Dalajlama o Polakach i ich historii

Dalajlama o Polakach i ich historii

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polacy to naród, który mimo doświadczonych trudności i przeciwności, zachował ducha i determinację; podziwiam ich za to - mówił w Gdańsku duchowy przywódca Tybetu Dalajlama XIV.
Dalajlama był jednym z uczestników I sesji międzynarodowej konferencji "Solidarność dla przyszłości" pt. "Czy globalny pokój jest możliwy?". Jej moderatorem był b. szef MSZ Andrzej Olechowski.

Jak podkreślił dalajlama, od czasu II wojny światowej, "wszelkie okropieństwa i trudności, jakie miały miejsce, nie zmusiły Polaków do poddania się, utraty determinacji".

"Potem pojawiła się +Solidarność+ pod przewodnictwem Lecha Wałęsy, która powstała w trudnych okolicznościach, ale działając z odwagą, determinacją, ludzie +S+ w końcu doprowadzili do wielkiej zmiany w tej części świata" - mówił. "To dla mnie zaszczyt, że mogę tu przebywać" - dodał.

Część swego wystąpienia dalajlama poświęcił problemowi wojen. Jak zauważył, to ludzie je wywołują. "Wojny nie występują wśród zwierząt, czy innych gatunków" - zaznaczył.

Jego zdaniem, aby możliwe było zaprowadzenie na świecie pokoju, potrzebne jest rozbrojenie, także to "wewnętrzne", polegające na wyzbyciu się nienawiści. "Pokój zewnętrzny musi rodzić się z rozbrojenia wewnętrznego, jak mówił Lech Wałęsa" - podkreślił duchowy przywódca Tybetańczyków.

Zwrócił uwagę, że wojny nie rozwiązały naszych problemów w ubiegłym stuleciu. To stulecie więc - jak przekonywał Dalajlama- powinno być okresem dialogu. "Każdy problem powinien być rozwiązywany na drodze rozmów, bezpośrednich, z uwzględnieniem interesów, oraz praw innych" - mówił.

Lech Wałęsa podkreślił, że obecnie, kiedy mówimy o "państwie Europa", trzeba uzgodnić wspólne wartości, bo w przeciwnym razie będą konflikty, nieporozumienia i "daleko nie pojedziemy".

"Ja się upieram, to pokolenie, które dokonało nieprawdopodobnej rzeczy, jednoczy Europę - mówię o globalizacji - to pokolenie powinno na spokojnie przedyskutować i wspólnie wybrać fundament, na którym będziemy Europę i globalizację budować" - zaznaczył Wałęsa. W jego ocenie, na starym fundamencie, "nie da się tego zrobić".

Jego zdaniem, mamy gorszą sytuację, niż miał Mojżesz, kiedy wyprowadził Żydów z egipskiej niewoli. "A nasze pokolenie wyrwało się z komunizmu, likwiduje granice i dlatego musimy poprawić Mojżesza" - przekonywał.

Jak podkreślił, "improwizując, musimy wyciągnąć wnioski szczególnie z ostatniej lekcji, gdy zwyciężyliśmy przeciwko rakietom, żołnierzom, systemom - wartościami Pana Boga".

Według Wałęsy, należy połączyć wszystkie walory ekonomiczne, militarne, siłowe z wartościami, a wtedy pokój globalny będzie możliwy. "W innym przypadku zawsze będzie różnica, bo mamy inne wartości" - mówił.

Jak dodał, w tych warunkach trudno myśleć o globalnym pokoju, ale ktoś musi wierzyć. "Więc cieszę się, że wy wierzycie, wierzę w to, że wy wierząc znajdziecie rozwiązania poprawiając systemy i programy ze starej epoki dopasowując je do obecnych wyzwań" - powiedział.

Laureatka pokojowej Nagrody Nobla, irańska prawniczka Shirin Ebadi podkreśliła, że warunkiem trwałego pokoju na świecie są "sprawiedliwość społeczna i demokracja".

Zaznaczyła, że w świecie, w którym "ponad 85 proc. globalnego bogactwa znajduje się w rękach 1 proc. ludzkiej populacji, nie możemy oczekiwać pokoju. Jej zdaniem, bogactwo współczesnego świata musi być rozdzielane w bardziej sprawiedliwy sposób. "Nie można doprowadzać do sytuacji, w której miliony ludzi umiera, bo nie ma wody pitnej i lekarstw" - podkreśliła.

Ebadi zaproponowała jako drogę wyjścia z tej sytuacji, by każdy kraj zmniejszył swoje wydatki na cele militarne. "Powiedzmy naszym władzom - wszędzie, na całym świecie - by przynajmniej o 10 proc. zmniejszyły wydatki na zbrojenia, a przeznaczyły na lecznictwo i rozwój społeczeństw. Zobaczycie, ile się na świecie zmieni" - apelowała do uczestników spotkania.

Odnosząc się do drugiego warunku trwałego pokoju, noblistka zaznaczyła, że trzeba zmienić klasyczną definicję demokracji jako władzy większości. Zauważyła, że "wielu dyktatorów zdobyło władzę dzięki demokracji - np. Hitler".

"Demokracja ma swoje ramy, które muszą być przez nas przestrzegane. Ramy demokracji to prawa człowieka - to znaczy większość, która w wolnych wyborach zdobywa władzę (...) nie ma prawa deptać i ograniczać wolności słowa i przekonań, co zdarzało się i zdarza w krajach komunistycznych" - zaznaczyła.

Podkreśliła przy tym, że większość, która zdobywa władzę nie ma prawa, pod pretekstem racji stanu, ograniczać praw i wolności jednostki. Zdaniem noblistki, stało się tak np. po 11 września 2001 roku w Stanach Zjednoczonych, gdzie "po pretekstem walki z terroryzmem zostały ograniczone prawa jednostki".

Goszczący na gdańskiej konferencji przewodniczący Norweskiego Komitetu Noblowskiego Ole D. Mijas mówił, że "jest wielu laureatów Pokojowej Nagrody Nobla, ale jest tylko jeden Lech Wałęsa". "Składamy Panu hołd, podziwiamy i życzymy wspaniałej przyszłości" -  powiedział. "Gratulujemy, żyj nam sto lat" - dodał dwukrotnie po polsku.

Mijas złożył hołd też wszystkim laureatom pokojowej Nagrody Nobla, którzy przyjechali do Gdańska.

"Czy pokój na świecie jest możliwy" - pytał Mijas. "Tak, jeżeli zrobimy to razem - wszystkie narody i wszyscy ludzie dobrej woli. Czy Pokojowa Nagroda Nobla może doprowadzić do pokoju? -Nie, ale się do tego przyczynia" - mówił.

Zaapelował o wychowywanie ludzi młodych "w duchu pokoju, a nie w duchu wojny". "Bo to wy, młodzi, jesteście przyszłością tego świata. To wy jesteście potencjalnymi przyszłymi laureatami tej Nagrody" - zwrócił się do nich. Według Mijasa w szkołach i na uniwersytetach powinna być obowiązkowa edukacja pokojowa. "W tej chwili jej za mało" -ocenił.

"Starajmy się o lepszą przyszłość, budujmy pokój, tak by świat był lepszy dla naszych dzieci i wnuków. Skupiajmy się na poszanowaniu praw człowieka, walczmy z biedą, chorobami takimi jak HIV/AIDS, walczmy z globalnym ociepleniem, pracujmy na rzecz świata wolnego od broni jądrowej. Niech panuje wzajemny szacunek i duch współpracy" - apelował Mijas.

Mijas jest przekonany, że globalny pokój jest możliwy, ale wtedy, kiedy będzie się do niego dążyć "wspólnie i solidarności światowej".

Laureat pokojowej Nagrody Nobla, b. prezydent RPA Frederik Willem de Klerk powiedział, że chyli czoła przed Lechem Wałęsą, jako tym który przewodniczył "Solidarności", "która rozpoczęła budowanie nowego porządku świata zmierzającego w kierunku pokoju".

Zauważył, że choć świat, w którym żyjemy, nie jest idealny i nigdy nie będzie, to jest pewien, że "posuwamy się w kierunku jeszcze większego i trwalszego pokoju".

"Widać, że jest możliwe rozbrojenie wielu konfliktów w różnych krajach poprzez dialog oraz uświadomienie sobie i uznanie praw wszystkich grup składających się na społeczeństwa, poprzez budowanie tolerancji, demokratyzację, uznanie podstawowych praw człowieka i rządów prawa" - mówił de Klerk.

"Zgadzam się z moim przyjacielem Lechem Wałęsą, że wartości pełnią rolę filara, na którym powinien zostać zbudowany pokój" - podkreślił b. prezydent RPA. Według niego, te wartości to: demokracja, dojrzałość w kwestiach zróżnicowania kulturowego oraz wspólne akcje międzynarodowe w obliczu agresji lub terroryzmu.

Odnosząc się do postawionego przez Dalajlamę XIV pytania, czy możliwy jest światowy pokój, de Klerk powiedział, że "żyjemy w jednym z najdłuższych okresów pokoju w historii człowieka". Dodał, że konflikty, które miały miejsce rozgrywały się wewnątrz krajów, między społecznościami religijnymi czy narodowymi.

Jednocześnie, odnosząc się do zamachów w Bombaju, zwrócił uwagę na zagrożenie terroryzmem, które - według niego - wynika właśnie z nierozwiązanych konfliktów społecznych i religijnych.

"Państwa i społeczność międzynarodowa powinny uczynić więcej, by przestrzegać praw mniejszości religijnych i etnicznych, szczególnie jeśli chodzi o edukację, prawo do używania własnego języka i uczestnictwo w procesach sprawowania władzy. Potrzebujemy również silniejszych konwencji międzynarodowych chroniących prawa społeczności" - dodał,

Według de Klerka, rozwiązanie problemów mniejszości na pewno zmniejszy zagrożenie terroryzmem międzynarodowym. "Cała reszta świata musi też uznać, że system świecki nie może być narzucany społeczeństwom, które kształtowane są na zasadach wiary" -dodał. Zdaniem, b. prezydenta RPA konieczne są też kroki prowadzące do eliminacji broni jądrowej.

Podczas sesji pokazano też nagraną na wideo wypowiedź laureata pokojowej Nagrody Nobla, b. prezydenta Związku Radzieckiego Michaiła Gorbaczowa.

B. radziecki przywódca uważa, że Wałęsa odegrał znaczącą rolę w przemianach w Polsce, ale jego los byłby inny, gdyby ówczesny I sekretarz KC PZPR Wojciech Jaruzelski nie dopuścił do obrad Okrągłego Stołu. "Jestem obrońcą Jaruzelskiego" - mówił.

"Wiele się zarzuca mojemu przyjacielowi Jaruzelskiemu. Jaruzelski był to człowiek honoru, człowiek słowa, człowiek o poglądach demokratycznych, choć czasami demokraci też muszą stosować bardziej surowe środki" - przekonywał Gorbaczow.

"Gdyby Jaruzelski postąpił inaczej, to nie wiem co by się stało w Polsce. Poparłem pomysł +okrągłego stołu+ i życzenie nawiązania dialogu, także pomysł o przemianach w Polsce" -powiedział.

Gorbaczow podkreślił, że miał dobre relacje z Janem Pawłem i podczas spotkań z papieżem mieli te same opinie dotyczące zarówno Jaruzelskiego, jak i Wałęsy.

Zaznaczył, że los Wałęsy były inny gdyby nie było w Rosji "pierestrojki". "Doceniamy rolę Wałęsy w przemiany demokratyczne, Polska była zresztą dla nas poligonem doświadczalnym" - podkreślił Gorbaczow.

Podkreślił, że Wałęsa odegrał w historii Polski znaczącą rolę. "Miał on trudne zadanie, jako robotnik musiał stanąć na czele ogólnopolskiego ruchu, który miał spełnić oczekiwania i nadzieje ludzi, doprowadzić do odejścia od systemu totalitarnego i spowodować wejście Polski na inną drogę " -mówił. B. przywódca ZSRR podkreślił, że uważa Wałęsę za swojego przyjaciela.

pap, keb