Ciało ukryte pod betonową posadzką. Mężczyźni usłyszeli zarzut ws. morderstwa w Klenicy

Ciało ukryte pod betonową posadzką. Mężczyźni usłyszeli zarzut ws. morderstwa w Klenicy

Taśma policyjna. Zdjęcie poglądowe.
Taśma policyjna. Zdjęcie poglądowe.Źródło:Shutterstock / DarSzach
Prokuratura przekazała nowe informacje w sprawie zabójstwa 66-letniej kobiety, której ciało znaleziono na terenie jednej z posesji w Klenicy (woj. lubuskie). Zatrzymani mężczyźni, syn i wnuk zamordowanej, usłyszeli zarzuty zabójstwa. – Podejrzani złożyli wyjaśnienia – poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

Makabrycznego odkrycia dokonano we wtorek, 27 grudnia, na terenie jednej z posesji we wsi Klenica niedaleko Zielonej Góry. Początkowo radio RMF FM nieoficjalnie informowało, że zwłoki 66-letniej kobiety ukryto pod betonową posadzką w pomieszczeniu gospodarczym. „Syn ofiary przyznał się do uduszenia swojej matki. Wnuk miał pomagać w przetransportowaniu i ukryciu jej ciała” – podała stacja. Policja zatrzymała syna i wnuka 66-latki. W ręce policjantów trafiła również synowa kobiety, jednak nie została ona zatrzymana w związku jej śmiercią.

W czwartek rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze prok. Ewa Antonowicz przekazała, że zatrzymanym mężczyznom przedstawiono zarzut zabójstwa 66-latki. – Podejrzani złożyli wyjaśnienia. Prokuratura zawnioskowała o zastosowanie wobec nich tymczasowego aresztu – poinformowała w rozmowie z PAP.

Syn zabił matkę, wnuk pomógł ukryć ciało?

Ciało 66-letniej kobiety odnaleziono we wtorek późnym wieczorem. Postępowanie w sprawie wszczęła prokuratura w Świebodzinie. – Dziś zostanie przeprowadzona sekcja zwłok, na jutro zaplanowano czynności z udziałem prokuratora – informowała w środę prok. Antonowicz. Prokuratura wciąż nie podaje szczegółów dotyczących okoliczności zabójstwa i dotychczasowych ustaleń śledczych. Zgodnie z kodeksem karnym za zabójstwo może grozić kara dożywotniego pozbawienia wolności.

Lokalne media opisują, że mieszkańcy wsi są wstrząśnięci morderstwem. – Od wigilii policja przyjeżdżała po dwa – trzy razy dziennie. Mówili: „Macie się pogodzić. Macie się uspokoić”. Raz oni wzywali, raz ona, ale przeważnie to ta babcia wzywała – opowiadał jeden z mieszkańców „Kurierowi Lubelskiemu”.

Czytaj też:
Skandal na Lubelszczyźnie. Włamał się do kościoła, zniszczył figurę i zasnął w konfesjonale
Czytaj też:
Zaginięcie Iwony Wieczorek. Policja sprawdza studzienki kanalizacyjne przy dawnej Zatoce Sztuki

Źródło: Onet.pl