Eliza Olczyk: Scena polityczna żyje aferą działki leżącej na terenie przyszłego CPK, sprzedanej w ostatnich dniach rządów PiS-u. Mętna to jest historia i można odnieść wrażenie, że obecna władza nie ma ochoty jej wyjaśniać ani odzyskać działki. W tle są też dotacje od biznesu na rzecz Trzaskowskiego. Czy w tej sprawie doszło do porozumienia ponad podziałami politycznymi?
Bartłomiej Biskup: Trochę tak może być, bo w ten sposób działa biznes, który stara się zabezpieczać swoje interesy niezależnie od tego, kto rządzi. Zatem kontakty bezpośrednie, sponsorowanie inicjatyw politycznych, wpłaty bezpośrednie na komitety wyborcze są na porządku dziennym.
Są biznesmeni, którzy pomagają tylko jednej stronie sceny politycznej, ale są też tacy, którzy chcą mieć dobre relacje ze wszystkimi. Bo od władz dużo zależy. Dlatego nie wykluczyłbym, że choć transakcja została dokonana za rządów PiS-u, to obecna władza nie spieszyła się, żeby wyciągać sprawę na światło dziennie w ramach rozliczeń.
Chodziło o kasę?
Może o jakieś towarzyskie powiązania. Być może ktoś postanowił, że to nie jest taka sprawa, o której należy dużo mówić.
Co nam ta historia mówi o PiS-ie? I jak wyborcy PiS-u ją odbiorą? Jednak CPK to był sztandarowy, rozwojowy, aspiracyjny projekt tej partii, a tu się okazuje, że przy tej okazji były robione takie niejasne interesiki.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
