Karnowskim zachowa urząd?

Karnowskim zachowa urząd?

Dodano:   /  Zmieniono: 
 
Prezydent Sopotu, Jacek Karnowski podziękował mieszkańcom Sopotu za ich udział w referendum i za to, że go poparli . "Będę pracował dla wszystkich " - świadczył. Powiedział, że - według nieoficjalnych wyników referendum - zachowa swój urząd.
W Sopocie o godzinie 20. zakończyło się referendum w sprawie odwołania prezydenta miasta Jacka Karnowskiego. Krajowe Biuro Wyborcze w Gdańsku spodziewa się, że wyniki referendum będą znane w kilka godzin po zamknięciu lokali wyborczych.

W niedzielę po południu głosował premier Donald Tusk żoną i córką.

Przed głosowaniem Tusk mówił, że "ludzie będą wybierali pomiędzy czystością zasad - ja za tym się opowiem - a poczuciem, że chcą mieć dobrego prezydenta". "Ja te zasady zaproponowałem już kilka lat temu, kiedy zaczęły się podobne problemy w innych miastach. Jeśli ktoś stoi pod zarzutami, to powinien sam zrezygnować, i tutaj zdania nie zmienię" - powtórzył premier.

Zaznaczył jednak, że rozumie mieszkańców Sopotu, którzy będą głosowali za pozostawieniem Karnowskiego na fotelu prezydenta miasta.

Po zagłosowaniu premier przyznał, że "było mu przykro głosować za odwołaniem przyjaciela". "Zawsze jest przykro, gdy z jednej strony są zasady, które samemu się głosi, a z drugiej strony przychodzi taki moment, że trzeba te zasady wcielać w życie i jest to jakby wbrew samemu sobie i okolicznościom. Takie sytuacje się zdarzają i trudno, to jest przykry dla mnie moment" - dodał.

Uczestnicy referendum odpowiadali na pytanie: "Czy jest pan/pani za odwołaniem Jacka Karnowskiego, prezydenta Sopotu, przed upływem kadencji?". Aby głosowanie było ważne, musiało w nim wziąć udział co najmniej 3/5 osób, które uczestniczyły w ostatnich wyborach prezydenta miasta. Jest to prawie 11 tysięcy osób.

Pomysł, aby to mieszkańcy zdecydowali o przyszłości prezydenta Sopotu zgłosił on sam na początku lutego.

Kłopoty Karnowskiego zaczęły się w lipcu 2008 r. Wówczas "Rzeczpospolita" ujawniła, że Karnowski miał złożyć miejscowemu przedsiębiorcy Sławomirowi Julkemu propozycję korupcyjną.

Po ujawnieniu afery Karnowski, jeden z założycieli Platformy Obywatelskiej na Pomorzu, zrezygnował z członkostwa w tej partii.

Pod koniec stycznia gdańskie biuro Prokuratury Krajowej zarzuciło Karnowskiemu przyjęcie korzyści majątkowych w wysokości ponad 67 tys. zł od miejscowego dealera samochodowego Włodzimierza Groblewskiego. Diler miał sprzedać prezydentowi po zaniżonej cenie (w sumie o 52,2 tys. zł) trzy auta, serwisować je za darmo (wartość usług oceniono na 13,4 tys. zł) oraz wykonać w domu Karnowskiego bezpłatnie prace remontowe warte 1,8 tys. zł.

Kolejną - zdaniem prokuratury - łapówkę w postaci wykonanych bezpłatnie usług budowlanych o wartości 2 tys. zł, Karnowski miał przyjąć od innego miejscowego przedsiębiorcy - Mariana D.

Oprócz przyjmowania łapówek prokuratura zarzuciła też Karnowskiemu, że zażądał od Sławomira Julkego łapówki w postaci dwóch mieszkań.

Po postawieniu zarzutów Karnowski został zatrzymany, a prokuratura wnioskowała o areszt, ale sąd w dwóch instancjach zdecydował, że prezydent pozostanie na wolności.

Na początku kwietnia prokuratura uzupełniła jeden z zarzutów wobec Karnowskiego; uznała, że Karnowski skorzystał z dwunastu, a nie jedenastu bezpłatnych napraw oferowanych przez Groblewskiego. Dwunasta naprawa miała mieć wartość 3,7 tys. złotych. Prokuratura zdecydowała też o zastosowaniu wobec Karnowskiego środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 35 tys. zł (Karnowski zapłacił je).

Za wszystkie zarzucane przez prokuraturę czyny Karnowskiemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

pap, em