Proces Mularczyk-Zoll nie będzie umorzony

Proces Mularczyk-Zoll nie będzie umorzony

Dodano:   /  Zmieniono: 
Sąd Okręgowy w Krakowie nie umorzył procesu o pomówienie, wytoczonego prof. Andrzejowi Zollowi przez posła PiS Arkadiusza Mularczyka. 8 grudnia ma się odbyć posiedzenie pojednawcze. Jeśli do ugody nie dojdzie, ruszy proces karny.

Prof. Zoll powiedział dziennikarzom, że nie zamierzał w jakikolwiek sposób poniżyć posła Mularczyka, ale też nie zamierza go przepraszać, bo uważa, że ma prawo do krytyki postępowania osoby publicznej. Mularczyk zapowiedział, że konsekwentnie będzie bronił swojego dobrego imienia.

Zdaniem posła Mularczyka prof. Andrzej Zoll w maju 2007 r. pomówił go w wypowiedzi dla radia TOK FM. Dlatego parlamentarzysta wytoczył byłemu prezesowi Trybunału Konstytucyjnego proces karny z prywatnego aktu oskarżenia, a kilka tygodni temu w tej samej sprawie wniósł także pozew do sądu cywilnego. W pozwie Mularczyk oprócz przeprosin w prasie domaga się 10 tys. zł zadośćuczynienia za naruszenie jego dóbr osobistych.

Obrońca prof. Zolla złożył wniosek o umorzenie postępowania karnego podnosząc, że wypowiedź profesora w radiu miała wyłącznie ocenny charakter i nie odwoływała się do faktów.

Sąd Okręgowy w Krakowie zdecydował, że umorzenia nie będzie, bo na podstawie materiałów zgromadzonych do tej pory nie można przesądzić, iż "zachodzi oczywisty brak podstaw oskarżenia".

Sędzia Beata Maciejewicz-Gawron mówiła, że pomówienie jest przestępstwem, które można popełnić tylko umyślnie, a sprawca musi mieć świadomość, że jego wypowiedź zawiera zarzuty w stosunku do innej osoby i naraża na szwank jej dobre imię.

"Musi zachodzić po stronie sprawcy zamiar pomówienia i świadomość jego konsekwencji w postaci możliwości poniżenia kogoś lub narażenia na utratę do niego zaufania. Dlatego w przedmiotowej sprawie należy przeprowadzić postępowanie dowodowe, którego wyniki pozwolą ocenić zasadność negatywnej oceny uczynionej przez oskarżonego w odniesieniu do motywów i zachowania przedstawiciela władzy ustawodawczej czyli oskarżyciela prywatnego" - dodała.

Sąd zaproponował, by najpierw odbyło się posiedzenie pojednawcze, które wyznaczono 8 grudnia.

Za pomówienie w mediach Kodeks karny przewiduje (w art. 212 par. 2, na który powołuje się w swoim akcie oskarżenia Mularczyk - PAP) karę grzywny, ograniczenia wolności lub do dwóch lat więzienia.

Prof. Zoll po wyjściu z sali rozpraw powiedział dziennikarzom, że decyzją sądu nie jest usatysfakcjonowany, ale też nie jest zaskoczony. "Rozumiem, że sąd chce dokładnie rozpoznać sprawę" - mówił Zoll. Dodał, że nie jest przeciwny pojednaniu, ale - jak zaznaczył - czy do tego dojdzie, zależy także od stanowiska drugiej strony.

"Przepraszać, takiego sformułowania nie muszę używać, dlatego że nie czuję się tutaj odpowiedzialny. Uważam, że mam prawo do krytyki postępowania osoby publicznej i tego swojego prawa chcę bronić i w związku z tym nie widzę powodu do przeproszenia" - powiedział dziennikarzom prof. Zoll.

"Nie było moim zamiarem jakiekolwiek poniżenie osoby pana posła Mularczyka. Chciałem zwrócić uwagę na niestosowne reprezentowanie parlamentu przed Trybunałem Konstytucyjnym" - dodał. Pytany, czy powtórzyłby ten sam zarzut, prof. Zoll powiedział, że tak. "Zarzut bym powtórzył. Uważam, że było niewłaściwe reprezentowanie parlamentu" - mówił.

Poseł PiS powiedział dziennikarzom, że ze skutkami komentarza prof. Zolla zmaga się do dziś "obserwując fora internetowe i materiały prasowe". Dodał, że widzi możliwość zawarcia ugody z prof. Zollem, jeśli ten przeprosi go za sformułowania "nieprawdziwe, krzywdzące i zarzucające mi popełnienie przestępstwa przed Trybunałem Konstytucyjnym".

"Moje działania były legalne i zgodne z prawem. Asumpt do tych sformułowań dał prezes Stępień niewłaściwymi wyrażeniami, chcąc wydać wyrok przed wejściem w życie ustawy lustracyjnej. Pokłosiem tego była nieszczęśliwa wypowiedz pana Zolla" - uważa Mularczyk.

Według posła PiS, warunkiem ugody jest wyrażenie przez prof. Zolla ubolewania i odniesienie się do stanu faktycznego, czyli zwrócenie uwagi na niewłaściwe zachowanie prezesa Stępnia i wyjaśnienie opinii publicznej, dlaczego prof. Zoll pomylił się formułując oskarżenie o wprowadzenie TK w błąd.

Poseł PiS zapowiedział, że konsekwentnie będzie dochodził ochrony swojego dobrego imienia w procesach z prof. Zollem i z byłym prezesem Trybunału Konstytucyjnego prof. Stępniem.

Proces karny wytoczony przez posła Mularczyka z prywatnego aktu oskarżenia dotyczy wypowiedzi prof. Zolla z maja 2007 r. Zdaniem posła pomówieniem było stwierdzenie profesora w radiu TOK FM , iż "działając jako przedstawiciel Sejmu umyślnie wprowadził w błąd Trybunał Konstytucyjny i dążył do zablokowania jego prac podczas rozprawy ws. lustracji 10 maja".

Sędziowie Trybunału Adam Jamróz i Marian Grzybowski podczas majowej rozprawy zostali wyłączeni ze składu orzekającego ws. lustracji po tym, jak Mularczyk przekazał TK notatkę dotyczącą akt IPN o domniemanych związkach tych sędziów ze służbami specjalnymi PRL. Jak podał wtedy poseł, w IPN zachowały się zapisy rejestracyjne wywiadu PRL na ich temat; nie powiedział jednak, iż jeden odmówił współpracy, a drugiego zarejestrowano w czerwcu 1989 r.

Prof. Zoll, pytany wówczas w TOK FM, czy poseł Mularczyk naruszył prawo, powiedział m.in.: "Uważam, że bardzo. Mieliśmy tu do czynienia z działaniem, które było wprowadzeniem w błąd, a w takim razie mieliśmy do czynienia ze złamaniem prawa".

Zachowanie Mularczyka przed TK bada rzecznik dyscyplinarny Naczelnej Rady Adwokackiej (poseł PiS jest także adwokatem). Na początku października Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli nakazał prokuraturze wszczęcie śledztwa w sprawie ewentualnego popełnienia przestępstwa przez posła PiS Arkadiusza Mularczyka podczas zapoznawania się w 2007 r. w IPN z aktami dwóch sędziów Trybunału Konstytucyjnego.

Sąd uwzględnił zażalenie byłego prezesa TK Jerzego Stępnia na wcześniejszą decyzję prokuratury, która odmówiła wszczęcia śledztwa w tej sprawie uznając, że wszystko odbyło się legalnie.

ab, pap, keb