Gosiewski: PiS to nie partia strachu

Gosiewski: PiS to nie partia strachu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski jest zaskoczony sformułowaniem zawartym w liście trzech b. wiceprezesów partii, którzy uznali, że PiS jest "partią strachu". "To ocena subiektywna" - powiedział w czwartek Gosiewski.

"Jesteśmy partią demokratyczną, gdzie decyzje podejmowane są w sposób kolegialny" - powiedział w czwartek w radiu Zet szef klubu PiS.

"Strach zabija partię" - napisali w środę, na trzy dni przed Kongresem PiS, w liście do delegatów: Ludwik Dorn, Kazimierz Ujazdowski i Paweł Zalewski.

W liście, do którego dotarła PAP, trzej politycy PiS zaapelowali do delegatów na Kongres o wstrzymanie się od głosu w głosowaniu nad wotum zaufania dla prezesa partii. Przekonywali też, że ich zawieszenie w prawach członków PiS oznacza, że od tej chwili nikt nie może czuć się bezpieczny w partii.

"Ten list będzie kolejnym dowodem, że trzej panowie szkodzą PiS" -  podkreślił Gosiewski. "Nie chodzi o dyskusję. Dyskusja musi być, ale ona powinna się odbywać podczas gremiów statutowych, a nie powinna się odbywać za pomocą mediów" - dodał. "Dyskusja z kierownictwem partii za pomocą mediów, internetu, to jest niedopuszczalne w każdej formacji" - zaznaczył.

Na pytanie, czy nawoływanie do wstrzymania się od głosu w głosowaniu nad wotum zaufania dla Jarosława Kaczyńskiego wyklucza Dorna, Ujazdowskiego i Zalewskiego z partii, Gosiewski odpowiedział, że wykluczyć może ich "rozbijanie ugrupowania".

"Z PiS może ich wykluczyć działanie, które rozbija jedność partii, bo to, czy ktoś ma taki lub inny pogląd statutowy - ma do tego prawo, ale jeżeli ktoś świadomie upublicznia te wypowiedzi, aby tworzyć wrażenie o podziałach w PiS, to na pewno szkodzi partii" - ocenił szef klubu PiS.

Gosiewski dodał, że od przyszłego posiedzenia Sejmu trzej wiceprezesi zasiądą w ostatnim rzędzie ław sejmowych. "Trzech wiceprezesów zwróciło się z prośbą do mnie o to, aby mogli zająć miejsca w ostatnim rzędzie. Przychyliłem się do tej prośby i rzeczywiście chyba od kolejnego posiedzenia będzie zmiana miejsc na sali obrad" - zapowiedział.

Z kolei rzecznik PiS Adam Bielan ocenił w czwartek w radiowej "Trójce", że Ludwik Dorn popełnił błąd, ujawniając treść listu.

Stwierdził, że Dorn niedawno przyznał się do błędu w związku z użyciem w mediach porównania prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego "do podpitego byłego prezydenta Kwaśniewskiego".

"Dziwię się, że pan marszałek popełnia ten błąd ponownie. To jest list skierowany do działaczy, ale jakoś dziwnie tak się stało, że kilkanaście minut po tym, jak otrzymał go prezes Kaczyński, otrzymali go również dziennikarze" - zauważył Bielan.

Polityk wyjaśnił, że mówi o Dornie, a nie o wszystkich trzech byłych wiceprezesach, którzy sygnują list, bo najcieplej o nim myśli. Indagowany, czy sytuacja wszystkich trzech polityków jest taka sama odpowiedział, że wszyscy mają różne życiorysy i staż w PiS.

"Ludwik Dorn zakładał PiS, Kazimierz Ujazdowski był w nim niemal od początku posłem, więc myślę, że każdy z tych przypadków trzeba traktować inaczej, tym bardziej, że są również różne wypowiedzi tych trzech polityków" - zaznaczył.

Odnosząc się w rozmowie z TVN 24 do osoby Pawła Zalewskiego, Bielan powiedział, iż "odnosi wrażenie", że polityk ten "mentalnie już nie jest w PiS, nie jest w PiS chyba od dawna".

"Prasa donosiła, że już po wyborach spotykał się z Donaldem Tuskiem i rozmawiał o posadach rządowych. Mogę powiedzieć, że jeżeli byłaby to prawda, to byłby to skandal, bo kierownictwo partii nic o tym nie wiedziało" - ocenił Bielan.

"Jeżeli pan Paweł Zalewski chce przejść do obozu rządowego po przegranych przez nas wyborach, to powinien to zrobić sam, a nie robić wszystko, by zostać usuniętym, bo od kilku tygodni pan Paweł Zalewski nie robi nic innego, jak prowokuje władze PiS do takiego ruchu, poprzez ciągłe ataki w mediach na PiS" - dodał.

Rzecznik PiS wytknął Zalewskiemu, że "znajduje ciepłe słowa dla obecnego rządu, choćby wychwalając Radka Sikorskiego jako ministra spraw zagranicznych, który jest w konflikcie z PiS". "Jednocześnie bardzo mocno krytykuje swoich kolegów partyjnych. To nie jest działanie lojalne" - podkreślił Bielan.

Pytany w "Trójce", czy wierzy, że Dorn i Ujazdowski wrócą "na łono partii" powiedział, że tak. "Widziałem w polityce różne rzeczy, wierzę również w to" - stwierdził.

Odpowiadając na pytanie, czy sformułowany w liście apel o wstrzymanie się od głosu nad wotum zaufania dla prezesa nie jest "krokiem za daleko", powiedział: "Myślę, że kolegami kierują nerwy, emocje".

"W sobotę jest kongres, to już jest za dwa dni. Zobaczymy, jaki będzie wynik tego kongresu, ilu delegatów posłucha tego apelu. Krótko mówiąc: policzymy się wewnątrz PiS" - oświadczył rzecznik.

pap, ss