"Niech Pitera zajmie się warszawskim ratuszem"

"Niech Pitera zajmie się warszawskim ratuszem"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. A. Jagielak/Wprost
PiS zwróci się do Najwyższej Izby Kontroli oraz pełnomocnika rządu ds. walki z korupcją Julii Pitery o zbadanie naboru pracowników na stanowiska kierownicze w warszawskim ratuszu.

Sobotnia "Gazeta Wyborcza" napisała, że konkursy na te stanowiska wygrywa systematycznie grupa zaufanych prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Według dziennika, konkursy "ustawiono" tak, by osoby spoza urzędu nie miały szans.

Rzecznik stołecznego ratusza Tomasz Andryszczyk nie zgadza się z zarzutem, że konkursy "ustawiono" tak, aby osoby spoza urzędu nie miały szans. "Konkursy są otwarte i konkurencyjne - wiadomo jakie są warunki startu, kto startuje i jakie wymagania należy spełniać" - powiedział PAP Andryszczyk.

Warszawscy posłowie PiS Karol Karski i Artur Górski podkreślali wcześniej w poniedziałek na konferencji prasowej, że sprawa musi być wyjaśniona, bo - jak mówili - tego typu sytuacja nie powinna mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa.

Karski zaznaczył, że jeszcze w poprzedniej kadencji zwracał się w tej sprawie do Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Jak jednak zaznaczył - mimo iż resort przyznał mu rację - nic nie można było zrobić, bo samorząd nie podlega administracji rządowej.

Teraz, jak ocenił Karski, nastąpiła eskalacja procederu w ratuszu. "Organizuje się konkursy, w których bierze udział wiele osób, wiele osób traktuje je bardzo poważnie, odbywają się spotkania z kandydatami, a potem się okazuje, że i tak wygrywa ten, który miał wygrać" - powiedział Karski.

"Może nie uczciwiej, ale przejrzyściej byłoby wpisać imię i nazwisko tego, kto ma wygrać. Efekt byłby ten sam, a nie musielibyśmy się zastanawiając, jak ta procedura wygląda" - podkreślił.

Według posłów PiS, warunki określane w konkursach były "ustawiane" pod poszczególne osoby - np. bez racjonalnego powodu kandydat na poszczególne stanowisko miał znać język francuski czy też być absolwentem zarządzania.

Obaj posłowie zapowiedzieli, że zwrócą się o wyjaśnienie całej sprawy do pełnomocnika rządu ds. walki z korupcją Julii Pitery.

"Zwracamy się (...) do Julii Pitery, aby zajęła się tą sprawą i jej nie bagatelizowała". Zdaniem Karskiego, rząd Donalda Tuska ma "odpowiednie instrumenty" za pomocą których może doprowadzić do tego, by sytuacja w warszawskim ratuszu była zgodna z prawem. "Tym bardziej, że pani Hanna Gronkiewicz-Waltz jest jednym z czołowych polityków PO" - dodał.

Jak podkreślił Andryszczyk, w urzędzie miasta nie ma procedury awansu wewnętrznego a każda ewentualna zmiana stanowiska musi być poprzedzona pozytywną weryfikacją w konkursie, więc startują w nich zarówno osoby z zewnątrz jak i z wewnątrz ratusza.

Dodał, że inna sytuacja miała miejsce w Ratuszu wtedy, gdy prezydentem Warszawy była osoba związana z PiS, ponieważ obostrzenia ustawowe jeszcze nie istniały.

Andryszczyk powiedział, że konkursy były "zgodne z prawem". Podkreślił, że przy organizowaniu konkursów przestrzegano procedur, opisanych w ustawie o pracownikach samorządowych. "Ustawa obowiązuje od 2005 roku, i regulacje w niej zawarte są klarowne" - powiedział. Jak zaznaczył, jeśli zajdzie taka potrzeba, urząd będzie wyjaśniał stosownym organom kwestie związane z przeprowadzanymi konkursami.

PiS chce też, aby odpowiednie postępowanie przeprowadziła NIK, a jeśli będą przesłanki mówiące o złamaniu prawa - również prokuratura.

Rzeczniczka NIK Małgorzata Pomianowska powiedziała PAP, że gdy wniosek w tej sprawie wpłynie do Najwyższej Izby Kontroli, zostanie on rozpatrzony. "Wówczas rozpatrzymy wszystkie argumenty w nim zawarte" - podkreśliła.

ab, pap