Bezdomny walczy z miastem o fragment parku. „Na Ziemi jest wystarczająco dużo miejsca”

Bezdomny walczy z miastem o fragment parku. „Na Ziemi jest wystarczająco dużo miejsca”

Park w Gdyni, zdjęcie ilustracyjne
Park w Gdyni, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Newspix.pl / Michał Gwoździk
Bezdomny mężczyzna zbudował koczowisko w środku gdyńskiego Parku Rodzinnego. Mimo, że miasto oferuje mu pomoc, nie zamierza opuszczać zajętego obszaru.

Materiał poświęcony mężczyźnie przygotowany został przez reporterów programu „Państwo w Państwie” emitowanego na antenie Polsat News. Wynika z niego, że bezdomny jest agresywny i nie zamierza przyjąć pomocy miasta.

Zbudował koczowisko w sercu parku

Z materiału wynika, że spór między mężczyzną, a okolicznymi mieszkańcami, którzy rewitalizują obszar parku, trwa już od kilku lat. Bezdomny zajął w parku obszar kilkudziesięciu metrów kwadratowych, wybudował prowizoryczne ogrodzenie i szałas, a następnie zaczął znosić na ogrodzony teren śmieci i sprowadzać tam zwierzęta. Mimo interwencji miasta i prób przekonania go do opuszczenia parku, pozostaje nieugięty i agresywnie broni swojego koczowiska.

– Uderzył mnie kijem w oko, cały zalałem się krwią, zabrało mnie pogotowie. Dobrze, że miałem okulary, bo inaczej straciłbym oko, albo jeszcze gorzej. Tak jest cały czas, ten mężczyzna tak reaguje, jak nas widzi. Jemu przeszkadza, że my tutaj cokolwiek robimy. On sobie ubzdurał, że to jest jego i że broni swojego terenu – relacjonował jeden z okolicznych mieszkańców.

Za pobicie na mężczyznę nałożona została grzywna, ale nie zmieniła niczego w jego postawie. – Frajer niby park tutaj robi. Park robi, a drzewa wycina? Cały czas mi tu chodzą i mnie zaczepiają. Ja mogę tutaj być, na ziemi jest wystarczająco dużo miejsca – powiedział bezdomny w rozmowie z reporterami Polsat News.

Wybór, nie konieczność

Jak się okazuje mężczyzna wcale nie musi mieszkać w prowizorycznym koczowisku. Jest emerytem i kwalifikuje się do prowadzonych przez miasto programów socjalnych. Z informacji zebranych przez dziennikarzy wynika, że był nawet beneficjentem jednego nich, ale po pewnym czasie postanowił wrócić do parku.

– Ten pan był w naszym programie dofinansowania najmu. Przez cztery miesiące żył w mieszkaniu, za które częściowo płaciło miasto. Ale po tym czasie uznał, że jednak woli swoje koczowisko i do niego wrócił. Gdyby tylko chciał, to już jutro mógłby zostawić tamto miejsce i znaleźć się w ciepłym mieszkaniu – wyjaśnił Cezary Charewicz z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdyni

Gdyński koczownik utrzymuje, że opuściłby park tylko wtedy, kiedy przyznane mu zostanie mieszkanie socjalne. Jednak mimo tych deklaracji i gotowości miasta do przyznania mu takiego lokalu, nie podjął dotąd żadnych kroków, by dopełnić wymaganych formalności.

Czytaj też:
Niemowlę trafiło do szpitala ze śladami znęcania. Makabryczne doniesienia
Czytaj też:
Szpital ściga pacjentów za negatywne komentarze. „Pani prezes broni dobrego imienia”

Źródło: Polsat News