Socjologowie miażdżą raport fundacji Martyny Wojciechowskiej: Pytania z tezą, nieuprawnione wnioski, to badanie to wielki błąd

Socjologowie miażdżą raport fundacji Martyny Wojciechowskiej: Pytania z tezą, nieuprawnione wnioski, to badanie to wielki błąd

Dorota Peretiatkowicz i Janusz Sielicki
Dorota Peretiatkowicz i Janusz Sielicki Źródło:Archiwum prywatne
Nie po to się wszyscy martwimy, że dzieci są w ciężkiej sytuacji i trzeba je wspierać, żeby przyszła fundacja i 187 tysięcy dzieci zapytała, „czy wysyłasz przez internet nagie zdjęcia”. A potem powiedziała: „Dziękuję, wyślemy do szkoły raport, papa drogie dzieci” – tak „efekt” badania przeprowadzonego przez Fundację UNAWEZA komentują socjologowie. – Najbardziej straszną rzeczą jest zestawienie badania UNAWEZY i 187 tysięcy przebadanych dzieci z informacją o tym, że samobójstwa wśród dzieci wzrosły o 200 proc. Kompletnie nie wiadomo, skąd pochodzi ta liczba – podkreślają Dorota Peretiatkowicz i Janusz Sielicki.

Dlaczego nagle zaczęliśmy obsesyjnie badać młodzież i dzieci? Nastolatkowie jednego z liceów powiedzieli mi, że są już zmęczeni tym ciągłym wypełnianiem ankiet….

Dorota Peretiatkowicz: Bo w cudowny sposób w czasie lockdownu znalazły się czas i pieniądze na badania społeczne. Natychmiast rzuciły się na nie różne fundacje i rozpoczął się wyścig, kto szybciej i więcej zbada. Najkorzystniej – stwierdziły fundacje – jest badać wielkie grupy, bo wtedy wygląda to bardziej profesjonalnie. Pytanie rodzi się takie: czy twarde dane potrafią opisać skomplikowaną społeczną rzeczywistość, zwłaszcza w obszarze zdrowia psychicznego?

W latach 80-tych i 90-tych w Polsce staraliśmy się tymi danymi to robić. Wtedy zajmowały się tym uczelnie – one badały przekształcenia społeczne i opisywały je w sposób naukowy.Pamiętamy, że kiedy wszedł do Polski marketing, natychmiast rozpoczęły się badania rynku. Okazało się bowiem, że klient nie kupuje wszystkiego, co zobaczy w sklepie. Tak powstały – oprócz badań na uczelniach -badania marketingowe.

Szybko się okazało, że na badania konsumentów jogurtu zawsze znajdowały się pieniądze, a na badanie społeczeństwa czy badania naukowe – już nie.

Ale wszystko zmieniło się w czasie epidemii COVID-19. Kiedy nastąpił, jak wspominałam, lockdown, zmniejszono budżety na badania rynku i nagle okazało się, że świat fundacji, stowarzyszeń, innych inicjatyw dostał pieniądze na… badania społeczne. Tak zaczęła się historia fundacji, które bez umiejętności i wiedzy korzystając z własnych znajomości albo z własnych networkingowych sieci, zaczęły zajmować się tą stricte naukową dziedziną.

Janusz Sielicki: W tej makcdonaldyzacji badań pomogły nowe narzędzia internetowe. Bezpłatnie online każdy z nas może zrobić badania na przypadkowej próbie osób. Można zrobić ankietę, wysłać link do znajomych i umieścić go w internecie. Problem polega na ty, że badanie badaniu nierówne. Poza tym jest etyka badań rynku, etyka badań uczelnianych i naukowych. Udowodnienie badaczowi,że oszukał to jest koniec jego kariery w tym zawodzie. Wszyscy badacze muszą się do tego dostosować.

Wszyscy, z wyjątkiem fundacji?

D.P.: Fundacje tłumaczyć się nikomu nie muszą, a one zaczęły się – niestety – zajmować badaniami na wielką skalę. I właśnie w tych fundacjach powstał pomysł: im więcej się zrobi wywiadów, tym badanie będzie mocniejsze – co – zgodnie ze sztuką robienia badań – wcale nie jest prawdą.

Zaczęły – ku utrapieniu naukowców i badaczy – powstawać badania pod założoną tezę. Takim badaniem okazał się Raport „Mądre Głowy” fundacji UNAWEZA Martyny Wojciechowskiej. Ten raport jest jednym wielkim błędem.

Cały wywiad dostępny jest w 21/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.