie próbowali nakłonić go do zmiany decyzji. - Ksiądz mi przerywał, był niemiły, oceniał całe moje życie i próbował mi wmówić, że media zrobiły mi krzywdę, nagłaśniając moją historię. Mówił mi, że nie powinienem już lansować się jako ofiara, tylko pracować na swoje nazwisko. Twierdził, że przez moją sprawę została skrzywdzona cała parafia. Z jego słów wynikało, że wszyscy dookoła mnie skrzywdzili, tylko nie Kościół - opowiadał dodając, że po rozmowie, która trwała kilkadziesiąt minut, duchowny zasugerował, aby przemyślał jeszcze swoją decyzję i wrócił po dwóch tygodniach.

Historia Milewskiego

Mariusz Milewski po dziewięciu latach wykorzystywania przez księdza, zgłosił sprawę biskupowi toruńskiemu Andrzejowi Suskiemu, którego znał osobiście. Choć hierarcha powołał sąd biskupi, nie zawiadomił prokuratury. W 2015 roku kościelny organ uznał, że ksiądz Jarosław P. jest niewinny. I to mimo tego, że pół roku wcześniej prokuratura oskarżyła go o pedofilię. Cztery lata później sąd uznał kapłana za winnego molestowania seksualnego. Skazano go na trzy lata więzienia. - Po wyroku sądu na początku myślałem, że jeżeli ludzie zobaczą, że ten ksiądz został skazany i siedzi w więzieniu, to może zaczną zmieniać podejście do mojej osoby, ale niestety... Zarzucają mi kłamstwo, to, że chcę wyciągnąć pieniądze od Kościoła. Nie patrzą na to, co mi się działo, jak ja to przeżywałem i z czym do tej pory muszę żyć, tylko patrzą na pieniądze. Nie ma na świecie sumy, która by zwróciła te stracone lata i zniszczoną psychikę - opowiadał w rozmowie z TVN24.

Czytaj też:
Były wiceminister wjechał autem do rowu. Prokuratura przedstawiła mu zarzuty

Źródło: Onet.pl / TVN24