Prezydent o wywiezieniu akt i odznaczeniu Blumsztajna

Prezydent o wywiezieniu akt i odznaczeniu Blumsztajna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Według prezydenta Lecha Kaczyńskiego sprawą wywiezienia akt komisji weryfikacyjnej WSI z Biura Bezpieczeństwa Narodowego do Służby Kontrwywiadu Wojskowego powinna zająć się prokuratura.

We wtorek SKW wywiozła akta komisji z siedziby prezydenckiego BBN, gdzie były zdeponowane od listopada 2007 r. Szef tej komisji Jan Olszewski ocenił takie działania SKW jako "gangsterskie". Zapowiedział też doniesienie do prokuratury.

"Będzie miał rację" - ocenił tę zapowiedź prezydent w czwartkowym wywiadzie dla radiowych "Sygnałów Dnia".

W ocenie Lecha Kaczyńskiego wywiezienie tych akt pokazuje, że "są osoby, które chcą wiedzieć, co się zdarzyło, które chcą wiedzieć, kto co wie". "Myślę, że są niezwykle zniecierpliwione" - ocenił prezydent. Jednocześnie zaznaczył, że zgodnie z prawem to przewodniczący komisji weryfikacyjnej rozsyła dokumenty tam, gdzie powinien, czyli do SKW, do wywiadu wojskowego, do prokuratury czy do IPN.

Lech Kaczyński pytany był także o sprawę zwrotu przez Seweryna Blumsztajna odznaczenia przyznanego przez prezydenta we wrześniu 2006 roku, w 30. rocznicę powstania Komitetu Obrony Robotników.

Prezydent powiedział, że to osobista decyzja Blumsztajna. "Sądzę, że on jest wyrazicielem przekonań pewnej grupy ludzi, która dzielnie walczyła. Jemu tutaj niczego zarzucić nie można i też tego nie robię. No, ale po '89 roku uznała w sposób definitywny, że czas walki się skończył" - mówił Lech Kaczyński.

Blumsztajn wyjaśniał na łamach "Gazety Wyborczej", że zdecydował się na zwrócenie odznaczenia w związku z obraźliwymi - jego zdaniem - słowami prezydenta, który wręczając odznaczenia działaczom Niezależnej Oficyny Wydawniczej NOWA i krakowskiego Studenckiego Komitetu Solidarności mówił o ludziach z opozycji, którzy w latach 90. budowali III RP w oparciu o "koncepcję, w ramach której jakakolwiek ocena moralna ludzkich postaw, jakakolwiek przyzwoitość jest ciężarem".

Lech Kaczyński pytany był także o to, jak się czuje w związku z tym, że jest obciążany za nieratyfikowanie Traktatu Lizbońskiego. "Tyle razy w życiu byłem fałszywie oskarżany, że przyjmuję to spokojnie. Ja powiedziałem, że ta ratyfikacja jest w tej chwili bezprzedmiotowa, ponieważ (...) według prawa europejskiego wszystkie kraje muszą ratyfikować, a jeden już odmówił, więc mój podpis jest dziś bezprzedmiotowy, bo nie doprowadzi do tego, że traktat ów wejdzie w życie" - tłumaczył prezydent.

Dodał, że w najbliższym czasie będzie miał okazję porozmawiać o ratyfikacji Traktatu z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym. "Myślę, że sobie po prostu różne sprawy wyjaśnimy, szczególnie, że ja tutaj akurat należę do zwolenników prezydenta Nicolasa Sarkozy`ego" - mówił Lech Kaczyński.

We wtorkowym wywiadzie dla "Dziennika" prezydent ocenił, że na razie, w świetle odrzucenia Traktatu Lizbońskiego w referendum w Irlandii, ratyfikowanie go w Polsce jest "bezprzedmiotowe". Później w Batumi prezydent mówił, że jeżeli Irlandia ratyfikuje Traktat Lizboński, ze strony Polski nie będzie najmniejszej przeszkody do ratyfikacji.

Lech Kaczyński pytany o tarczę antyrakietową powiedział, że "jesteśmy już na końcu ostatniej prostej". "To trzeba sobie jasno powiedzieć. (...) W Stanach Zjednoczonych kończy się druga kadencja. Co będzie później, nikt nie wie. I na przykład nasi czescy przyjaciele świetnie to rozumieją" - ocenił.

"I zapewniam, że takie liczenie: nie załatwimy dzisiaj, a załatwimy jutro, jest kompletnym nieporozumieniem" - podsumował prezydent.

Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, nie należy psuć relacji ze Stanami Zjednoczonymi. Jak mówił, gwałtowne pogarszanie stosunków z USA można określić jako "kompletny brak rozeznania w polityce". Prezydent ocenił, że niedawna misja szefowej jego kancelarii Anny Fotygi w Waszyngtonie służyła naprawieniu stosunków polsko-amerykańskich i "twardemu postawieniu pewnych spraw".

Pytany, czy w najbliższym czasie odwiedzi Polskę amerykańska sekretarz stanu Condoleeza Rice przyznał, że nie wie. "I myślę, że jako prezydent powinienem, ale nie wiem, chociaż zainicjowałem tę wizytę, nie ukrywam, będąc w Izraelu" - mówił Lech Kaczyński.

pap, keb