"Z dotychczasowych ustaleń wynika, że istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że chłopczyka wyrzuciła koleżanka jego matki, która przebywała w tym mieszkaniu" - powiedziała prokurator.
Do zdarzenia doszło we wtorek ok. godz. 22.40, w budynku gminnym, w którym znajdują się lokale socjalne. Dziecko spadło z II piętra na betonową posadzkę. Akcja reanimacyjna nie przyniosła rezultatu. 4-letni Andrzejek zmarł.
Jak ustalono, w chwili zdarzenia w mieszkaniu przebywała matka dziecka, 25-letnia Małgorzata P. oraz jej koleżanka, 23-letnia Monika P. Według prokuratury, ta ostatnia była skazana przez sąd na karę 6-miesięcy ograniczenia wolności za posiadanie amfetaminy.
"Obie kobiety przebadano na zawartość alkoholu w organizmie i wyniki wykazały, że były trzeźwe. Czekamy jeszcze na wyniki analizy, która wykaże, czy któraś z nich była pod wpływem narkotyków" - powiedziała prokurator.
W śledztwie wszczętym w sprawie śmierci dziecka przesłuchano świadka, który słyszał kłótnię obu kobiet. Jedna z nich, właśnie koleżanka matki dziecka, miała grozić, że jeśli nie dostanie papierosa, to "coś wyrzuci". "Między innymi dlatego sądzimy, że to ta kobieta wypchnęła chłopca z okna. Jeśli to się potwierdzi, to postawimy jej zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie, za co grozi 25 lat więzienia lub dożywocie" - podkreśliła rzeczniczka.
Policja pod nadzorem prokuratury wyjaśnia okoliczności tragedii. Obie kobiety są przesłuchiwane.
Jak wynika z danych policji, matka 4-letniego Andrzejka miała nadzór kuratora, ze względu na niewłaściwe opiekowanie się dzieckiem. Natomiast Monice P. odebrano jej dziecko i umieszczono je w domu małego dziecka.pap, ss