Okazuje się, że ciało ssaka przypłynęło na dziobie tankowca. Gatunek zwierzęcia nie został jeszcze potwierdzony, choć podejrzewa się, że może chodzić o humbaka.
Eksperci ustalają, skąd dokładnie przypłynął waleń. Jak wskazuje Agnieszka Veljković, rzeczniczka WWF Polska, „mógł gdzieś zaplątać się na dziób tankowca w rejonie Cieśnin Duńskich”.
– Na ten moment nie jesteśmy w stanie dokładnie określić, co to jest za gatunek. Dopiero jak to zrobimy, to będziemy mogli zawęzić rejon występowania – poinformowała.
Ssak spadł z tankowca do basenu portowego
Zgodnie z relacją Weroniki Gocłowskiej, rzeczniczki Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście ciało ssaka spadło z dziobu tankowca w czasie manewrów portowych i zaczęło dryfować po wodach basenu portowego.
Dodała, że ciało zostało zabezpieczone, a teraz trwa oczekiwanie na przyjazd specjalistów WWF, którzy zajmą się dalszym postępowaniem.
Logistyczne wyzwanie i oczekiwanie na badania
Ciało martwego walenia pozostanie w wodach portowych co najmniej do końca weekendu. Jak tłumaczy WWF, do jego wyciągnięcia potrzebny będzie specjalistyczny sprzęt. Akcja jest skomplikowana i wymaga precyzyjnego zaplanowania.
– O dalszych krokach będziemy decydować w najbliższych dniach – zapowiedziała Veljković.
Jak zapewniła rzeczniczka portu, dryfujący waleń nie wpłynął na rozładunek tankowca. Odpowiedzialność za przewożonego – choć przypadkowo – ssaka spoczywa na armatorze statku.
Rzadki przypadek. Ale nie pierwszy
To nie pierwszy raz, gdy ciało wieloryba trafia na polskie wybrzeże. W 2015 roku martwy waleń osiadł na mieliźnie w pobliżu Stegny. Wówczas za pomocą pasów i dźwigu przetransportowano go do Helu na badania.
W ostatnich miesiącach wieloryby obserwowano również w innych rejonach Bałtyku – niedaleko niemieckiej Rugii oraz na wysokości Międzyzdrojów, gdzie jeden z osobników zaplątał się w sieci i wymagał pomocy.
Walenie w Morzu Bałtyckim są niezwykle rzadkim widokiem. Ze względu na to, że morze to jest płytkie i zbyt małe, nie stanowi naturalnego środowiska dla tych morskich gigantów. W ciągu ostatniego stulecia odnotowano zaledwie kilka takich przypadków.
Czytaj też:
Tragedia na polskiej plaży. Turysty nie udało się uratowaćCzytaj też:
Fok nad Bałtykiem nie brakuje. Wiemy, gdzie można je spotkać
