Czarnoskóra 22-letnia Janet Johnson - przypalana papierosami, pocięta nożem, półprzytomna - nie leży w polskim szpitalu. Jej ciemną, straszną historią nie zajmuje się policja. Pozbyła się dziewczyny jak psa, podrzucając w stanie krytycznym do ośrodka dla uchodźców. Funkcjonariusze palcem nie kiwnęli, żeby ustalić, kto dziewczynę doprowadził do tak tragicznego stanu - stwierdza "Dziennik".
Według niego, ośrodek dla uchodźców zdjął sobie najszybciej problem z głowy i ledwie żywą oddał w ręce Straży Granicznej. Instytucje państwowe podrzucały sobie dziewczynę jak śmierdzące jajo. Nikt ani przez chwilę nie potraktował jej jak człowieka. Potraktowano ją jak niewolnika. Czarnego niewolnika.
Co się teraz z nią stanie? Polska zamierza odesłać ją do "swoich". Do tych, którzy ją tu zwabili pod pozorem kariery sportowej? Nie wiemy, kim jest ta dziewczyna. Ale wiemy na pewno: nikogo nie można traktować jak niewolnika - czytamy w "Dzienniku".
pap, ss