„Mówiąc Wprost”: W Polsce wciąż obowiązuje „tupolewizm”. To naprawdę przerażające

„Mówiąc Wprost”: W Polsce wciąż obowiązuje „tupolewizm”. To naprawdę przerażające

Mówiąc Wprost
Mówiąc Wprost Źródło: YouTube
– Wygląda, jakbyśmy się naprawdę niczego nie uczyli po takich dramatycznych doświadczeniach. To takie nasze polskie „Dasz radę”, „zmieścisz się”. Taki – przepraszam – „tupolewizm” jak widać ciągle obowiązuje – ocenił w programie „Mówiąc Wprost” Robert Feluś w kontekście doniesień o rzekomym tuszowaniu sprawy prezydenckiego lotu z ubiegłego roku.

Wraz z Joanną Miziołek redaktor naczelny „Wprost” komentował wydarzenia z minionego tygodnia, a także podsumowywał zmiany w programie szczepień. – Przydałby się też taki system, który by pokazywał ile wolnych dawek posiadają poszczególne punkty szczepienia – powiedział Robert Feluś. Zdradził także, że sam przyjął szczepionkę AstraZeneca. Czy miał z tego powodu jakieś problemy zdrowotne?

– Przydałby się też taki system, który by pokazywał ile wolnych dawek posiadają poszczególne punkty szczepienia – powiedział Robert Feluś. Redaktor naczelny „Wprost” zdradził także, że sam przyjął szczepionkę AstraZeneca. Czy miał z tego powodu jakieś problemy zdrowotne?

– Zostałem zaszczepiony pierwszą dawką. AstręZenecę przyjąłem do organizmu wtedy, kiedy to był dzień dla osób w moim wieku – relacjonował Robert Feluś. – Zgłosiłem się SMS-em bardzo wcześnie rano, po 25 sekundach dostałem termin na ten sam dzień, w tym samym mieście. Co się stało po tej szczepionce? Nic się nie stało. Miałem trochę dreszczy grypopodobnych, a następnego dnia walczyłem z lekką gorączką – opowiadał Feluś.

Szczepienia. Powstanie system pokazujący wolne dawki?

W ostatnim tygodniu mocno przyspieszył system zapisywania oraz szczepienia coraz młodszych osób. Jak przyznała Joanna Miziołek, jest możliwe, że 40-latkowie i 30-latkowie z miast wojewódzkich mogą dostać szczepionki już do 20 maja. – Przydałby się też taki system, który by pokazywał ile wolnych dawek posiadają poszczególne punkty szczepienia. Kiedy udawałem się na szczepienie, zauważyłem dość sporą – około 30-osobową – grupę osób, które stały w kolejce, a które nie miały wyznaczonego terminu szczepienia. One liczyły na to, że zostaną jakieś niewykorzystane dawki i mieli nadzieję, że będą mogli ową dawkę przyjąć poza kolejnością. Gdyby taki system, pokazujący ostatnie i niewykorzystane dawki, istniał, to wiele osób by z niego korzystało – podpowiedział organizatorom programu #SzczepimySię redaktor naczelny „Wprost”.

Dzieci wracają do szkół. Czy to dobrze?

W kontekście wydarzeń z minionego tygodnia Robert Feluś wyraził duże zdziwienie tym, że co chwila pojawiają się kolejne doniesienia z resortu edukacji o tym, kiedy może odbyć się powrót dzieci do nauczania stacjonarnego. – Dziwi mnie pęd Ministerstwa Edukacji Narodowej w zapewnianiu, że najpewniej przed końcem roku szkolnego wszystkie dzieci – i te młodsze, i te starsze – wrócą do szkoły. Skoro wytrzymaliśmy już cały rok w takiej szkole pandemicznej, domowej, to może nie jest dobrym pomysłem na ostatni miesiąc wszystkie dzieci wysyłać do szkoły – mówił Robert Feluś.

Redaktor naczelny „Wprost” przypomniał, że gromadny powrót do szkoły we wrześniu 2020 r. spowodował drugą falę, a klasy I-III, które po feriach zimowych w 2021 r. poszły do szkoły, też przyczyniły się do eskalacji 3. fali. – Przeżyjmy w domach ten spisany na straty rok szkolny. Nie róbmy sobie zaczątku pod ewentualną czwartą falę, która by nam przypadła w środku wakacji – apelował i do resortu edukacji, i do rodziców Robert Feluś.

Lot prezydenta Dudy. „Tupolewizm” ciągle obowiązuje

Z kolei Joanna Miziołek wskazała inny zadziwiający ją fakt. Wirtualna Polska opublikowała artykuł, w którym wraca do sprawy incydentu ze startem samolotu z prezydentem Andrzejem Dudą na pokładzie, już po zakończonej służbie kontrolera. Portal opublikował fragmenty rozmów, które mają pokazywać próby „tuszowania” tego incydentu. – Ten prezydent mnie ciągle dziwi. Lot, który odbył się 2 lipca 2020 r., był w czasie kampanii prezydenckiej. Andrzej Duda wracał z jakiegoś spotkania wyborczego. Niestety prezydent się spóźnił. Lot odbył się poza procedurami, nieprzepisowo, bez kontrolera lotu. Tak donosi Wirtualna Polska. Jest to obraz naprawdę przerażający. Szczególnie że 11 lat po katastrofie smoleńskiej – mówiła Joanna Miziołek.

– To wygląda, jakbyśmy się naprawdę niczego nie uczyli po takich dramatycznych doświadczeniach. To takie nasze polskie „Dasz radę”, „zmieścisz się”. Taki – przepraszam – „tupolewizm” jak widać ciągle obowiązuje. Nie wiem, czy potrzeba nam kolejnych przykładów, że to nie jest dobry pomysł na działanie? Mam nadzieję, że nie – zastanawiał się Robert Feluś.