Do dramatycznych zdarzeń doszło w nocy z 8 na 9 marca na osiedlu Hutnik. Świadkowie relacjonowali: „Było dużo policji. Dziewczyna wyglądała na zagubioną, nie wiedziała, gdzie jest” – podaje Fakt.
Mieszkańcy osiedla Hutnik nie kryli swojego zaniepokojenia zaistniałą sytuacją. Jedna z mieszkanek podkreślała: „Mamy dzieci i boimy się je wypuszczać same na dwór. Człowiek nie wie, co się dzieje za ścianą”.
Brak oficjalnych informacji w pierwszych dniach po zdarzeniu sprzyjał powstawaniu plotek i domysłów, co potęgowało atmosferę niepewności wśród lokalnej społeczności.
Brutalny gwałt na 17-latce w Stalowej Woli
Dopiero 18 marca prokuratura ujawniła szczegóły dotyczące tego incydentu. Podejrzanym okazał się 33-letni Krzysztof P., mieszkaniec Stalowej Woli, który miał przetrzymywać 17-latkę przez kilka godzin w swoim mieszkaniu, a następnie dwukrotnie ją zgwałcić.
W trakcie przeszukania jego lokalu funkcjonariusze policji znaleźli substancję psychotropową – mefedron. Mężczyzna został zatrzymany, a sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące.
Śledztwo. Dużo pytań, mało odpowiedzi
Śledztwo jest na wczesnym etapie, a wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Nie jest jasne, w jaki sposób 17-latka znalazła się w Stalowej Woli oraz jakie relacje łączyły ją z podejrzanym.
Śledczy badają, czy doszło do podstępu lub użycia siły w celu uwięzienia dziewczyny. Prokuratura, ze względu na dobro pokrzywdzonej, nie ujawnia dalszych szczegółów dotyczących sprawy.
33-latek nie przyznaje się do winy
Krzysztof P. nie przyznał się do zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Odpowiadał jedynie na pytania swojego obrońcy.
Zgodnie z obowiązującym prawem za przestępstwo zgwałcenia grozi mu kara do 15 lat pozbawienia wolności.
Czytaj też:
Brutalna bójka w szkole. Sąd zdecyduje o losie 16-latkiCzytaj też:
Makabryczna śmierć cenionej influencerki. Została zalana gorącym asfaltem