Katarzyna Burzyńska-Sychowicz, „Wprost”: Czy my jesteśmy „rozumnym” narodem?
Daniel Olbrychski: Aktor ma przewagę nad normalnym człowiekiem. Ta nasza nienormalność w tym wypadku działa na naszą korzyść, bo możemy się wesprzeć wspaniałymi cytatami literatów i wieszczów. Norwid w jednym z ze swoich listów tak rzecze: My pochodzimy ze społeczeństwa jedynego na globie, w którym nie ma ani jednego czymkolwiek bądź wyższego obywatela, który by zelżonym od rodaków albo upoliczkowanym i nawet obitym nie był. I tu następuje lista: Zygmunt Krasiński w twarz na ulicy, Mochnacki Maurycy w twarz na ulicy, Zamoyski Władysław kijem na ulicy, Generał Bem kulą z pistoletu jako łotr i sprzedany, Mickiewicz Adam – jako agent moskiewski, Czartoryski Adam Skrzynecki – wszyscy!
Ja sam do tej listy dorzucam Andrzeja Wajdę, Lecha Wałęsę i Donalda Tuska.
Celność tych słów powtarza się w każdym pokoleniu; oto jest społeczeństwo polskie, które cechuje wielki patriotyzm. Ale głupi patriotyzm to jest niepotrzebny patriotyzm, szkodliwy, on nie powinien polegać na biciu się jak goryl w piersi, jaki to jestem silny, wszystkim dołożę i że nic piękniejszego poza narodem polskim na tym świecie nie ma.
Nawet nasza epopeja narodowa „Pan Tadeusz” jest jednym wielkim aktem bolesnego oskarżenia społeczeństwa polskiego, który wprawdzie kończy się ślubem Zosi i Pana Tadeusza, jest „Sto lat, sto lat” i „Jeszcze Polska nie zginęła”, koncert Jankiela i ostatni polonez, gdzie Dąbrowski w pierwszą parę prosi, to się kończy niby radośnie, niby to jest idealizacja Polski, ale tak naprawdę to jest okrutny paszkwil na nasze społeczeństwo.
Potrafimy opluwać i punktować, a potrafimy doceniać artystów?
Bo ja wiem? Czym to się wyraża? Tym, że rozdajemy autografy na ulicy? Z Jankiem Englertem radujemy się jedną rzeczą: że polskie teatry są pełne, bo różnie bywało. W tej chwili w modzie jest zażywanie sztuki, a moda to jest coś bardzo szlachetnego.
Dostosowywanie się do kolejnych szokujących czy ryzykownych zmian zawsze się bierze z czegoś racjonalnego, nie tylko z kaprysu. Moda na chodzenie do teatru cieszy mnie nie tylko dlatego, że z tego żyję, że ludzie płacą za bilety i chcą nas oglądać, to jest coś bardzo pozytywnego w głębszym sensie, że po latach szarości i braku wszystkiego na rynku, braku pieniędzy w kieszeniach, nastał radosny okres, kiedy staliśmy się społeczeństwem „hurrakonsumpcyjnym”.
Powiedział pan o głupim patriotyzmie, a co jest mądrym patriotyzmem?
Patriotyzm to przede wszystkim człowieczeństwo. Patriota to ktoś, kto potrafi się wzruszyć wierszem czy trenem Jana Kochanowskiego, ktoś, kto jest wrażliwy. Antoni Słonimski w „Ten jest z ojczyzny mojej” pisał: Ten, co o własnym kraju zapomina na wieść, jak krwią opływa naród czeski, bratem się czuje Jugosłowianina, Norwegiem, kiedy cierpi lud norweski – zacznijmy od tego.
Ale patriotyzm różne ma oblicza, bo patriota jakiegoś kraju może być wrogiem kraju innego. Dziś większość społeczeństwa globu jest patriotami Ukrainy. Z kolei statystyki mówią, że 78 proc. Rosjan popiera wojnę w Ukrainie i bandyckie decyzje ich prezydenta, ale tutaj trzeba wziąć zakładkę na zastraszenie i zmanipulowanie tego zniewolonego kraju.
Społeczeństwo rosyjskie to jest społeczeństwo niewolników.
Pochwala pan odcinanie się od kultury rosyjskiej?
Tu się zgadzam z moim przyjacielem Michaiłem Barysznikowem, który dramatycznie wypowiedział się na ten temat, pochwalając potępienie Rosji i jej polityki towarzyszące niemal całemu światu, równocześnie apelując: „Niech to się nie wyartykułuje pogardą i odwróceniem się plecami od kultury rosyjskiej”. Zgadzam się z Miszą.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.