Według nadzoru budowlanego, budynek, w którym znajdowały się chore dzieci, nie może być już dłużej eksploatowany. Jego stropy mogą grozić zawaleniem. Budynek ma być odłączony od mediów i zabezpieczony przed "dostępem osób postronnych". Obowiązywać ma też zakaz wstępu do niego.
Tymczasem w szpitalu wraz z dziećmi przebywają ich matki. Kobiety nie godzą się, aby maluchy zostały przywiezione do innej placówki. Chcą nawet podpisać się pod pismem, w którym biorą odpowiedzialność za zdrowie ich dzieci na siebie.
Działaniem matek zaskoczona jest rzecznik, która uważa, że swoją postawą "narażają one zdrowie swoich dzieci".
Zdezorientowani sytuacją są lekarze, którzy nie wiedzą, czy mają w czwartek przyjść do pracy.
O szpitalu im. Korczaka było głośno w ub. roku, kiedy to miał być ostatecznie zamknięty, a budynki przekazane urzędowi marszałkowskiemu. Jednak po społecznych protestach zdecydowano, że placówka będzie nadal przyjmować małych pacjentów.
"Korczak" powstał ponad 100 lat temu. Jego fundatorami byli Matylda i Edward Herbstowie. Był jedną z pierwszych placówek pediatrycznych na ziemiach polskich.
pap, em