Nowe doniesienia ws. tragedii w Chodzieży. „Za tydzień mieli jechać na wesele”

Nowe doniesienia ws. tragedii w Chodzieży. „Za tydzień mieli jechać na wesele”

Policja, zdjęcie ilustracyjne
Policja, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / pablopicasso
Ciała pięciu osób, w tym kilkumiesięcznego dziecka, znaleziono w jednym z domów jednorodzinnych w Chodzieży. Na jaw wychodzą nowe, szokujące informacje w sprawie.

Do dramatycznych wydarzeń doszło w Chodzieży w województwie wielkopolskim. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu poinformował, że w jednym z domów jednorodzinnych znaleziono ciała pięciu osób.

Z ustaleń „Gazety Wyborczej” wynika, że służby zostały powiadomione o sprawie przez zaniepokojonych bliskich rodziny, którzy od kilku dni nie mogli nawiązać kontaktu z domownikami. Aspirant Karolina Smardz-Dymek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Chodzieży przekazała, że ofiary to 73-letni mężczyzna i 72-letnia kobieta oraz 41-latek, jego 38-letnia żona, która miała usta zaklejone taśmą i związane nogi, oraz ich czteromiesięczne dziecko leżące w łóżku i przykryte kołdrą.

Ciała pięciu osób w domu w Chodzieży

Zbrodni miał dokonać 41-letni Krzysztof A. – Zabił swoich rodziców, a następnie kobietę i dziecko. Nie ma potwierdzenia wersji, że mógł tego dokonać ktoś z zewnątrz – przekazał prokurator Łukasz Wawrzyniak dodając, że o takim przebiegu zdarzeń świadczą zebrane do tej pory dowody: oględziny i miejsce znalezienia zwłok, zadane ciosy oraz fakt, że nóż będący narzędziem zbrodni znaleziono przy ciele 41-latka.

Sąsiedzi rodziny zwrócili uwagę na jedną rzecz

Jak podaje TVN24, 41-latek wraz z żoną i dzieckiem niecałe dwa miesiące temu przeprowadzili się z Sochaczewa do Chodzieży, aby opiekować się ojcem mężczyzny. Sąsiedzi rodziny przyznają, że praktycznie nie mieli z nimi żadnych kontaktów. – Byli tacy skryci – powiedziała dziennikarzom kobieta mieszkająca w pobliskim domu. Po raz ostatni 38-latka i jej dziecko byli widziani na spacerze w czwartek 20 kwietnia. Dwa dni później uwagę sąsiadów zwróciły drzwi uchylone od strony ogrodu.

– Otwarte drzwi zauważyłam w nocy z piątku na sobotę i palące się światło w oknie. Ale ta starsza pani miała koty, myślałam, że uchyliła drzwi, żeby sobie tam wchodziły. A palące światło tłumaczyłam sobie tak, że jest małe dziecko i obudziło się w nocy, przecież to normalne – komentowała sąsiadka.

„Nie byli wylewni”

— Wiem, że Krzysztof miał kolegów, żył normalnie, jak każdy młody człowiek. Za tydzień mieli jechać z żoną na wesele, no ale już nie pojadą. Każde życie kryje jakieś tajemnice. Może było coś, co im doskwierało, ale nam o niczym nie mówili. Nie byli wylewni — stwierdziła w rozmowie z Onetem pani Melania, szwagierka zamordowanego starszego mężczyzny.

Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że 41-latek nie był wcześniej karany, a rodzina nie miała założonej tzw. niebieskiej karty. Także prokuratura nie miała żadnych sygnałów, że w tym domu dochodziło do jakichkolwiek sytuacji przemocowych. Rodzina nie zwróciła także uwagi służb samorządowych.

Policja i prokuratura prowadzą śledztwo, w wyniku którego ma zostać ustalony motyw zbrodni. Na czwartek 27 kwietnia zaplanowano sekcje zwłok.

Czytaj też:
Brutalne zabójstwo i próba spalenia zwłok. Policjanci z „Archiwum X” rozwikłali sprawę sprzed 17 lat
Czytaj też:
Wraca sprawa zabójstwa 16-letniej Kornelii S. Prokuratura walczy o wyższą karę dla sprawcy

Źródło: TVN24 / Onet, Gazeta Wyborcza