Dwa stracone exposé. „Przemówienia Morawieckiego i Tuska łączy jedna cecha”

Dwa stracone exposé. „Przemówienia Morawieckiego i Tuska łączy jedna cecha”

Donald Tusk podczas exposé
Donald Tusk podczas exposé Źródło:PAP / Marcin Obara
Choć trudno zestawiać ze sobą przemówienia kogoś, kto wie, że premierem nie zostanie, z wizją programową człowieka, który za chwilę zasiądzie w gabinecie prezesa Rady Ministrów – nie da się uciec od porównań exposé Mateusza Morawieckiego i Donalda Tuska. Mimo tego, że starły się w nich dwie wizje Polski – łączyła jedna cecha. Co prawda w różnym stopniu, jednak obydwaj politycy nie wykorzystali leżącej przed nimi szansy. Zabrakło konkretów, za dużo było okrągłych zdań, myślenia życzeniowego i patosu.

Jeżeli ktoś nie jest kibicem PiS-u ani Platformy, ale robił sobie nadzieję, że korespondencyjne exposé dwóch premierów powie mu coś nowego o Polsce, musi być albo niepoprawnym optymistą, albo polityką interesować się od wczoraj.

Gdyby spojrzeć na te przemówienia z boku, chłodnym okiem, poza obietnicami, ogólnym naszkicowaniem wizji rozwoju kraju i oczywistymi priorytetami w stylu: „postawienia na bezpieczeństwo w trudnych geopolitycznie czasach“, zabrakło w nich esencji.

Zarówno z ust Morawieckiego jak i Tuska nie usłyszeliśmy o realnych do osiągnięcia celach, skokach cywilizacyjnych, możliwej do zbudowania wizji państwa, która zainspirowałaby do jej realizacji. O ile Prawo i Sprawiedliwość w 2015 r. szło do władzy z konkretną obietnicą przemodelowania systemu redystrybucji socjalnej oraz upodmiotowienia grup najmniej zarabiających – dzisiaj u żadnej z największych partii nie widać podobnych ambicji.

Cały artykuł dostępny jest w 51/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.