Przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył precedensowy proces o ochronę dóbr osobistych, jaki Kwiatkowski wytoczył Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez Sejm.
Powód twierdzi, że dobra te naruszył przyjęty przez Sejm w 2004 r. jako konkluzja z prac komisji śledczej raport Ziobry. Głosił on m.in., że Rywina wysłała grupa, w której byli: b. premier Leszek Miller, b. wiceminister kultury Aleksandra Jakubowska, b. szef gabinetu Millera Lech Nikolski, b. sekretarz KRRiT Włodzimierz Czarzasty i Kwiatkowski. Oni sami zaprzeczali.
Kwiatkowski chce nakazania przez sąd Sejmowi, by - na koszt Kancelarii Sejmu - marszałek Izby opublikował w mediach przeprosiny za "szereg nieprawdziwych stwierdzeń z raportu". Przeprosiny mają pojawić się w TVP, TVN i Polsacie - "przed i po" głównych wydaniach programów informacyjnych oraz w "Gazecie Wyborczej", dzienniku "Polska", "Rzeczpospolitej" i "Trybunie".
W zawartym w pozwie tekście przeprosin ma się znaleźć zdanie, że "Sejm prosi o dalsze nierozpowszechnianie" ocen z raportu. "Jeśli byłyby nadal rozpowszechniane, będę podejmował dalsze kroki" - mówił Kwiatkowski dziennikarzom w sądzie.
Pełnomocnik Kancelarii Sejmu mec. Joanna Konecka-Dobrowolska wniosła by sąd odrzucił pozew bez jego merytorycznego badania. Uzasadniała to zasadą konstytucji, że władza ustawodawcza nie może podlegać władzy sądowniczej oraz "niedopuszczalnością drogi sądowej". "Gdyby zapadło orzeczenie nakazujące przeprosiny, faktycznie zablokowane zostałyby prace wszelkich komisji śledczych" - powiedziała dziennikarzom.
Sąd nie uwzględnił wniosku o odrzucenie pozwu, uznając że także Sejm może dopuścić się naruszenia dóbr osobistych. Sąd podkreślił, że pozew podlegałby odrzuceniu wtedy, gdyby pozwanym był Sejm jako taki, a pozwany jest mający "zdolność procesową" Skarb Państwa, reprezentowany przez Izbę. Wobec zapowiedzi zaskarżenia tej decyzji przez mec. Konecką-Dobrowolską, sąd odroczył sprawę do czasu rozpoznania zażalenia.
Pełnomocnik powoda mec. Wojciech Śliwiński zapowiedział, że zwróci się do sądu, by wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem prawnym o legalność trybu przyjęcia raportu Ziobry.
Według raportu przyjętego pierwotnie przez komisję śledczą - którego autorem była posłanka Anita Błochowiak (SLD) - Rywin poszedł do Agory, by wyłudzić pieniądze dla siebie, bo "grupa trzymająca władzę" nie istniała. Sejm przyjął jednak jako raport wniosek mniejszości autorstwa posła PiS Zbigniewa Ziobry.
"Chcemy ułatwić sądowi rozstrzygnięcie całej sprawy" - dodał mec. Śliwiński. "TK nie może badać uchwał Sejmu, które nie tworzą norm prawnych" - replikowała mec. Konecka-Dobrowolska. "Raport był załącznikiem do uchwały" - odciął się mec. Śliwiński.
Mówił on dziennikarzom, że to Sejm wszedł w "imperium władzy sądowniczej", a władza Sejmu nie obejmuje "szkalowania osób". Dodał, że jego klientowi wprost zarzucono w raporcie popełnienie przestępstwa - a żadna prokuratura nigdy nie postawiła mu zarzutu w szeroko rozumianej aferze Rywina. Podkreślił, że pozwu nie byłoby, gdyby np. raport tylko zawiadamiał prokuraturę o "podejrzeniu przestępstwa".
"Komisja śledcza nie jest od wyrokowania o winie" - dodał sam Kwiatkowski. Przypomniał, że pozew wytoczył dopiero w tym roku - po tym, jak w styczniu prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie "grupy trzymającej władzę", m.in. z powodu niestwierdzenia jej składu. B. prezes TVP mówił wiele razy, że tej grupy "po prostu nie było".
pap, keb