– Wysyp zdjęć sępów bierze się też stąd, że coraz więcej ludzi obserwuje ptaki, z coraz lepszym sprzętem fotograficznym – tłumaczy prof. Piotr Tryjanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. – Przecież te zdjęcia z Gór Sowich to coś fantastycznego! Wcześniej nie mieliśmy okazji widzieć sępa tak dobrze, z tak bliska. Im więcej zdjęć, tym większe wrażenie, że sępy się zleciały i jest ich coraz więcej.
W rzeczywistości nie jest to jednak aż tak wyjątkowe zjawisko, jak mogłoby się wydawać. Odnotowano wcześniej aż 47 przypadków pojawienia się tych ptaków w naszym kraju – i to tylko w najnowszej historii, bez sięgania do starszych danych. Coroczne przyloty sępów płowych stają się coraz bardziej powszechne, choć wciąż są zjawiskiem rzadkim.
Nie ma mowy o ekspansji
Wbrew medialnym doniesieniom nie mamy do czynienia z trwałą ekspansją tych ptaków na północ. Sępy płowe pojawiają się w Polsce najczęściej jako osobniki młodociane, które eksplorują nowe tereny, zanim osiągną dojrzałość.
– To w większości osobniki młodociane, a sępy dojrzewają długo. Potrzebują nawet 7–8 lat – wyjaśnia prof. Tryjanowski. – Zanim w pełni dojrzeją i znajdą swoje miejsce na świecie, muszą trochę polatać. Nie ma lepszej opcji na zdobycie doświadczenia niż takie wędrówki, które u młodych sępów są czymś normalnym.
Nie są to więc zwiastuny przyszłego osiedlenia się tych ptaków w naszym kraju. Jak zauważają naukowcy, nawet jeśli sęp przebywa w jednym miejscu kilka dni, nie oznacza to, że „zadomowił się” na dłużej. Trudno też przewidzieć, czy w przyszłości zmiany klimatyczne nie wpłyną na trwałe poszerzenie ich zasięgu. Na razie jednak walka toczy się o utrzymanie istniejących populacji w Europie Południowej.
Sępy – symbole Afryki? Nie w tym przypadku
Popularna kultura utrwaliła obraz sępów jako ptaków afrykańskich, jednak nie ma to wiele wspólnego z rzeczywistością w przypadku sępa płowego. Choć rzeczywiście można go spotkać w Algierii, to jego głównym środowiskiem życia jest Europa Południowa i Bliski Wschód. Hiszpania, Portugalia, południe Francji, Włochy, Grecja, Bułgaria, Serbia czy Słowenia – to tam rozwijają się lub są przywracane jego populacje.
– W niektórych miejscach Europy ich liczba wzrosła, co przekłada się na takie sytuacje, jak doloty młodych osobników do Polski – podkreśla prof. Tryjanowski. I dodaje, że to efekt skutecznych działań reintrodukcyjnych: – A udaje się dzięki starym sprawdzonym metodom sokolniczym i wykładaniu padliny dla ptaków.
Na Półwyspie Iberyjskim sępy płowe występują szczególnie licznie – Hiszpania może się pochwalić największą kolonią tych ptaków w Europie. To zatem nie egzotyczni przybysze z Afryki, lecz nasi sąsiedzi z południa kontynentu.
Od pogardy do podziwu – zmiana wizerunku padlinożerców
Sępy od wieków budziły skrajne emocje – często pogardzane i utożsamiane ze śmiercią, obecnie odzyskują należne im miejsce w ekosystemie. Szczególnie na południu Europy ich rola sanitarna jest nie do przecenienia.
– Na terenie południowej Europy wypas bydła, koni i owiec wygląda inaczej niż w naszej strefie. To spore stada przebywające często na otwartej przestrzeni, nawet przez wiele dni. A wtedy zdarza się, że jakaś sztuka padnie – wyjaśnia prof. Tryjanowski. – Gdyby nie sępy, przy wysokiej temperaturze doszłoby do szybkiego rozkładu takiego truchła i może w związku z tym do rozwoju chorób. A sępy usuwają padlinę najszybciej.
Ich sposób lokalizowania pożywienia także budzi zainteresowanie. – Owszem, mają świetny węch, ale w ich wypadku główną rolę odgrywa wzrok, a zatem odwrotnie niż u tzw. sępów Nowego Świata, czyli Ameryki – tłumaczy prof. Tryjanowski. Sępy często obserwują siebie nawzajem – gdy jeden ptak dostrzeże padlinę i zaczyna szybować w dół, reszta błyskawicznie podąża jego śladem.
Obecnie coraz częściej mówi się o sępach w kontekście pozytywnym. Pod zdjęciami sępów płowych wykonanymi w Polsce pojawiają się komentarze pełne zachwytu – ptaki określane są jako „wspaniałe”, „majestatyczne”, „okazałe”, a nawet „piękne”.
– To jest niesamowite, jak przeszliśmy od czasów, gdy ludzie brzydzili się sępami, zabijali je i uważali za zły omen do czasów, gdy są one błogosławieństwem i budzą podziw – podsumowuje prof. Tryjanowski.
Szansa na przyszłość, ale bez hurraoptymizmu
Choć przyszłość sępów płowych w Europie wydaje się dziś optymistyczna, nie można zapominać, jak krucha może być sytuacja gatunku. W XIX wieku liczebność tych ptaków gwałtownie spadła z powodów, które do dziś nie są w pełni wyjaśnione – być może w związku z rozwojem przemysłu. Również po II wojnie światowej doszło do poważnego załamania populacji wskutek użycia diklofenaku w rolnictwie – substancji, która okazała się śmiertelna dla sępów.
Dziś jednak, dzięki staraniom przyrodników i hodowców, ptaki te powoli odzyskują należne im miejsce w krajobrazie Europy. I choć ich widok w Polsce nadal wzbudza emocje, warto go traktować nie jako sensację, lecz jako dowód na skuteczność ochrony przyrody w skali kontynentu.
Czytaj też:
Ekspert ds. długowieczności: 4 elementy prowadzą do dłuższego życiaCzytaj też:
Fit czy mit? Dietetyk demaskuje skład nowych jogurtów! Sprawdź, zanim je kupisz