Tekst Marcina Kąckiego usunięty z sieci. Autor przerywa milczenie

Tekst Marcina Kąckiego usunięty z sieci. Autor przerywa milczenie

Marcin Kącki
Marcin Kącki Źródło:Wikimedia Commons
Marcin Kącki przekonuje, że jego tekst przed opublikowaniem w „Gazecie Wyborczej” był czytany i sprawdzany przez redakcję, wbrew temu, co twierdzi „GW”. „Wyborcza” z kolei usuwa artykuł, po raz kolejny przepraszając.

W piątek 5 stycznia w „Gazecie Wyborczej” pojawił się tekst Marcina Kąckiego pt.: „Moje dziennikarstwo – alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem”. Dziennikarz przyznał w nim m.in., że romansował z kolejnymi kobietami, które wykorzystywał i krzywdził. Zaznaczał jednak, że część z nich po latach mu wybaczyły.

Karolina Rogaska o tekście Marcina Kąckiego: „Mija się z prawdą”

Na artykuł w sobotę odpowiedziała Karolina Rogaska z „Newsweeka”, która przyznała, że sama była jedną z jego ofiar. Zaznaczyła, że „jest zmęczona kultem oprawców”. „Tym, że ludzie czytają tekst Kąckiego i biją mu brawo, nie zastanawiając się nad tym, co z tymi dziesiątkami ofiar, które w nim wymienia” – podkreśliła dziennikarka. Rogaska zarzuciła Kąckiemu, że ten „nie napisał wprost, co zrobił jej i innym dziewczynom”. Dodała, że we fragmencie, który jej dotyczy „mija się z prawdą”.

„Tym tekstem naplułeś mi Marcinie w twarz. I każdy komentarz, w którym ktoś wspomina twoją ‘bohaterskość’, bo zdobyłeś się na ‘wyznanie grzechów’, boli i wbija się jak szpilka w serce. Po raz kolejny zapytam: skoro to tak szczere wyznanie, czemu szczerość była tak ograniczona?” – brzmi fragment wpisu dziennikarki. Rogaska zakończyła, że ma „dość klepania po plecach oprawców i ich popisów narcyzmu”.

„GW” reaguje na „spowiedź” dziennikarza

Na tekst Kąckiego zareagowała też „Gazeta Wyborcza”. Podkreśliła, że artykuł już „przed publikacją budził skrajne emocje”. W oświadczeniu podpisanym przez zastępców redaktora naczelnego zapewniono, że zachowania Kąckiego zasługują na potępienie, ale „doceniono jego wyznanie, które uważano za szczere”.

W komunikacie zastępcy redaktora naczelnego zaznaczyli, że nie mieli wiedzy o tym, że Rogaska oskarżyła Kąckiego o napaść seksualną, a Polska Szkoła Reportażu zawiesiła dziennikarza. „Oddając gotowy tekst, nikogo o tym nie poinformował, czym nadużył zaufania naszego i Czytelników. W efekcie redakcja ‘Gazety Wyborczej’ opublikowała jego ‘spowiedź’ nieświadoma, że może mieć drugie dno” – podsumowano. Poinformowano też o zawieszeniu go i odsunięciu od współpracy z autorkami.

Kącki odpiera zarzuty

Kącki w rozmowie z portalem press.pl zapewnił poniedziałek, że artykuł przed opublikowaniem był czytany i sprawdzany przez redaktorów. – Błąd, jaki popełniłem, to ten, że uwierzyłem, że mogę facetom pokazać moją drogę i próbę naprawy – skomentował. Przekonywał również, że redakcja „GW” wiedziała o Rogaskiej.

„Wyborcza” po kilku godzinach ponownie przeprosiła czytelników, „którzy mają prawo czuć się oburzeni i rozczarowani” i usunęła tekst Kąckiego z sieci. „Popełniliśmy błąd. Zdajemy sobie sprawę – niestety po czasie – że ta publikacja wyrządziła krzywdę osobom, które bez własnej woli stały się jej bohaterkami. Nadal prowadzimy wewnętrzne postępowanie, procedury wyjaśniające rozpoczęła także Agora SA, wydawca ‘Gazety Wyborczej’” – czytamy.

Czytaj też:
Wielkie zmiany w „Pytaniu na śniadanie”. Pojawił się temat związków homoseksualnych
Czytaj też:
Stephen Hawking zamieszany w seksaferę Epsteina? „Brał udział w orgii”

Źródło: Gazeta Wyborcza / press.pl