Armia walczy o fachowców

Armia walczy o fachowców

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pilot bojowy z klasą mistrzowską może w polskiej armii zarobić najwyżej 6,5 tys. złotych. Cywilne towarzystwa lotnicze oferują mu kilkakrotnie więcej. Armii zaczyna brakować pilotów, lekarzy i innych specjalistów - stwierdza "Życie Warszawy".

"W całych siłach zbrojnych brakuje dziś około 200 osób personelu latającego" - mówi stołecznej gazecie wiceminister obrony Jacek Kotas. Dodatkowo w wojsku brakuje także wykwalifikowanych techników dbających o obsługę samolotów. Oni też coraz częściej odchodzą do cywilnych firm lotniczych, gdy tylko nabędą prawa do minimalnej emerytury wojskowej. W naszej armii przysługuje już po 15 latach służby.

Według "ŻW", ten problem był omawiany kilka dni temu na spotkaniu kierownictwa MON z przedstawicielami dowództwa Sił Powietrznych. Deficyt pilotów i mechaników dotyczy jednak również jednostek śmigłowcowych wojsk lądowych oraz Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Odchodzenie fachowców z armii ma zahamować zwiększenie płac dla najbardziej potrzebnych specjalistów.

Jak się dowiedziała gazeta, w najbliższych tygodniach w MON ma powstać projekt nowego systemu dodatków finansowych, które mają zatrzymać fachowców w armii. Oprócz pilotów i personelu technicznego ma on objąć m.in. także lekarzy. Ich brak najbardziej dotkliwie jest odczuwany przy kompletowaniu kontyngentów wysyłanych do Iraku czy Afganistanu.

Medyków w mundurach podkupują nie tylko szpitale w Europie Zachodniej, ale nawet inne armie NATO. Co najmniej kilkunastu polskich lekarzy służy już w armii duńskiej - ujawnia "ŻW". MON myśli również o innych zachętach dla lekarzy, m.in. ułatwieniach w zdobyciu specjalizacji.

pap, ss