Kontrola CBA u syna Banasia. Szef NIK mówi o czasach bolszewickich i inwigilacji syna

Kontrola CBA u syna Banasia. Szef NIK mówi o czasach bolszewickich i inwigilacji syna

Marian Banaś
Marian Banaś Źródło:Newspix.pl / Grzegorz Krzyżewski
Marian Banaś wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że „Polska jest państwem policyjnym, w którym rządzą służby, a nie premier czy prezydent”. Wcześniej Wirtualna Polska informowała o przeszukaniu CBA w domu jego syna.

Marian Banaś odniósł się do kontroli CBA, która została przeprowadzona w podwarszawskim domu jego syna Jakuba Banasia. – Działania operacyjne CBA wobec mojego syna nie mogą by rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie przez Onet fragmentów kontroli ws. wyborów kopertowych. Wczoraj NIK zapowiedział publikację pełnego raportu 18 maja. Dziś w domu mojego syna przeprowadzono akcję służb. Zakłócono spokój mojego syna, synowej i wnuków – mówił szef NIK.

Marian Banaś dodał, że było to kolejne przeszukanie na terenie tej samej nieruchomości. – Mój syn od przeszło roku był inwigilowany. Dzieje się tak, aby zmusić mnie do rezygnacji ze stanowiska i zmiany wyników zakończonych oraz prowadzonych kontroli – stwierdził. Jednocześnie szef NIK zapewnił, że nie ustąpi ze stanowiska i będzie sprawował swoją funkcję do końca kadencji. – Żadne prowokacje i fałszerstwa służb temu nie przeszkodzą – zaznaczył.

Banaś: Żyjemy obecnie w państwie policyjnym

Prezes Najwyższej Izby Kontroli dodał, że funkcjonariusze CBA zabezpieczyli prywatne i służbowe dane jego synowej z dokumentów, telefonów i komputerów. - Przeszukanie zaplanowano tak, aby podczas niego była obecna moja żona, co ma być dodatkowym elementem nacisku. To przypomina czasy bolszewickie, gdy po ogłoszeniu stanu wojennego zostałem aresztowany i skazany na 4 lata więzienia - porównał.

Według Mariana Banasia to, co się dzieje wokół niego przypomina czasy bolszewickie. – Dzisiaj w rzekomo wolnej Polsce władza robi to samo – powiedział dodając, że w jego opinii „żyjemy obecnie w państwie policyjnym, w którym rządzą służby, a nie premier czy prezydent”.

CBA przeszukało dom syna Mariana Banasia

Centralne Biuro Antykorupcyjne dokonało przeszukania w domu syna Mariana Banasia na polecenie prokurator Elżbiety Pieniążek z Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. Prokurator ta prowadzi śledztwo w sprawie rzekomych nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych .

Z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że rodzina Banasia odebrała to działanie jako próbę nękania, gdyż do przeszukania domu doszło już w przeszłości. Pełnomocnik Mariana Banasia cytowany przez WP dodawał, że kolejne przeszukanie w tych samych pomieszczeniach może mieć związek z planowaną przez Najwyższą Izbę Kontroli publikacją raportu pokontrolnego o nieprawidłowościach w wyborach kopertowych. Jak informował Onet, z ustaleń kontrolerów NIK, do których dotarł portal wynika, że to Kancelaria Premiera – a nie Ministerstwo Aktywów Państwowych, jak pisały wcześniej media – podejmowała główne decyzje w sprawie wyborów kopertowych.

Afera Banasia – o co chodzi?

CBA prowadziło kontrolę oświadczeń majątkowych Mariana Banasia za lata 2015-2019. Obecny szef NIK był w tych latach wiceministrem finansów, szefem Krajowej Administracji Skarbowej i ministrem finansów. CBA wzięło pod lupę brak dokumentacji dla 257 tys. zł i rzeźbę o wartości 68 tys. zł. Kontrola wykazała, że oświadczenia mogły być zaniżone o 200 tys. zł.

W 2019 roku stacja TVN podała, że prezes NIK zaniżał w oświadczeniach majątkowych dochody z wynajmu kamienicy w Krakowie, mowa była także o powiązaniach ze stręczycielami wynajmującymi w kamienicy pokoje na godziny.

Marian Banaś w niedawnym wywiadzie dla Business Insidera przekonywał, że znana z mediów afera z jego udziałem była prowokacją służb specjalnych. W tym samym wywiadzie Banaś odgrażał się licznymi kontrolami, które mają ujawnić „prawdziwe afery”. Mówił m.in. o CBA, elektrowni w Ostrołęce, czy GetBacku i SKOK-u Wołomin.

Czytaj też:
Adam Bielan „puszcza oko” do PiS. W nowej uchwale wyraził pełne poparcie dla partii Kaczyńskiego i chęć wspólnego startu w wyborach