Protest Sierpnia '80

Protest Sierpnia '80

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. AF PAP Źródło: PAP
Zaprzestania dzikiej prywatyzacji służby zdrowia i aktywnej walki z kryzysem domagają się w Warszawie ratownicy medyczni, wspierani przez górników i hutników. Manifestacja to część protestu Sierpnia '80 - "Nie będziemy płacić za wasz kryzys".
"Nie będziemy płacić za wasz kryzys" - pod takim hasłem protestowali na ulicach Warszawy przedstawiciele związków zawodowych zrzeszających górników, hutników oraz pracowników ratownictwa medycznego.

Manifestacja zorganizowana przez Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80" rozpoczęła się przed gmachem Ministerstwa Zdrowia, następnie związkowcy przeszli ulicami Śródmieścia na pl. Trzech Krzyży przed siedzibę Ministerstwa Gospodarki. Tam odpalili petardy i podpalili opony. Wznosili okrzyki m.in. "złodzieje", mieli też związkowe transparenty i flagi.

W ocenie związkowców rząd Donalda Tuska prowadzi antypracowniczą politykę, przejawiającą się m.in. uelastycznianiem prawa pracy i cięciami inwestycji.

"Protestujemy przeciwko polityce rządu, który nie walczy z kryzysem, ale walczy z pracownikami, protestujemy przeciwko obniżaniu wynagrodzeń, pogarszaniu warunków pracy i zwolnieniom" - powiedział Bogusław Ziętek, przewodniczący WZZ "Sierpień 80". Dodał, że protest jest skierowany także "przeciw układom w Ministerstwie Zdrowia", które szkodzą pacjentom i prowadzą do prywatyzacji służby zdrowia.

Ratownicy protestowali przeciw przejmowaniu przez prywatne firmy rynku usług ratownictwa medycznego, grożą odwieszeniem swego ubiegłorocznego protestu. Decyzję w tej sprawie mają podjąć w piątek w Rudzie Śląskiej na II Krajowym Zjeździe Ratownictwa Medycznego.

"To, co w tej chwili się dzieje w resorcie zdrowia jeżeli chodzi o państwowe ratownictwo medyczne, jest rzeczą niedopuszczalną. Pozwala się prywatnym podmiotom na świadczenie usług ratowniczych, w wielu przypadkach nie spełniają one wymogów" - powiedział szef Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego Robert Szulc.

"Przyjechaliśmy tu po to, żeby pokazać pani minister, że ratownictwo medyczne ma być państwowe, jak policja, straż, czy wymiar sprawiedliwości. Są pewne dziedziny gospodarki, których się nie prywatyzuje. Zostaliśmy oszukani, sprzedani, a to, w jaki sposób pani minister nas potraktowała pokazuje, że nie zależy jej na prawdziwym ratownictwie medycznym" - dodał.

Wcześniej Szulc próbował przekazać przedstawicielowi Ministerstwa Zdrowia petycję z postulatami ratowników. Jak mówił, delegacji nie wpuszczono do gmachu resortu, a petycję kazano złożyć w biurze podawczym. Wywołało to oburzenie protestujących, pojawiły się okrzyki "boją się", "otwórzcie drzwi", grożono także Kopacz.

Postulaty ratowników dotyczą m.in.: zaprzestania "dzikiej prywatyzacji" placówek ochrony zdrowia, wprowadzenia zakazu świadczenia usług państwowego ratownictwa medycznego przez firmy prywatne, sformułowania "czytelnych zasad kontraktowania usług ratownictwa medycznego" oraz wstrzymania likwidacji szkół kształcących ratowników.

Przed Ministerstwem Gospodarki podczas półgodzinnego wiecu, związkowcy z Sierpnia '80 spalili opony, rzucali petardami. "Nasze prawo - prawo pracy" - skandowali protestujący związkowcy. "Idzie wiosna. Wiosna ludów, która zmiecie ten rząd. To zły pomysł, że my, którzy mamy niewiele, mamy dzielić ten kryzys z tymi, co mają wszystko. A mają to z tego co nam ukradli" - mówili przywódcy protestu.

W ocenie związkowców rząd zamiast walczyć z kryzysem, walczy z pracownikami. "My podejmujemy tę walkę" - mówili. "Dziś już wiadomo, że żadnego cudu nie będzie, ani w Irlandii, ani w Polsce" - mówił Ziętek podczas wiecu. "Nie ma zgody na kontynuację tej polityki" - krzyczał przez głośniki.

"W górnictwie wypracowaliśmy w ub. roku kilkaset milionów złotych zysku, a teraz mówi się nam, że podwyżki się nie należą, ale zarządy podwyżki sobie dały" - mówili związkowcy. "Jeśli ten rząd myśli, że nie wywalczymy tych podwyżek, to jest w błędzie" - przekonywali.

"Ci szefowie, którzy stracili setki milionów na spekulacji opcjami, powinni odejść z funkcji" - nawoływali związkowcy. Przypominali szefowi resortu gospodarki wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi, że w budżecie miały być pieniądze na inwestycje początkowe w górnictwie, a tych środków nie ma.

Na zakończenie protestu liderzy podziękowali też policji, która ochraniała budynek i cały protest. "Policji też dziękujemy. Nie martwcie się. Wam też wszystko zabiorą" - mówili związkowcy.

Wiec przed Ministerstwem Gospodarki znacząco nie zakłócił ruchu przez Plac Trzech Krzyży. Związkowcy nie blokowali jezdni - zebrali się na parkingu przed budynkiem.

pap, em, keb

"Czy PO ma kłopoty?" - czytaj więcej na Blogbox.com.pl