Nie cichnie sprawa tragicznego wypadku na A1, do którego doszło 16 września. Kia, którą jechała trzyosobowa rodzina, stanęła w płomieniach po uderzeniu w bariery, a ofiary spłonęły we wraku samochodu.
Policja początkowo informowała, że kierowca „wykonał nieuzasadniony manewr". Nowe światło na sprawę rzuciły jednak późniejsze ustalenia. 200 metrów dalej strażacy znaleźli wrak bmw. W mediach społecznościowych pojawiło się dodatkowo nagranie, na którym widać, jak auto z rozbitym przodem wcześniej mogło pędzić z prędkością – jak wyliczają internauci – nawet 300 kilometrów na godzinę.
Ojciec pasażera bmw zabrał głos
Internauci, równolegle do działań śledczych, zaczęli prowadzić własne śledztwo w tej sprawie. Wytypowali nawet rzekomego sprawcę wypadku, publikując jego dane osobowe oraz dane jego rodziny.
Reporter portalu Onet zadzwonił na jeden z numerów udostępnianych w sieci, żeby zweryfikować te informacje. Telefon odebrał ojciec mężczyzny, który 16 września jechał w bmw i którego internauci uznali za potencjalnego sprawcę wypadku. W mediach społecznościowych pojawiły się także informacje, że auto było w stanie rozpędzić się nawet do 300 km/h.
– Syn był uczestnikiem wypadku, a nie jego sprawcą – powiedział kategorycznie i zapewnił, że syn ma status świadka w tej sprawie. Dodał, że internet wydał niesłuszny wyrok, a osoby publikujące personalia rodziny spotkają się z konsekwencjami prawnymi. Następnie oświadczył, że nie będzie komentował sprawy wypadku.
Nowe informacje dotyczące śledztwa przekazała w poniedziałek Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim, która prowadzi postępowanie dotyczące tej sprawy.
„Zgromadzony wstępnie materiał dowodowy oraz zabezpieczone na miejscu zdarzenia ślady kryminalistyczne nie pozwoliły na kategoryczne stwierdzenie sprawstwa, bądź też przyczynienia się któregokolwiek z uczestników tego wypadku” – zaznaczyła. Dodała, że autorzy nagrań, na których widać bmw powinni zgłaszać się do śledczych, ponieważ anonimowe nagrania nie mogą być dowodem. W ramach postępowania śledczy sprawdzą nagranie z rejestratora bmw. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Jedną z tez badanych przez biegłych jest zahaczenie kii przez bmw.
W wypadku na A1 zginęła trzyosobowa rodzina – Patryk, Martyna oraz ich pięcioletni syn Oliwier.
Czytaj też:
Rodzina spłonęła w wypadku na A1. Policja bada rolę kierowcy bmwCzytaj też:
Tragiczna śmierć rodziny na A1. Są nowe wątki w sprawie