Tusk znów mobilizuje ulice. Sztab Trzaskowskiego zaskoczony

Tusk znów mobilizuje ulice. Sztab Trzaskowskiego zaskoczony

Donald Tusk
Donald Tusk Źródło: PAP / Paweł Supernak
Donald Tusk znów sięga po sprawdzoną metodę mobilizacji wyborców – uliczną demonstrację. Ogłoszony przez niego majowy „Wielki Marsz Patriotów” zaskoczył nie tylko opinię publiczną, ale także... sztab Rafała Trzaskowskiego, kandydata Koalicji Obywatelskiej – informuje „Gazeta Wyborcza". Sam Trzaskowski podał we wtorek datę marszu. To 25 maja.

Tymczasem Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje się do własnego marszu – już w kwietniu. W tej nietypowej rywalizacji nie chodzi jednak tylko o liczby – gra toczy się o symbole, emocje i ostateczne przesilenie w kampanii prezydenckiej.

Marsz Tuska bez konsultacji z Trzaskowskim? Zaskoczenie w PO

„Najlepszą odpowiedzią na kwietniowy marsz PiS będzie wielki majowy marsz patriotów. Bo ten maj zdecyduje o tym, czy Polska będzie silna i bezpieczna, czy osamotniona i słaba. Jesteśmy umówieni? Niedziela, 11 maja, Warszawa, w samo południe. Dajcie znać, czy będziecie!” – napisał Donald Tusk, ogłaszając nową demonstrację.

To nie pierwszy raz, gdy lider Platformy Obywatelskiej sięga po taką formę mobilizacji. W czerwcu 2023 roku udało mu się zgromadzić w Warszawie pół miliona ludzi na marszu przeciwko „drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu”.

Później, przed wyborami parlamentarnymi, zorganizował „marsz miliona”, który odegrał istotną rolę w mobilizacji elektoratu ówczesnej opozycji. Teraz, w przededniu wyborów prezydenckich, znów próbuje wzniecić ten sam płomień.

W PO pojawiły się jednak głosy wątpliwości. Część komentatorów zwraca uwagę, że w marcu rząd miał więcej przeciwników niż zwolenników, co może osłabić mobilizacyjny efekt marszu. Padają też argumenty, że masowe manifestacje mają większą siłę oddziaływania, gdy są wyrazem sprzeciwu wobec rządzących, a nie poparcia dla nich. W tej sytuacji marsz organizowany przez partię rządzącą może nie zadziałać z takim impetem jak poprzednie.

Sztab Trzaskowskiego zaskoczony, ale gotowy

W PO początkowo zapanowało zaskoczenie. Tusk nie skonsultował terminu i formy marszu ani ze sztabem Rafała Trzaskowskiego, ani z osobami odpowiadającymi za logistykę kampanii.

„Są wątpliwości, czy Tusk wybrał dobry termin, gdy w wyborach jest jeszcze kilku kandydatów. Pomiędzy turami byłoby to z pewnością bardziej wyraziste” – powiedział „Gazecie Wyborczej” jeden z rozmówców z otoczenia Trzaskowskiego.

Ostatecznie jednak kandydat PO zdaje się przyjąć do wiadomości zarówno sam marsz, jak i towarzyszące mu okoliczności

Rafał Trzaskowski sam poinformował o terminie inicjatywy, który wyznaczono na 25 maja, między pierwszą a drugą turą wyborów.

Jak poinformował prezydent Warszawy, do zmiany daty doszło po rozmowie z Donaldem Tuskiem.

- Dobrze byłoby, aby ten marsz odbył się pomiędzy I a II turą, bo to ma być marsz, który będzie łączył wszystkie siły demokratyczne – tłumaczył kandydat na prezydenta.

PiS straszy Trzaskowskim

Nie jest tajemnicą, że PiS od początku kampanii próbuje przedstawić Trzaskowskiego jako wykonawcę woli Donalda Tuska. Karol Nawrocki, kandydat Zjednoczonej Prawicy, regularnie określa go mianem „zastępcy Tuska” lub „zastępcy kamerdynera unijnych elit”.

Z kolei Paweł Szefernaker, szef sztabu Nawrockiego, po ogłoszeniu marszu Tuska napisał: „Dziękujemy za wskazanie stawki tych wyborów: albo Tusk, albo zmiana. Tylko Karol Nawrocki”.

Poseł KO Bogusław Wołoszański odpowiedział ironią: „11 maja. Wielki Marsz Patriotów. A ten PiS-owski marsz? To chyba marsz w obronie »kryształowych« Mateckiego, Mejzy i Szczuckiego”.

PiS bez złudzeń: „Frekwencyjnie nie mamy szans”

Tymczasem w Prawie i Sprawiedliwości nikt nie liczy na wielką frekwencję. „W Warszawie nie mamy takich możliwości mobilizacyjnych, ale liczymy, że aktywność Tuska nam pomoże” – przyznaje jeden ze sztabowców PiS.

Dodaje też: „Nie mamy pieniędzy na autokary, by przywieźć ludzi, a Platforma je ma. Stolica nie jest naszym bastionem, ale jest zapleczem Platformy i Trzaskowskiego. Dlatego nie spodziewamy się tłumów”.

Mimo ograniczonych zasobów, PiS nie rezygnuje. Marsz z okazji 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego oraz 500-lecia Hołdu Pruskiego odbędzie się 12 kwietnia w Warszawie. Patronuje mu inicjatywa społeczna, a przygotowaniom towarzyszy publiczna zbiórka pieniędzy – do poniedziałkowego wieczoru udało się zebrać ponad 110 tysięcy złotych.

Największą atrakcją ma być próba pobicia rekordu Guinnessa w tańczeniu poloneza, która rozpocznie marsz przy pomniku Kopernika. Ma to być „symboliczny gest, który wpisze się w księgę rekordów w tym rocznicowym roku” – mówią organizatorzy.

Jaki: „To nie marsz przeciw PiS, to marsz przeciw Polsce”

Europoseł PiS Patryk Jaki aktywnie promuje kwietniowy marsz. „Jest dziś wiele powodów, aby przełamać w sobie ducha obojętności i zademonstrować, że my – ludzie kochający Polskę – tu jesteśmy” – napisał na swoim profilu.

Jaki nie omieszkał też skrytykować inicjatywy Tuska: „Marsz 12 kwietnia o 12 w Warszawie odbywa się z okazji 500-lecia Hołdu Pruskiego i 1000-lecia Królestwa Polskiego. A Tusk organizuje marsz »z okazji PiS-u«”.

Z jego perspektywy organizacja demonstracji w kontrze do obchodów narodowych rocznic jest „festiwalem nienawiści wobec PiS” i wyrazem oderwania od spraw naprawdę istotnych. „Polska 1000-letnia historia jest czymś większym niż obecne partie polityczne” – podsumował.

Wsparcie dla Jakiego płynie również od Jarosława Kaczyńskiego, który na portalu X wezwał „wszystkich patriotów do udziału w marszu”.

Trzaskowski: niezależny kandydat, ale w cieniu Tuska?

Choć Rafał Trzaskowski nie odcina się od Donalda Tuska, jego sztab konsekwentnie stara się podkreślać niezależność kandydata. Cezary Tomczyk, jeden z głównych strategów kampanii, powiedział: „Ten rząd się nawet jeszcze nie rozpędził, bo ma wielkiego blokującego, który nazywa się Andrzej Duda. I dzisiaj nie jest tak, że rząd musi bronić swojego dorobku, bo on go dopiero musi stworzyć. Do tego potrzebna jest wygrana kandydata obozu demokratycznego”.

W tym kontekście majowy marsz może stać się symbolicznym zamknięciem etapu „maszerowania przeciw PiS”, jak to określają niektórzy działacze PO. Jednak problemem może być zbyt duża intensywność partyjnych działań w bezpośrednim sąsiedztwie wyborów – taki przekaz może odstraszyć wyborców szukających równowagi, a nie polaryzacji.

Źródło: Gazeta Wyborcza