Pozwana: suka Dorna

Pozwana: suka Dorna

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pani Saba Dorna – tak zaadresował Sąd Rejonowy w Tczewie urzędowe pismo do ukochanej suczki Ludwika Dorna informujące ją o umorzeniu sprawy, w której Saba występowała jako jedna z 34 pozwanych.
Cała sprawa od wyglądała na żart, jednak sąd najwyraźniej potraktował ją poważnie. Najpierw wezwał powoda do doręczenia 34 odpisów pozwu, a gdy odzewu nie było, oddalił roszczenia. Zgodnie z przepisami prawa, zawiadomił o tym wszystkich 34 pozwanych, w tym również Sabę, wysyłając pismo na adres biura poselskiego Ludwika Dorna.

Asystent byłego marszałka, Grzegorz Owsianko , mówi, że najprawdopodobniej jest to robota osoby, która od dłuższego czasu próbuje ośmieszyć sąd w Tczewie. I trzeba przyznać, że mu się to udało. Tyle że ta niepoważna historia wskazuje na poważny problem, jakim jest autorytet polskich sądów.
 
Brak zaufania do sądów w naszym kraju nie jest tajemnicą. Wynika to z wielu przyczyn: złej jakości prawa, i przewlekłości procesów, które jak tłumaczą sędziowie biorą się stąd, że sądy są przeciążone. Jeśli jednak sędziowie narzekają na niski autorytet i prestiż społeczny, powinni walkę z tym zjawiskiem zacząć od siebie.

Trudno szanować sędziego, który wydaje na przykłąd tak kuriozalny wyrok, jak choćby to słynne orzeczenie o pomroczności jasnej u syna prezydenta Wałęsy, który spowodował po pijanemu wypadek samochodowy. Trudno o to i w przypadku z Tczewa. Sędzia nie tylko nie umorzył od razu takiego wniosku, ale w pełni świadomie (sędziowie byli informowani o tym, iż Saba jest czworonogiem) pozwolił wysłać ośmieszające tę instytucję zawiadomienie do psa, który, jak można podejrzewać, czytać nie potrafi i co najważniejsze nie posiada zdolności do czynności prawnych.

Jeśli tak działać będą sądy, trudno będzie marzyć o poszanowaniu dla prawa.