Polska mistrzyni świata i Europy ofiarą mobbingu? „Byłam przedmiotem ataków. Domyślam się, że przez moją niepełnosprawność”

Polska mistrzyni świata i Europy ofiarą mobbingu? „Byłam przedmiotem ataków. Domyślam się, że przez moją niepełnosprawność”

Dodano: 
Justyna Franieczek
Justyna Franieczek Źródło: PAP / Tytus Żmijewski
– Kiedyś jechaliśmy gdzieś razem busem, siadłam z przodu, tuż za kierowcą. „Trenerka” głośno skomentowała ten fakt, pytając, czy dobrze zamknęłam drzwi busa, bo jak wypadnę, to trzeba będzie dla mnie nową kategorię wymyślić – Justyna Franieczek, paralimpijka, lekkoatletka, mistrzyni świata i Europy, opowiada o tym, jak była mobbowana przez swoją trenerkę oraz o tym, jak walczy o kosztowną rehabilitację, dla której chce sprzedać z dużym upustem własną działkę.

Paulina Socha-Jakubowska, „Wprost”: Napisała pani w sieci, że „potrzebuję pilnie środków na rehabilitację i przygotowania do kolejnych Igrzysk w Los Angeles” w związku z tym musi sprzedać działkę. Jest aż tak źle?

Justyna Franieczek: Chcę udowodnić sobie i innym, że przejdę rehabilitację i wrócę do sportu, pojadę na kolejne igrzyska. Postanowiłam, że przetrwam to całe zło. Znalazłam się w trudnej sytuacji życiowej. W związku z kontuzją utraciłam sponsorów i prawie całe finansowanie. Skomplikowane przepisy wykluczyły moje finansowanie w związku z wybitnymi osiągnięciami sportowymi tj. za zdobycie wicemistrzostwa Europy w sztafecie 4x400 m w Szwecji w 2024 r., ponieważ nie spełniono jednego z kilku kryteriów.

Nasz system finansowania ma wady.

Jeżeli ktoś dozna urazu, to nie może nie otrzymać pieniędzy. Większość rezygnuje. Oczywiście, nawet finansowanie z Ministerstwa pokrywa jedynie połowę moich potrzeb. Promujemy Polskę za granicą, zdobywamy medale. Często dopłacamy do tego, bo to nasza pasja. Ludzie muszą wiedzieć, że koszty samej suplementacji, opieki fizjoterapeuty, lekarza i trenera to ponad 8 tys. zł miesięcznie. Zgrupowania to od 4 do 6 tys. zł. Do tego sprzęt, paliwo, amortyzacja, jedzenie i podstawowe zabezpieczenie socjalne, takie jak wynajem mieszkania.

W związku z tym mistrzów w skali masowej na pewno nie będzie.

Żeby realizować przygotowania muszę sprzedać nieruchomość. Wszystko co mam. Ale robię to, by móc usłyszeć Mazurka Dąbrowskiego.

W ogóle pani historia to jest historia o ciągłej walce.

14 lat temu przeżyłam wypadek samochodowy, lekarze mówili wtedy, że o bieganiu mogę zapomnieć. Radzili, żebym lepiej skupiła się na chodzeniu, bo to może być mój realny problem. Choć mam 30 proc. uszczerbku na zdrowiu, nie poddałam się. Mój powrót do sportu trwał każdego dnia, dzień w dzień przez 8 lat. Dopiero jednak po 12 latach osiągnęłam punkt zero. Dyspozycję sprzed wypadku.

Miałam jedną motywację, chciałam reprezentować nasz kraj. I choć w swoim życiu doświadczyłam utratę ciąży, poważnych operacji, a teraz znowu kontuzji i muszę być rehabilitowana, bo po latach katorżniczego wysiłku biodro odmówiło posłuszeństwa, nie poddam się. Traciłam już wszystko i wiele razy zaczynałam od zera. Zwyciężę, choćby to się wiązało ze sprzedażą mojego jedynego majątku osobistego – działki.

Nigdy nie zarobiłam na sporcie. Dokładałam swoje prywatne pieniądze, które miałam dzięki dodatkowej pracy.
Artykuł został opublikowany w 19/2025 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.