Ćwiąkalski przyjmuje przeprosiny Urbana

Ćwiąkalski przyjmuje przeprosiny Urbana

Dodano:   /  Zmieniono: 
B. minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski jest usatysfakcjonowany przeprosinami red. naczelnego "Nie" Jerzego Urbana za zarzuty tygodnika, że m.in. miał przyjąć od Henryka Stokłosy pieniądze za zwolnienie go z aresztu. "Nie" twierdzi, że padło ofiarą oszusta.
Urban twierdzi, że opublikował teksty zniesławiające Ćwiąkalskiego, bo padł "ofiarą oszustwa".

Obszerne przeprosiny zamieszczone przez Urbana na łamach największych gazet są elementem ugody zawartej z Ćwiąkalskim.

W prasowych ogłoszeniach Urban jako redaktor naczelny tygodnika "Nie" oraz wydawca tygodnika spółka "Urma" przepraszają Ćwiąkalskiego za serię artykułów, w których opisano m.in. wizytę ówczesnego ministra sprawiedliwości na styczniowym przyjęciu imieninowym wypuszczonego z aresztu b. senatora i byłego klienta Ćwiąkalskiego Henryka Stokłosy (oskarżonego m.in. o korumpowanie urzędników).

Urban podkreśla, że w tekstach w "Nie" ze stycznia i lutego 2009 zawarto informacje nieprawdziwe, naruszające godność i dobre imię Ćwiąkalskiego oraz narażające go na utratę zaufania publicznego. Przeprosiny odnoszą się m.in. do informacji, że Ćwiąkalski miał przyjąć od Stokłosy wędliny produkowane przez jego firmę, a od Anny Stokłosy 200 tys zł. za zwolnienie męża z aresztu. Ćwiąkalski miał też, według "Nie" wystawić Stokłosom opiewający na 1,2 mln zł rachunek za usługi adwokackie.

Naczelny "Nie" oświadczył, że opisane wydarzenia były "zmyślone przez oszusta".

"Oszustem jest współautor pierwszej publikacji występujący pod pseudonimem Marek Paprykarz" - oświadczył Urban na stronach internetowych "Nie". Redakcja nie podaje personaliów autora (podaje jedynie, że "oszust jest zawodowym dziennikarzem" i "lokalnym działaczem pełniącym funkcje wybieralne"). Urban powołuje się na Prawo prasowe, które chroni tożsamość autorów piszących pod pseudonimem i informatorów, którzy nie godzą się na podanie ich personaliów.

"W tej sprawie zasięgnę porady prawnej, ponieważ naszą intencją jest doprowadzenie do tego, by oszust odpowiadał za to, co zrobił" - powiedział Urban. Jak dotąd sprawy nie zgłoszono do prokuratury. "Konsultujemy się z prawnikami, jak to zakwalifikować prawnie, czy jako oszustwo" - powiedział Urban. Dodał, że będzie też starał się dociec "źródeł inspiracji" zniesławiających Ćwiąkalskiego informacji.

Redakcja "Nie" podkreśla bowiem, że stała się "instrumentem do wyrządzenia świństwa prof. Ćwiąkalskiemu i innym wymienionym w publikacji osobom".

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski poinformował, że przeprosiny zamieszczone przez Urbana i jego spółkę Urma są elementem ugody zawartej po publikacjach na jego temat w tygodniku "Nie" i są one dla niego "satysfakcjonujące".

"Zawarliśmy ugodę z panem redaktorem Jerzym Urbanem i wydawnictwem Urma, której warunkiem są m.in. tego typu przeprosiny i uważam, że pan Urban zareagował prawidłowo. W momencie, kiedy skierowałem do niego list adwokacki, grożąc procesem sądowym wobec całkowitej nieprawdziwości tych zarzutów, przyznał mi rację i przeprosił" - wyjaśnił prof. Ćwiąkalski.

Ćwiąkalski nie ujawnił innych postanowień ugody zastrzegając, że zgodnie z ustaleniami pomiędzy stronami, nie będą one podawane do publicznej wiadomości.

"Naruszono tutaj elementarne zasady etyki dziennikarskiej, bo nikt się do mnie przed publikacją tego materiału nie zwrócił, żeby sprawdzić, jak mój kalendarz wyglądał w tym czasie" - zaznaczył były szef resortu sprawiedliwości.

Sprawę rzekomej wizyty Ćwiąkalskiego na imieninach Stokłosy i przekazania ówczesnemu ministrowi sprawiedliwości wędlin badała w styczniu 2009 roku po informacjach prasowych Prokuratura Rejonowa w Chodzieży (Wielkopolskie). Śledztwa jednak nie wszczęto.

"Chodzieska prokuratura prowadziła w tej sprawie czynności sprawdzające. Doniesienie do prokuratury złożyło Stowarzyszenie Ekologiczne Przyjaciół Ziemi Nadnoteckiej. Prokurator prowadzący czynności sprawdzające wydał jednak postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa" - powiedziała prokurator Maria Rogacka. Jak argumentowało stowarzyszenie, wizyta ministra na przyjęciu imieninowym stanowiła przestępstwo przekroczenia uprawnień i działania na szkodę ministerstwa.

pap, em