Kuria i Kaja Godek oburzone sposobem zatrzymania księdza. „Ponad 500 km”

Kuria i Kaja Godek oburzone sposobem zatrzymania księdza. „Ponad 500 km”

Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne
Ksiądz, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Policja przesłuchała 4 osoby w związku z groźbami, kierowanymi pod adresem lekarki z Oleśnicy. Wśród nich znalazł się ksiądz, a przeciwko działaniom prokuratury zaprotestowała kuria.

Wciąż nie milkną echa aborcji przeprowadzonej w Oleśnicy i związanych z tym wydarzeń. Po usunięciu ciąży w 36 tygodniu, interwencji europosła Grzegorza Brauna i fali internetowego hejtu, do akcji ponownie wkroczyły policja i prokuratura. Te ostatnie działania oprotestowała przemyska kuria oraz aktywistka Kaja Godek.

Hejt na lekarkę z Oleśnicy. Policja przesłuchała 4 osoby

Policja zaczęła ścigać autorów gróźb, kiedy ujawniono prywatny adres lekarki i napisano, że „według prawa bożego winna jest śmierci”. 23 kwietnia zatrzymano 4 osoby, w tym księdza z diecezji przemyskiej. Trzy z tych osób, w tym duchownego, przewieziono do Oleśnicy na przesłuchanie. Wyjątek uczyniono jedynie dla czwartej osoby z problemami zdrowotnymi.

Podejrzanym zabrano telefony i komputery oraz zabroniono kontaktu z pokrzywdzoną lekarką. Choć ksiądz został potraktowany tak samo, jak pozostali, kuria postanowiła zaprotestować. „Wyrażamy stanowcze oburzenie sposobem potraktowania wspomnianego księdza przez organy ścigania, całkowicie niewspółmierne do wymogów sytuacji i skrajnie represyjne w stosunku do ewentualnej odpowiedzialności za zarzucany mu czyn” – pisano w oświadczeniu.

„Uważamy, że było możliwym wezwanie księdza na przesłuchanie do miejscowej jednostki Policji czy Prokuratury i tam przeprowadzenie koniecznych czynności” – dodawano.

„Zatrzymywanie księdza w jego domu rodzinnym, zakucie w kajdanki, przeszukanie plebanii, umieszczenie w areszcie w Krośnie celem przewiezienia następnego dnia ponad 500 km do Oleśnicy, aby przeprowadzić czynności, które mogły być wykonane w Krośnie, oraz pozostawienie ostatecznie kapłana po wykonaniu czynności procesowych na ulicy w Oleśnicy, uważamy za środek nieusprawiedliwionej represji, nieuzasadnionej przemocy i poniżenia, a tym samym przejaw walki z Kościołem Katolickim” – podkreślono w komunikacie.

Kaja Godek o szczególnym podejściu policji

Wożeniu księdza przez 500 km dziwiła się też aktywistka Kaja Godek. „Policja może nie mieć pieniędzy na spinacze do papieru, oszczędza się ksero i przypomina o gaszeniu światła na korytarzach komisariatu, ale konwój przez całą Polskę dla duchownego, który napisał maila do szpitala, jednak udało się zorganizować” – pisała w mediach społecznościowych.

„Taka jest Polska AD 2025. Zamordowanie dziecka gotowego do porodu zastrzykiem z chlorku potasu – nie ma aresztu. Brzydki e-mail do szpitala plus sutanna u autora – natychmiastowe zatrzymanie poprzedzone dochodzeniem, gdzie w tym momencie przebywa nadawca wiadomości” – twierdziła.

Dodawała, że służby gotowe są ponieść wszelkie koszty, kiedy w grę wchodzi zatrzymanie księdza. „Pionki Tuska kipią nienawiścią do duchownych i pod każdym pretekstem będą ich nękać i stosować wobec nich nadzwyczajne środki” – pisała dalej Godek.

W odpowiedzi na ostre komentarze pojawiły się też głosy w kontrze, mówiące o równym traktowaniu podejrzanych, bez względu na ich pozycję. W felietonie „Gazety Wyborczej” Marcin Rybak podkreślał, że służb nie powinny działać wyjątkowo, jeżeli w gronie zatrzymanych znajduje się akurat ksiądz. Dodawał, że takie podejście charakterystyczne byłoby dla państwa wyznaniowego, którym Polska nie jest.

Czytaj też:
Wykonała aborcję w dziewiątym miesiącu ciąży. Szpital w Oleśnicy pod ostrzałem
Czytaj też:
Aborcja w 36. tygodniu ciąży w Oleśnicy. Kotula nie zostawiła złudzeń

Źródło: WPROST.pl / Gazeta Wyborcza